
Jacek Frątczak to osoba, której w Toruniu już nikomu przedstawiać nie trzeba. Odkąd zielonogórzanin trafił do Get Well Toruń w klubie zmieniło się sporo, ale prawdziwe zmiany mają dopiero nastąpić. Jaki plan ma Frątczak? O tym i nie tylko w naszym ekskluzywnym wywiadzie. Zapraszamy do lektury.
Oto Toruń: Dlaczego Adrian Miedziński odszedł z Torunia?
Jacek Frątczak: Wybrał inną drogę swojego rozwoju sportowego. To tak naprawdę cały komentarz w tej sprawie. Adrian Miedziński dostał bardzo dobrą ofertę z Torunia, ale nie otrzymał gwarancji startów. Obiecałem Adrianowi, będąc uczciwy do innych zawodników, że muszę traktować go jednakowo. Jednak jest Polakiem i będzie miał ogromne wsparcie. Natomiast mam wrażenie, o tym mi Adrian mówił, że powinien skorzystać z oferty rok lub dwa lata wcześniej. Pewnie teraz nie jest w tym punkcie, w którym mógłby być lub w punkcie, do którego predysponują go umiejętności.
Kiedy przyjechałem po raz pierwszy do Torunia na stadion, to spotkałem Adriana i powiedziałem mu na dzień dobry, że już pięć lat temu powinien zmienić klub. Pytałem, co ty tu robisz? Ty już powinieneś wrócić do tego klubu.
Był taki moment, że Adrian był bliski przenosin do Zielonej Góry. Myślę, że zmiany na pewno napędzają zawodników. W żużlu przenosiny do innego miasta czekają każdego zawodnika. Proszę zwrócić uwagę, że każdy w końcu zmienia środowisko, bo przyzwyczajamy się do jakichś standardów. Przechodzimy od etapu ekscytacji do takiego poziomu pod tytułem - rzemiosło. Myślę, że nowi ludzie i wiele innych rzeczy, o których nie wiemy powodują, że kariera idzie do przodu.
Tak samo jest ze mną. Moje przyjście do Torunia to kolejny etap w życiu. Mimo tego, że żużel nie jest dla mnie w życiu najważniejszy.
Kiedy słuchaliśmy konferencji prasowej, to odnieśliśmy wrażenie, że to nie jest transfer do Częstochowy. To jest wypożyczenie!
Trochę tak. Nawet miałem taki pomysł. Jednak stwierdziłem, że to niepotrzebne, bo to już jest budowanie przerostu formy nad treścią. Myślałem o takiej konstrukcji, która była zastosowana chyba w przypadku Damiana Balińskiego w Lesznie. Powiem szczerze, że mam bardzo dobre relacje z prezesem Włókniarza Częstochowa i on doskonale wie, o co go prosiłem. Chcę, żeby zaopiekował się Adrianem najlepiej jak potrafi. To jest klub, który dobrze traktuje człowieka. Ponadto powiedziałem prezesowi, żeby za bardzo nie przyzwyczajał się do Adriana, bo ja jeszcze będę chciał z Adriana skorzystać.
Czyli Częstochowianie nie mają się przyzwyczajać do Miedzińskiego, ale my mamy się przyzwyczajać do Nielsa Kristiana Iversena.
Nie jest to skoczek. Niezwykle dobry nabytek. Nie ukrywam, że to zawodnik przydatny nie tylko od strony sportowej. Znam tego chłopaka jeszcze z Zielonej Góry. Potem spotykaliśmy się na różnych zawodach. Bardzo sympatyczny i inteligentny gość. Myślę, że to będzie zawodnik na lata.
A dostał gwarancję startów?
Nie. Absolutnie nie. Nikt takiej nie ma.
Chris Holder również?
Też nie.
Jak się z tym pogodził?
Nawet o to nie pytał.
To dziwne.
Czemu? Jeśli każdy posiadałby gwarancję startów, to w takiej drużynie menadżer jest niepotrzebny. Gdyby tak było i klub miałby tego typu standardy to mnie nie byłoby w Toruniu.
Ok, ale mówił Pan, że drużyna żużlowa lepiej funkcjonuje, kiedy nie ma tej wewnętrznej rywalizacji i każdy jest pewny swojej pozycji.
Nie chciałbym tego źle nazwać. To ma dwojaki wymiar. Z jednej strony zbyt duża liczba zawodników to problem. Z drugiej strony, jak pokazał sezon 2017, może zabraknąć zawodników. Przecież u nas pojawił się deficyt żużlowców. Z pewnego punktu widzenia jest to komfort. Jeśli założymy, że nic się nie stanie to lepiej mieć tylu zawodników ilu potrzeba. Jednak tej gwarancji nie ma, więc mamy chęć posiadania większej ilości zawodników.
Czyli w takim razie pewnie przymierzany do składu jest Grzegorz Walasek.
Grzegorz dostał propozycję startów w Toruniu. Jesteśmy w kontakcie. Zresztą ja mam z nim świetne relacje. Ponadto Grzegorz nie ukrywa, że ma oferty z innych klubów, w których miałby stałe miejsce w składzie.
Wydawało się, że po dramatycznej końcówce sezonu 2017 w klubie zostaną żużlowcy, którzy na to zasłużyli.
