Reklama

Toruńska Galeria Rusz porusza sztuką [wywiad]

07/11/2016 11:21

Prowokują, inspirują, wzbudzają uśmiech i kontrowersje. Artyści skupieni wokół Galerii Rusz nie tworzą na płótnie czy w kamieniu, ale na bilbordach, które od niedawna podziwiać mogą także mieszkańcy największych polskich miast. Nie boją się skrajnych opinii, a pytani o własne miasto są zgodni: Toruń to świetne miejsce do życia. O specyfice Galerii Rusz opowiedzieli nam jej założyciele – Joanna Górska i Rafał Góralski.

 


To dzięki Wam do puli utartych skojarzeń z Toruniem dołączyła sztuka – jak powstała Galeria Rusz i na czym skupia się Wasza działalność?

 


JG: Galeria Rusz powstała w 1999, dzięki pomocy firmy AMS SA, która udostępniła nam bezpłatnie nośnik bilbordowy przy Szosie Chełmińskiej w Toruniu. Zajmujemy się tworzeniem i pokazywaniem sztuki w przestrzeni miasta. Na początku mieliśmy jeden bilbord, aktualnie mamy 2 stałe bilbordy w Toruniu i 5 zmieniających się bilbordów w Warszawie.

 


Uznajecie Toruń za jedno z najlepszych miast do uprawiania pracy twórczej – co wyróżnia go pod tym względem?

 


JG: Toruń to miejsce bardzo mocno nasycone kulturą, która nawarstwiała się tutaj przez wieki. I to nawarstwienie jest bardzo istotne dla tworzenia. Jest tu bardzo dużo oryginalnej architektury i sztuki, która inspiruje. Nie bez przyczyny Toruń jest nazywany „Krakowem Północy”. W Polsce jest to rzadkość, ze względu na skomplikowaną historię - począwszy od potopu szwedzkiego przez wojny światowe, ta substancja kulturowa została w bardzo dużym stopniu zniszczona.

 


RG: Dla twórczości to nasycenie kulturą i sztuką jest bardzo ważne, ale to nie wystarczy - potrzebna jest jeszcze przerwa. Proces tworzenia interesująco opisał Rollo May w swojej książce „Odwaga tworzenia”. Według niego artysta musi swoją świadomość nasycić „materiałem” do tworzenia i z tym „materiałem” się zmagać. Ale to nie wystarczy, w pewnym momencie musi zrobić sobie przerwę i dać możliwość działania nieświadomości. Ta przerwa ma pomóc w znalezieniu twórczych rozwiązań. Pod tym względem Toruń jest super, bo jest otoczony przez pola i lasy i w każdym momencie można sobie zrobić tę przerwę. Mieszkamy bardzo blisko centrum, a w 15 minut jesteśmy w stanie dojechać rowerem do lasu. Natura ma bardzo duże znaczenie dla twórczości, pomaga znaleźć wytchnienie i wtedy łatwiej pojawiają się pomysły. Nie bez przyczyny wielu znanych artystów miało dacze, domy letnie, ogrody. Potrzebowali miejsca, żeby się wyciszyć i znaleźć twórcze rozwiązania.

 


Prace Galerii Rusz nie pozostają obojętne wobec rzeczywistości i często mocnym głosem ją komentują, nabierając charakteru publicystycznego. Decydując się na takie działania nie sposób uciec od kontrowersji – z jakimi opiniami spotyka się Wasza twórczość i jak na nie reagujecie?

