Czy to najgorsza inwestycja sportowa w Toruniu? [FOTO]

Wczoraj laskarze Pomorzanina Toruń wygrali z AZS Politechniką 5:2, ale sędziowie przerwali mecz przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, bo... boisko po kilku minutach intensywnych opadów nie nadawało się do dalszego rozgrywania pojedynku.

Od jakiegoś czasu laskarze Pomorzanina Toruń muszą radzić sobie nie tylko z trudną sytuacją finansową, ale również z własnym boiskiem. Kiedy w Toruniu popada trochę mocniej, to murawa nie nadaje się do gry. W ciągu kilku lat odwołano przy Szosie Chełmińskiej 75 kilka spotkań ligowych, a trenerzy i zawodnicy nie mogli uczestniczyć w kilkudziesięciu treningach.

Odwołanych treningów i meczów byłoby więcej, gdyby nie pracownicy Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, którzy często w szybki sposób interweniują i doprowadzają sztuczną nawierzchnię do użytku. Ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Na toruńskiej murawie powstały specyficzne dziury, które wypełniają się w trakcie opadów i w nagłych wypadkach nawet MOSiR-owcy nie są w stanie pomóc.

Taka sytuacja miała miejsce wczoraj. Pomorzanin grał z AZS Politechniką Poznańską. W trakcie spotkania padał deszcz, świeciło słońce, a w końcu zaczął padać intensywny śnieg z deszczem i... stało się to.

Sędziowie w końcu przerwali mecz i po konsultacji z kapitanami odgwizdali koniec meczu. Na szczęście regulamin Polskiego Związku Hokeja na Trawie pozwolił uznać spotkanie za odbyte. Dlatego podopieczni Piotra Żółtowskiego mogli sobie dopisać kolejne trzy punkty do ligowej tabeli. Jednak czy takie sytuacje powinny mieć miejsce? Dlaczego tak duża inwestycja wciąż nie może zostać naprawiona? Dlaczego cierpią na tym zawodnicy i kibice?

W tym sezonie już jedno spotkanie Pomorzanina zostało odwołane ze względu na zły stan nawierzchni. W październiku laskarze mieli podejmować Stellę Gniezno, ale mecz został przełożony na inny termin.