
Komisja Dyscyplinarna UMK bada sprawę prof. Mirosława Żelaznego z UMK, który miał molestować seksualnie swoją doktorantkę i studentki.
Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika coraz głośniej mówi się o 63-letnim profesorze Mirosławie Żelaznym z Wydziału Humianistycznego, który miał molestować seksualnie swoją doktorantkę i studentki. Sprawą już zajęła się Komisja Dyscyplinarna UMK. Pod koniec czerwca odbyło się pierwsze zebranie w tej sprawie. Jak informowała Oto Toruń Ewa Walusiak-Bednarek z Zespołu Prasowego UMK podczas przesłuchania profesor złożył obszerne wyjaśnienia i podtrzymał swoje wcześniejsze stanowisko, że nie dopuścił się zachowań niezgodnych z etyką nauczyciela akademickiego i nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Ponadto na posiedzeniu została przesłuchana jedna osoba, która złożyła skargę na profesora Żelaznego. Na kolejnym zebraniu Komisja zapozna się z opiniami świadków. Tymczasem sprawą prof. Żelaznego zainteresowały się nie tylko toruńskie media. Portal OKO.press dotarł do doktorantki oraz studentów naukowca.
- Na wykładach oceniał wygląd studentek, kształt biustu. Mówił, że może to robić, bo jest nauczycielem estetyki. Przechwalał się, że ma kontakty seksualne z pracowniczkami instytutu i nieślubne dzieci. Był ekscentryczny, ale przekraczał granicę dobrego smaku - mówi jeden ze studentów.
Jednak największą ofiarą profesora miała być jego doktorantka. To właśnie ta kobieta, która po niemal dwóch latach napastowania złożyła skargę na naukowca do rektora UMK. W piśmie opisała, w jaki sposób profesor ją molestował i poniżał. W dokumentach dołączyła także relacje świadków, czyli jego studentów.
- Mówił, że bez niego sobie nie poradzę. Najpierw z troską, potem zmieniał ton. Nazywał mnie idiotką albo kretynką. Na moją głupotę miał radę – on mnie wykształci. I powinnam być wdzięczna. Kiedy poprosiłam, żeby nie odnosił się do mnie w taki sposób, odpowiadał, że wcale nie miał tego na myśli i zmyślam. Potem przepraszał - mówi w reportażu dla portalu OKO.press doktorantka.
Kobieta tłumaczy, że profesor zadawał krępujące pytania oraz próbował ocierać się, dotykać i przytulać. W końcu miał posadzić ją na kolanach, dlatego doktorantka zgłosiła to dyrektorowi Instytutu Filozofii, ale ten zignorował jej zawiadomienie.
Od tego momentu zaczęły się problemy zdrowotne kobiety - bezsenność oraz stany lękowe. Niestety, po jakimś czasie profesor po raz kolejny zwabił doktorantkę do swojego gabinetu.
- Powiedział, że muszę wybrać z kim chcę być – z nim, czy z moim narzeczonym. Krzyczał, że zawiódł się na mnie i nazwał mnie niewdzięcznicą. To była jedna z najgorszych rzeczy, jakich doświadczyłam w życiu - mówi kobieta.
Po tej sytuacji po raz kolejny postanowiła zgłosić się do dyrektora Instytutu Filozofii, ale to nic nie dało. Dlatego powiadomiła o wszystkim dziekana Wydziału Humanistycznego, który poradził jej, żeby wysłała skargę i dokumenty do rektora uczelni.
- Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika podjął decyzję o zawieszeniu na okres 3 miesięcy w obowiązkach nauczyciela akademickiego prof. dra hab. Mirosława Żelaznego z Instytutu Filozofii UMK. Decyzja ma związek ze wszczęciem przez rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich postępowania wyjaśniającego w sprawie o mobbing - informował Oto Toruń na początku lutego tego roku rzecznik UMK, Marcin Czyżniewski.
Sprawą zajęła się między innymi Komisja Antymobbingowa. Jednak jej członkowie nie dopatrzyli się mobbingu w zachowaniu profesora. Ale, tak jak pisaliśmy, wciąż jest podejrzewany o molestowanie seksualne. Kolejne zebranie Komisji Dyscyplinarnej UMK odbędzie się jeszcze w tym miesiącu. Podczas niej mają być przesłuchiwani świadkowie.
Profesorowi Żelaznemu grozi zakaz wykonywania obowiązków nauczyciela akademickiego.
(Filip Sobczak)
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tekst w oko.press podkreśla kluczową rzecz: połowa kadry Instytutu Filozofii to ludzie ślepo wykonujący rozkazy zelaznego. Nie dziwota, że nikt wczesniej nie zgłaszal problemow. Sama swoje widzialam i słyszałam. Dobrze, ze młodzi sie zdecydowali. Nie bójcie sie walczyc z patologią!
Oczywiście że najprościej zamieść wszystko pod dywan. A tego dyra który olal też bym z funkcji zdjęła tchórz. Żelaznego wsadzilabym na tydzień ze skazanymi za gwałty wyprostowalby się w mig patol!!!
Dziewczyna chyba troche też nie poważna, bo rozumiem, że spała i z nim i z narzeczonym? Jak komuś coś nie odpowiada to tego nie robi.