 


JG: Generalnie nasza twórczość spotyka się z bardzo szerokim, pozytywnym odzewem. Nasze prace są bardzo różne - część z nich jest zanurzona w psychologii, część komentuje aktualne lub historyczne wydarzenia. Budujemy prace, które można czytać na wielu poziomach, różne osoby różnie je odbierają i różnie interpretują. Forma prac jest otwarta i odbiorca dopowiada je sobie sam. Przeważnie jest tak, że z kontrowersyjnymi pracami mają problem jakieś pojedyncze osoby, ale w dobie internetu mają wiele możliwości, żeby swoje opinie prezentować szerszemu gronu. Reagujemy na to ze zrozumieniem, bo wiemy jak działa internet. Generalnie nasza twórczość jest pozytywnie odbierana, wzbudza refleksję u odbiorcy, pobudza ludzi do myślenia. W dużej części prac zawarty jest humor i ironia, a odbiorcy żywo na to reagują, co nas cieszy.

 


Która z akcji/inicjatyw wywołała największy odzew?

 


RG: Było kilka takich prac, które odbiły się szerokim echem i wzbudzały żywe emocje. W przypadku jednej z nich wzburzenie o mało co nie zaprowadziło nas do sądu. Jest to praca, którą zrobiliśmy kilka lat temu i wykorzystaliśmy w niej cytat Adolfa Hitlera „Jakie to szczęście dla rządzących, że ludzie nie myślą” i podpisaliśmy na dole ‘Adolf Hitler’. Oskarżono nas o szerzenie faszyzmu, prowadzone było śledztwo w tej sprawie. Prokuratura jednak nie dopatrzyła się znamion propagowania faszyzmu, czyli właściwie zrozumiała nasze artystyczne intencje. Kolejną pracą, która wzbudza od kilku lat żywe zainteresowanie i kontrowersje oraz jest publikowana w pracach naukowych i książkach jest bilbord „Obozy”, na którym widnieje napis: Obozy letnie, zimowe, koncentracyjne.

 


Chyba najbardziej rozpoznawalną z prac Galerii prezentowanych na ulicach jest bilbord Harmonia Dobroć Wolność Piękno – jak powstał?

 


JG: Ta praca faktycznie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych, tym bardziej, że sam akronim HWDP można w Toruniu często zobaczyć na murach i starych budynkach, pisany głównie przez samo H. Ta praca wynika z naszego zainteresowania wizualnością i ikonografią miasta. Nasze rozwinięcie tego akronimu jest zaskakujące i to właśnie wzbudza zainteresowanie i emocje. Chodziło nam w tej pracy o to, żeby zmienić kąt widzenia i zobaczyć coś nowego w tym, co oczywiste i dobrze znane i chyba się to udało.

 


Polacy poznali Was bliżej za sprawą kampanii outdoorowej, która w przewrotny sposób promuje miasto, odwołując się do motywu szczęścia. Czy wspomniana promocja miasta była celem głównym, czy raczej efektem ubocznym tej akcji?

 


RG: Zależało nam na tym, by pokazać prace we Wrocławiu, bo jest on w tym roku Europejską Stolicą Kultury. Chcieliśmy, by toruńska sztuka tam zaistniała, bo Toruń również ubiegał się o ten tytuł. Bardzo pomógł nam w tym Wydział Promocji Urzędu Miasta. Nasza współpraca zaowocowała dużym pokazem na bilbordach i citylightach. Prezentacja prac i promocja odbywa się niejako równolegle - pokazujemy nasze prace i równocześnie te prace promują Toruń. Jest to dla nas naturalne, bo to, co robimy ma bardzo mocny kontekst toruński - robimy prace uniwersalne, ale jesteśmy bardzo mocno kojarzeni z Toruniem. Od kilku lat pokazujemy prace w Warszawie i zawsze pojawia się komentarz w rodzaju: „To Galeria Rusz z Torunia”.

 


Czy dostrzegacie wzmożone zainteresowanie Galerią Rusz po kampanii, wpłynęła na Waszą codzienność?

 


JG: Jeśli chodzi o wzmożone zainteresowanie, to faktycznie dociera do nas dużo więcej głosów i o dużo większym nasileniu. Z jednej strony ludzie z całej Polski piszą nam, że widzieli nasze prace w różnych miejscach, mówią nam: „Jesteście wszędzie, w całej Polsce”, a równocześnie Torunianie, którzy obecnie na przykład mieszkają we Wrocławiu są super zadowoleni, że mogą zobaczyć prace Galerii Rusz z ich rodzinnego Torunia.

