
Jacek Gajewski nie jest menadżerem Get Well Toruń już od lipca. Doświadczony menadżer miał kilka miesięcy na przemyślenia. W końcu przemówił i znalazł przyczynę słabej jazdy jego drużyny na Motoarenie.
W minionych miesiącach Jacek Gajewski stał się kozłem ofiarnym i największym winowajcą niesatysfakcjonujących wyników Get Well w sezonie 2017. Toruńska drużyna przegrywała mecz za meczem, jednak najbardziej bolały porażki na własnym torze - 44:46 z Unią Leszno, 44:46 ze Stalą Gorzów, czy 41:49 z Betardem Wrocław.
Gajewski i cała jego ekipa nie umiała sobie poradzić z toruńskim torem, a sytuacja Get Well w tabeli robiła się coraz bardziej dramatyczna. W końcu zarząd nie wytrzymał - zwolnił Gajewskiego, a w jego miejsce wprowadził Jacka Frątczaka. Zielonogórzanin nie "odczarował" Motoareny. Również przegrał u siebie z Włókniarzem Częstochowa (41:49), a potem po trudnych spotkaniach wygrał z niżej notowanymi rywalami (GKM Grudziądz 49:41 i Wybrzeże Gdańsk 47:43).
Gajewski to fachowiec i człowiek z ogromną wiedzą na temat czarnego sportu. Zresztą potrafił świetnie przygotować Motoarenę w sezonie 2016, kiedy Get Well wygrywał u siebie bardzo pewnie. Co w takim razie stało się kilka miesięcy później? Były menadżer toruńskiej drużyny postanowił napisać felieton dla portalu Sportowe Fakty, w którym podaje jedną ważną przyczynę słabszych wyników.
Gajewski pisze, że najważniejszy w sezonie 2017 był toromistrz, a w zasadzie jego brak. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nawierzchnią na Motoarenie zajmował się Mariusz Lipiński. To człowiek, którego wszyscy w naszym mieście bardzo chwalili. W środowisku żużlowym krążyły legendy na temat jego znajomości toru. Lipińskiego komplementował również Gajewski. Niestety, były menadżer Get Well zdradził, że na przełomie 2016 i 2017 u Mariusza zaczęły się problemy zdrowotne.
Obowiązki toromistrza na Motoarenie przejął inny fachowiec, czyli jego ojciec - Adam Lipiński. Jednak to już nie było to samo. Syn starał się podpowiadać, jednak Gajewski widział różnicę w pracy obu panów.
Problem z Motoareną oczywiście szybko zauważył Jacek Frątczak. Zielonogórzanin już w trakcie sezonu zapowiadał, że po zakończeniu rozgrywek będzie trzeba coś zrobić z toruńskim torem. Okazuje się, że klub dosypał na tor więcej nawierzchni. Co o takim rozwiązaniu myśli Gajewski?
- Nie wierzę, że to coś radykalnie zmieni i będziemy mieć wielką różnicę w przygotowaniu toru i tym jak on będzie się zachowywać. Najważniejsza jest powtarzalność, konsekwencja i człowiek, który nad tym wszystkim czuwa - podsumowuje były menadżer Get Well.
(FS)
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie