
W siódmej kolejce PGE Ekstraligi eWinner Apator Toruń przegrał na wyjeździe ze ekipą Moje Bermudy Stal Gorzów 40:50. Losy spotkania rozstrzygnęły się w biegach nominowanych.
Początku meczu należał do gospodarzy, którzy po dwóch gonitwach prowadzili 9:3. Torunianie odpowiedzieli zwycięstw 4:2 kiedy parę Aniołów Przedpełski – Jack Holder rozdzielił Zmarzlik. Dramatycznie wyglądający upadek przyniósł czwarty wyścig, ale biorący w nim udział juniorzy: Krzysztof Lewandowski i Bartosz Nowacki po kilku minutach pozbierali się z toru. Do parkingu obaj schodzili lekko oszołomieni. Wykluczony z powtórki został młody gorzowian, który zdaniem lekarza zawodów był niezdolny do kontynuowania zawodów. W trzyosobowym składzie torunianie wywalczyli trzy „oczka”, gdyż Thomsen daleko za swoimi plecami zostawił Chrisa Holdera i Lewandowskiego. Pierwsza seria zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 14:10.
Podopieczni Tomasza Bajerskiego odrobili dwa punkty w piątym biegu. Przed atakami Vaculika świetnie bronił się Lambert, a starszy z braci Holderów wyrwał jeden punkt na dystansie po walce z Birkemose. W pierwszym podejściu do szóstej gonitwy na pierwszym łuku upadł Adrian Miedziński. Sędzia zarządził powtórkę w pełnym składzie. W niej fenomenalnie pojechał Przedpełski, który nie popełnił najmniejszego błędu na trasie i dowiózł do mety drugą „trójkę” w meczu. Stawkę zamknął Miedziński i mieliśmy biegowy remis. Później genialnym atakiem między dwójką rywali zaprezentował Jack Holder. Australijczyk wysforował się na pierwszą lokatę i nie oddał jej do końca wyścigu. Jednak na koncie Aniołów pojawiło się kolejne zero – ostatni był Kamil Marciniec i gospodarze prowadzili 22:20. Złą wiadomością dla torunian była informacja, że w tym pojedynku nie pojawi się już odczuwający skutki upadku w czwartym biegu Krzysztof Lewandowski.
Trzeci z rządu biegowy remis to efekt świetnego startu Bartosza Zmarzlika, który pewnie wygrał z dwójką Lambert-Holder. Gospodarze odskoczyli na sześć „oczek” przewagi, kiedy Thomsen i Woźniak podwójnie pokonali Miedzińskiego i Przedpełskiego. W 10. gonitwie Marciniec pojechał za Lewandowskiego, ale ostatecznie i tam zajął ostatnie miejsce. Najciekawszy do tej pory pojedynek stoczyli Jack Holder i Martin Vaculik. Ostatecznie pierwszy do mety dotarł Australijczyk, który ograł rywala pod koniec drugiego okrążenia. Mimo tej akcji żużlowca z Torunia Stal prowadziła 33:27.
Zwycięstwo 4:2 braci Holderów na początku czwartej serii startów pozwoliła Aniołom odrobić dwa „oczka”. Odpowiedź miejscowych była natychmiastowa. Gorzowianie wygrali w takim samym stosunku 12. bieg. Długo zanosiło się w nim na remis, jednak Vaculik w końcu znalazł sposób na wyprzedzenie Przedpełskiego. Natomiast Jasiński przyjechał przed Marcińcem. Gwiazdorska obsada 13. gonitwy zwiastowała emocje. Losy tego wyścigu szybko jednak rozstrzygnął Zmarzlik, który na wyjściu z pierwszego łuku wjechał między Holdera i Lamberta i pomknął po trzy punkty. Stawkę zamknął Thomsen. Stal wciąż prowadziła sześcioma punktami - było 42:36.
W pierwszy z biegów nominowanych rozstrzygnęły się losy spotkania. Wożniak i Thomsen nie pozostawili złudzeń Przedpełskiemu i Lambertowi. To parowe zwycięstwo gospodarzy spowodowało, że gospodarze mogli być już pewni zwycięstwa. Na koniec mieliśmy remis, gdyż znów Zmarzlik wyprzedził duet Aniołów. Stal Gorzów pokonała zespół z Torunia 50:40.
eWinner Apator Toruń:
1. Adrian Miedziński (0,0,1,-) 1
2. Paweł Przedpełski (3,3,0,2,1) 9
3. Karol Żupiński ns
4. Chris Holder (2,1,2,3,1) 9
5. Jack Holder (1,3,3,1,2,2) 12
6. Krzysztof Lewandowski (2,1,-) 3
7. Kamil Marciniec (0,0,0,0)
8. Robert Lambert (1,3,1*,1,0) 6+1
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Sławomir Kowalski/ torun.pl
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie