Piotr S., znany w Toruniu pod pseudonimem „Pan Frytka”, znowu ma problemy z prawem. Mężczyzna, który zasłynął z bezczelnego handlu zarkęconymi frytkami w centrum miasta, usłyszał poważny zarzut. Grozi mu nawet 20 lat więzienia.
Piotr S. był najpopularniejszym „restauratorem” na toruńskiej Starówce. W ostatnich latach ustawiał swoje stoisko z zakręconymi ziemniakami w najbardziej obleganych miejscach – przy pomniku Mikołaja Kopernika czy przy ul. Szerokiej. Problem w tym, że nie miał zgody na prowadzenie tego typu „biznesu”.
Kontrowersje budził też sposób sprzedaży zakręconych ziemniaków. Handlarz twierdził, że działa jako fundacja i prowadzi zbiórkę publiczną. Nie posiadał kasy fiskalnej, a jego produkty można było otrzymać za datek w formie gotówki lub przelewu BLIK-iem.
Wydawało się, że problem ze specyficznym handlarzem rozwiązano w lipcu zeszłego roku. Wówczas jego „biznes” został zlikwidowany przez policję - funkcjonariusze zarekwirowali stoisko i sprzęt. Już wtedy mężczyzna zapowiadał, że wróci i wrócił. Co więcej, pojawiał się nie tylko w Toruniu, ale także w Bydgoszczy.
Dziś wiemy, że „Frytka” w najbliższym czasie nie będzie mógł prowadzić swojej działalności. Jak ustalił dziennikarz Radia PiK Michał Zaręba, 29 października Piotr S. został zatrzymany, a dzień później trafił do aresztu. Mężczyzna usłyszał zarzut zgwałcenia kobiety.
- Z uwagi na dobro śledztwa, nie mogę aktualnie ujawnić żadnych dodatkowych informacji - mówiła na antenie Radia PiK Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło, prokurator rejonowy Prokuratury Toruń Centrum-Zachód.
Za wspomniane przestępstwo Piotrowi S. grozi nawet 20 lat pozbawienia wolności. Na razie na wyrok będzie oczekiwać w areszcie.
Jednocześnie prokuratura poinformowała, że wobec mężczyzny toczyły się już postępowania związane z prowadzeniem jego „fundacji”. - Mężczyzna usłyszał zarzuty z ustawy Kodeks karny skarbowy, w zakresie nieprawidłowości w wprowadzeniu fundacji - mówiła prokurator Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło w Radiu PiK.
Piotr S. jest też dobrze znany na targowisku miejskim przy Szosie Chełmińskiej, gdzie handlował truskawkami. Działalność zakończył po słynnej bójce z kierownikiem targowiska Karolem Marią Wojtasikiem.
Sprawa trafiła do sądu, a na wyrok przyszło nam czekać niemal trzy lata. Ostatecznie strony zawarły ugodę, na mocy której handlarz został zobowiązany do wypłaty 30 tysięcy złotych na rzecz Karola Marii Wojtasika.
Mężczyzna otrzymał także nakaz przeprosin w ciągu 30 dni w dzienniku „Nowości”. Handlarz przeprosił między innymi za naruszenie nietykalności i „wyrządzenie krzywdy” kierownikowi targowiska.
Autor: Filip Sobczak
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ok dobrze, że go złapali i pójdzie siedzieć... martwi mnie fakt, że ukraińcy odpowiedzialni za ataki terrorystyczne w Polsce uciekają i są "nieuchwytni"
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.