Umówiliśmy się na współpracę z chłopakami na konkretny sezon. Jednak pojawiają się inne rozwiązania. Ponadto klub wyszedł z bardzo dobrymi kontraktami dla tych zawodników. Gdyby tego nie zrobił, to moglibyśmy powiedzieć - nie było tego elementu i nagrody i uznania dla tych zawodników. Tym zawodnikom zostały przedstawione oferty, a szczególnie jedna była bardzo satysfakcjonująca, ale nie powiem dla jakiego żużlowca. Natomiast zawodnicy wybierają nie pieniądze, ale rozwój sportowy. To super podejście. Chłopcy pomogli nam w utrzymaniu się w Ekstralidze i dostali nagrodę w postaci propozycji bardzo dobrych kontraktów na sezon 2018.
Ok, a co z niezwykle ważnym elementem w klubie, czyli z marketingiem. Pan na pewno będzie teraz w większym stopniu za niego odpowiedzialny.
Budowanie strategi marketingowej i wizerunkowej to jest jakiś plan. To element większego elementu pod tytułem strategia klubu. Plan jest umiejscowiony w czasie i w przestrzeni. Dlatego proszę mi dać popracować z władzami klubu.
A nie chciałby Pan przejąć zupełnie władzy w klubie i zostać prezesem?
Gdzie?
Tutaj, w Toruniu.
Ja już miałem być prezesem w Zielonej Górze. Byłem wiceprezesem. Nie uważam, że zostanie prezesem Get Well Toruń to byłby dobry pomysł, dlatego, że prezes zarządza całą organizacją. Klub w Toruniu funkcjonuje znakomicie pod względem administracyjnym. To nie jest kurtuazja z mojej strony, a tym bardziej fałszywa. Wiem, jak to powinno wyglądać. Oczywiście wszędzie są wady i zalety. Proszę mi wierzyć, że budowałem taką organizację przez kilkanaście lat i wiem ile błędów popełniłem. Dlatego nie ma się czego wstydzić. W Toruniu są znakomici ludzie i jest ich tylu ile trzeba. Ponadto jest świetny klimat. Uważam, że Ilona Termińska tworzy tutaj bardzo ciepły klimat i jestem tym zaskoczony. Kiedy patrzyłem na to z boku, to nie miałem takiego dobrego zdania o zarządzie Get Well Toruń, jak w tej chwili. Dlaczego? Bo ich nie znałem. Mnie się znakomicie z tymi ludźmi współpracuję. Ja jestem pracoholikiem i potrafię pracować od rana do wieczora przez siedem dni w tygodniu. Dzisiaj jest tak samo. Co chwilę mam spotkanie i koledzy muszą mnie wszędzie wozić, żebym zdążył na poszczególne spotkania, ale ja to lubię. Chciałbym, żeby tak było, bo wspaniale współpracuję mi się z Iloną Termińską. To nie jest kurtuazja!
Przed nami sezon przygotowawczy. Ma Pan na niego plan? Polacy będą trenować razem z zawodnikami zagranicznymi?
Mam to poukładane. Dopinam wszystkie szczegóły, bo konsultuję wiele spraw z psychologiem i tak naprawdę dopiero, kiedy dopniemy wszystkie kontrakty to przekażę wszystkie szczegóły drużynie. Na pewno będzie temat czysto kondycyjny. Nie wyobrażam sobie, że przyjedzie Jason Doyle na obóz kondycyjny w góry czy do ośrodka przygotowań olimpijskich i będzie harował. To są inne tematy. Musimy to traktować osobno. Ponadto mamy kontekst integracyjny, który jest kluczowy. Natomiast jeżeli chodzi o Polaków i juniorów, to mam też już swój plan. Nie będę robił czegoś niesprawdzonego. Współpracuję z moimi ludźmi, których znam od dobrych kilkunastu lat. Kiedy przychodziłem do Torunia, to zapowiadałem, że wokół mnie będzie zespół ludzi i muszę mieć komfort, że zarząd to akceptuje. Zaufał mi klub i zobaczycie na wiosnę nową jakość, jeśli chodzi o zawodników. Nie gwarantuję wyniku sportowego, ale wykonanie pracy we właściwym kierunku.
A co dalej z torem? „Naprawi” Pan pierwszy łuk?
Nie. Nie odważę się na taki ruch, dlatego, że nie znam genezy. Natomiast na pewno spróbujemy naprawić nawierzchnię. To się wydarzy jeszcze w listopadzie.
Dowiedział Pan się już dlaczego cała żużla Polska nie przepada za Toruniem?
Szczerze mówiąc mam takie podejrzenia, ale zostawmy to teraz. Nie ma sensu tego mówić. Mój psycholog powtarza, że trzeba robić swoje. Uważam, że z czasem to będzie ewaluowało.
W siłowni Champion Gym&Fitness&Spa rozmawiali Filip Sobczak i Tomasz Kaczyński.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie lubią Torunia bo najlepszy najcudowniejszy
Zgadza się TORUŃ zawsze w roli głównej raz na górze..nraz na dole..ale zawsze Toruń
wiadomo,tyle lat jadą-to innym opadły kopary
Apator K Apator S Apator mistrzem Polski 2018 będzie ! :P
zawsze i wszedzie Torun najlepszy bedzie