
Jeszcze w sierpniu walczył o życie, dziś oficjalnie powraca do PGE Ekstraligi. Adrian Miedziński znalazł klub w najlepszej żużlowej lidze świata i zastąpi inną legendę “Aniołów”.
Przed sezonem 2022 Adrian Miedziński po raz drugi w swojej karierze opuścił Toruń. Tym razem zdecydował się na przenosiny do pierwszoligowej Polonii Bydgoszcz. Wcześniej w latach 2018-2019 występował we Włókniarzu Częstochowa.
26 sierpnia „Gryfy” udały się do Zielonej Góry na pierwszy pojedynek, którego stawką był awans do finału rozgrywek. W ósmym biegu dnia doszło do dramatycznie wyglądającego upadku z udziałem Australijczyka Maxa Fricke oraz Adriana Miedzińskiego. O ile ten pierwszy wyszedł z całego zajścia bez szwanku, to gorzej rzecz się miała z wychowankiem Apatora, który stracił przytomność.
37-latek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a diagnozy nie napawały optymizmem. Najpierw zagrożone było życie torunianina, następnie lekarze mówili o ryzyku paraliżu kończyn. Miedziński pokazał, że jest “walczakiem” nie tylko na torze i w kilka miesięcy poczynił ogromne postępy, dzięki którym został dopuszczony do jazdy na żużlowych torach.
Legenda Apatora przed tegorocznymi rozgrywkami podpisała kontrakt warszawski (bez gwarancji startów i bez aneksu finansowego) ze swoim dotychczasowym pracodawcą. Triumfator toruńskiej rundy Grand Prix z 2013 roku miał okazję trenować na torach w m.in. Bydgoszczy, Toruniu oraz w Lesznie.
Adrian Miedziński od razu był łączony z kilkoma klubami. W przestrzeni medialnej mówiono o tym, że jego usługami są zainteresowani drugoligowe ekipy z Piły oraz Opola. Finalnie został wypożyczony do Unii Leszno. Ten ruch może szokować, biorąc pod uwagę fakt, że mecze pomiędzy “Aniołami” a “Bykami” od zawsze budziły ogromne emocje. Jednym z przykładów tego jest pojedynek z 11 września 2011 roku, kiedy to Damian Baliński pozdrowił toruńskich kibiców środkowym palcem.
Popularny “Miedziak” ma zastąpić w Unii Leszno kontuzjowanego Chrisa Holdera, a więc kolejną z legend “Aniołów”. Australijczyk pod koniec kwietnia doznał pęknięcia kręgu szyjnego C5, co było konsekwencją upadku z 14. biegu wyjazdowego meczu z GKM-em Grudziądz.
Przed laty Miedziński z Holderem stanowili jedną z najmocniejszych par toruńskiego klubu. Teraz po powrocie do zdrowia byłego indywidualnego mistrza świata ponownie mogą razem stanąć pod taśmą w meczu ligowym. Warto wspomnieć, iż trenerem leszczynian jest torunianin Piotr Baron. Najbliższy mecz czeka Unię już w niedzielę (28 maja) w Gorzowie Wielkopolskim.
Autor: Bartosz Fryckowski
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.
Przeczytałeś właśnie artykuł na stronie www.ototorun.pl. To portal internetowy, który codziennie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Torunia i regionu. To doskonała witryna do wypromowania swojej marki czy firmy. Zaufało nam już wiele prestiżowych firm z naszego miasta. Jesteś zainteresowany reklamą? Napisz na e-mail: t.kaczynski@ototorun.pl.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie