Doczekaliśmy się złota. Ojców sukcesu było wielu

Nerwów w rewanżowym meczu finałowym żużlowców Motoru Lublin z Presem Grupą Deweloperską Toruń nie brakowało, ale to i dobrze, bo na tym polega sport, żeby były emocje, kibice się denerwowali, a na koniec, najlepiej, oszaleli ze szczęścia. W naszym przypadku to szaleństwo było to o tyle uzasadnione, że przecież czekaliśmy na tę chwilę 17 lat.

Złoty medal

To już piąte mistrzostwo wywalczone przez zespół Aniołów i każde z nich ma swoją historię. Co ciekawe – kilka razy wydawaliśmy się murowanym faworytem do zdobycia złota i nic z tego nie wychodziło. A mistrzostwo przychodziło wtedy, gdy mało kto na nie liczył.

Z czego pamiętam te złote medale? Niewątpliwie ten pierwszy, w 1986 roku, smakował najlepiej. Ekipa miała jedną gwiazdę - Wojciecha Żabiałowicza, a reszta zespołu, na czele z Grzegorzem Śniegowskim i Stanisławem Miedzińskim, dorzucała systematycznie punkty i jakoś tak wyszło, że przy wyrównanej stawce na koniec górą byli nasi. A radość była tym większa, że główny kontrkandydat do mistrzostwa – Polonia Bydgoszcz w samej końcówce przegrał u siebie z przeciętną Stalą Gorzów i utworzył nam autostradę do nieba, z czego zresztą skorzystaliśmy. To była frajda, zwyciężyć, ucierając nosa rywalowi zza miedzy!

W 1990 roku przed sezonem żużlowi komentatorzy spisywali nas na spadek. W drużynie trenera Stanisława Miedzińskiego przeważała młodzież. A ta, jak się później okazało, nie zamierzała składać broni. Najbardziej zapamiętam wyjazdowe mecze tej ekipy. Pierwszy bieg – i zwycięstwo Jacka Krzyżaniaka z najlepszym czasem dnia, a potem już reszta szła za ciosem. A tą resztą byli m. in. znowu najlepszy Żabiałowicz, Mirek Kowalik, Robert Sawina, Eugeniusz Miastkowski oraz… Piotr Baron, który w 27 odjechanych biegach uzyskał zaszczytną średnią 1,259. Niewątpliwie tych dwóch złotych medali nikt w Toruniu przed sezonem się nie spodziewał.

Dwa kolejne mistrzostwa nie były już takimi niespodziankami. Zarówno ekipa z 2001 roku (podobnie jak w 1986 dowodzona przez Jana Ząbika), jak i ta z 2008 (menedżer Jacek Gajewski) miały w swoich składach prawdziwe „petardy”. W tym pierwszym przypadku – Tony’ego Rickardssona, Andreasa Jonssona, Kowalika, Wiesława Jagusia, Tomasza Bajerskiego, Roberta Kościechę, Tomasza Chrzanowskiego, druga – Ryana Sullivana, Chrisa Holdera, Hansa Andersena, Jagusia, Kościechę i Adriana Miedzińskiego. Te dwa mistrzostwa, choć nieoczywiste przed sezonem, jakimiś dużymi sensacjami nie były.

A jak było tym razem? Owszem, mówiono, że Pres Grupa Deweloperska ma silny skład, ale wyżej stawiano akcje Motoru Lublin i Sparty Wrocław. Zresztą to właśnie te drużyny okazały się najmocniejsze w rundzie zasadniczej. Toruń przegrał dwumecz z jedną i drugą (choć w przypadku porażki we Wrocławiu mam małe podejrzenia, że była to zasłona dymna). Ale co innego runda zasadnicza, a co innego play off. Tutaj scenariusz był jeden - i to skuteczny. Najpierw wysoka wygrana na Motoarenie, a potem obrona wyniku na wyjeździe. A na koniec – złoto.

Ojcowie sukcesu

Porażka jest sierotą, ale nas to w tej chwili nie interesuje, bo mamy w Toruniu wielu ojców sukcesu, z których część (bo na pewno nie dam rady wszystkich) chciałbym wymienić. Zacznę nietypowo, „od dołu”.

  1. Juniorzy. Nasza pięta achillesowa od lat. A w tym roku? Łącznie 9 punktów w półfinałach ze Spartą i aż 10 w finale z Motorem. Szczególnie te 9 punktów w spotkaniu na Motoarenie z lublinianami robi wrażenie. Bez nich na pewno mistrzostwa by nie było.
  2. Jan Kvech. Sympatyczny Czech z pozycji U24 może i wielu punktów nie zdobywał, ale był dobrym duchem drużyny. No i nie zapominajmy, że zarówno w półfinale, jak i finale w 12. biegu na Motoarenie wygrywał w parze z juniorem po 5:1. A to były bardzo ważne wyścigi.
  3. Seniorzy. Takiej czwórki inni mogli nam pozazdrościć. Patryk Dudek – sezon życia. Emil Sajfundinow - wojownik nie do zdarcia. Mikkel Michelsen – odnalazł się w Toruniu, a do tego przesądził o złotym medalu, wygrywając 14. bieg w Lublinie. Robert Lambert – może ciut słabszy niż przed rokiem, ale też przecież bardzo solidna firma, a jego akcja tuż przed metą w finale w wyścigu ze Zmarzlikiem będzie się jeszcze śniła mistrzowi świata jeszcze niejeden raz.
  4. Piotr Baron. Trener, który odmienił ten zespół. Mecze na Motoarenie – palce lizać. Widowiska przednie i wysokie wygrane gospodarzy. Tor wreszcie idealny do ścigania. Atmosfera wśród zawodników wręcz sielankowa, bo tak umiał o nią zadbać. Juniorzy – nagle okazało się, że i na nich można liczyć. O jego zasługach można byłoby jeszcze długo pisać, ale po co? Kibicom nie trzeba chyba tego tłumaczyć.
  5. Szefostwo klubu. Po serii nieudanych eksperymentów trenersko – menedżerskich przed poprzednim sezonem postawiono w końcu na właściwego konia. Teraz trafiono do tego z transferami. Klub jest stabilny finansowo od lat. Polityka kadrowa z przedłużaniem kontraktów z najlepszymi zawodnikami sprawia, że nie musimy wykonywać nerwowych ruchów i brać tych, którzy zostali na rynku, w dodatku przepłacając.

Oczywiście tych ojców sukcesu było więcej. Cały pozostały sztab szkoleniowy, kierownictwo drużyny, mechanicy, no i w końcu kibice, którzy potrafili na Motoarenie stworzyć taką atmosferę, że Aniołom rosły skrzydła, a rywalom opadały ręce. Niewątpliwie to mistrzostwo Polski to i ich zasługa.

Autor: Piotr Bednarczyk

Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 01/10/2025 14:27

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2025-10-01 09:57:48

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wojti - niezalogowany 2025-10-01 10:04:43

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Wróć do