 


Z nieco innej beczki, chciałabym poznać kilka Waszych opinii związanych z miastem. Jakie miejsca w Toruniu są szczególnie warte odwiedzenia?

 


RG: Najważniejszym miejscem jest Starówka. Jeśli ma się trochę więcej czasu, warto po prostu powłóczyć się po niej i zboczyć z tych bardzo turystycznych szlaków. Zwykle ogląda się pomnik i Dom Kopernika, i oczywiście Stary Rynek. Ale warto wygospodarować trochę czasu i zahaczyć o Rynek Nowego Miasta, który ma mniej turystyczny, a bardziej małomiasteczkowy charakter. Tam jest na przykład kościół Św. Jakuba, na pewno wart obejrzenia. Jeśli ktoś ma więcej czasu, może udać się poza Starówkę i zobaczyć dwa piękne przedmieścia, przyklejone do Starego Miasta, czyli Wilhelmstadt i Bydgoskie Przedmieście. Są tam super fajne szachulcowe wille z XIX wieku i w ogóle jest sporo ciekawych secesyjnych kamienic. Można również pójść do jednego z najstarszych w Polsce parków publicznych, który jest właśnie na Bydgoskim Przedmieściu. W jeden dzień nie da się wszystkiego obejrzeć, trzeba przyjechać tu na dłużej.

 


A gdzie warto pójść, żeby zachwycić się kulinarnie?

 


JG: Na pewno warto udać się na Wolny Jarmark Toruński, odbywający się co dwa tygodnie w Ruinach Zamku Krzyżackiego. Można tam dostać bardzo ciekawe produkty: lokalne sery, miody i domowe przetwory.

 


Bez jakiego miejsca Toruń nie byłby „sobą”?

 


RG: Bez Starówki, jako całości, trudno z niej coś tak naprawdę wydzielić. Toruń bez Starówki nie byłby Toruniem, nie ujmując innym częściom miasta, gdzie też są ciekawe rzeczy, to jednak bez Starówki Toruń nie byłby sobą.

 


O tożsamości Torunia decydują też jego symbole, czyli Piernik i Kopernik. Czy to dobrze, że to one dominują w strategii promocyjnej miasta, czy ten obraz powinien być bardziej złożony?

 


JG: „Piernik i Kopernik” to sztandarowe przykłady skojarzeń związanych z Toruniem, które zresztą wywodzą się z badań nad ruchem turystycznym. Razem z wpisem na listę UNESCO powinny być dalej wykorzystywane, tym bardziej, że są to skojarzenia bardzo sugestywne i pozytywne. Kopernik faktycznie jest mocno eksploatowany, trudno przed nim uciec. Chociażby z tego powodu, że w Toruniu „wszystko” jest nazywane Kopernikiem.

 

Rozmawiając z artystami przyjeżdzającymi do Torunia na Festiwal Art Moves, czy z dziennikarzami z mediów ogólnopolskich śmiejemy się, że Kopernik to takie uniwersalne logo. Wszystko nazywa się u nas „Kopernik” - od korporacji taksówkowej, poprzez hotele, szkoły, po nasz uniwersytet. Niemniej jednak na pewno jest tak, że miasto i to, co się tu dzieje, jest dużo bardziej różnorodne i złożone.

 


RG: To, co zrobiliśmy we Wrocławiu jest mocno niestandardowe, bo zależało nam na pokazaniu Torunia od innej strony, od tej bardziej współczesnej. Pierniki i Kopernika odziedziczyliśmy do przodkach, warto teraz dodać coś od siebie. Naszym zdaniem sztuka powinna być tą wartością i znakiem rozpoznawczym współczesnego Torunia.

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do