Tak sędzia uzasadniła wyrok dla Bartosza D., który skatował psa Fijo

W czwartek (29 marca) w Sądzie Rejonowym w Toruniu zapadł wyrok w sprawie Bartosza D. Mężczyzna na początku zeszłego roku brutalnie pobił swojego psa Fijo.

31-latek z Chełmży został skazany na 18 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Ponadto otrzymał zakaz posiadania zwierząt na 10 lat oraz nawiązkę w wysokości trzy tys. zł. Mężczyzna ma także zwrócić koszty leczenia dla „Fundacji dla Szczeniąt Judyta”. 

Sędzia Aneta Zawulewska-Glonek zwracała uwagę, że wersja Bartosza D. - upadek na psa pod wpływem alkoholu - jest całkowicie niewiarygodna. - Trudno sobie wyobrazić, żeby dorosły mężczyzna, który ważył wtedy 100 kg przewrócił się kolanami na małe szczenię. Ale nie będziemy ustalać stanu faktycznego na zasadach prawdopodobieństwa i doświadczenia życiowego - mówiła sędzia.

Biegli ocenili jednogłośnie, że wersja D. jest nieprawdopodobna. Z dokumentacji wynika, że pies doznał co najmniej trzech urazów - okolicy żuchwy, kręgosłupa piersiowego z uszkodzeniem rdzenia kręgowego, który spowodował porażenie tylnych kończyn oraz uraz okolicy miednicy. - Te obrażenia mogły powstać na skutek działania, co najmniej trzykrotnego, przy użyciu narzędzia tępego o niewielkiej powierzchni, którym może być pięść, stopa oraz kolano - tłumaczyła Zawulewska-Glonek. Sędzia dodała także, że kluczowe znaczenie miała postawa oskarżonego. Bartosz D. ironizował całą sytuację i przenosił winę na media oraz fundację. Ponadto kreował siebie na ofiarę i mówił, że został potraktowany gorzej niż wielu morderców. - Sąd nie traktuje go jako ofiary. Oskarżony uciekł po dokonaniu tego czynu - mówiła sędzia Aneta Zawulewska-Glonek.

Wyrok dla D. nie jest prawomocny. Pełnomocnik "Fundacji dla Szczeniąt Judyta" Katarzyna Topolewska rozważa złożenie apelacji, ponieważ liczyła na najwyższy wymiar kary, czyli trzy lata bezwzględnego pozbawienia wolności.

(Filip Sobczak)

fot. Piotr Lampkowski

Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku