Reklama

Michał Zaleski: Mój czas jeszcze nie minął

Filip Sobczak
19/10/2018 08:01

- Oceniłem sam siebie pod względem mojego potencjału, sił, zdrowia czy możliwości. Uważam, że nie porywam się z motyką na słońce, więc to nie jest tak, że za chwilę nie będę mieć sił i umiejętności, żeby zarządzać miastem. Stąd moja decyzja. Dziś mam program i uważam, że nie będę dla nikogo balastem, a wręcz przeciwnie będę, mówiąc żartobliwie, koniem pociągowym przedsięwzięć, które mogą być w mieście realizowane - mówi w wywiadzie dla Oto Toruń prezydent Torunia, Michał Zaleski.

Oto Toruń: Czas Michała Zaleskiego minął?

Michał Zaleski: Czas Zaleskiego nie minął. Muszę przyznać, że bardzo długo się zastanawiałem przed podjęciem ostatecznej decyzji o ponownym kandydowaniu. Przez 16 lat udało mi się wraz z mieszkańcami Torunia osiągnąć bardzo wiele i to widać w rozwoju miasta,  więc nie będę o tym opowiadać. Zacząłem się jednak przyglądać się perspektywie przyszłości i doszedłem do wniosku, że mam bardzo dużo pomysłów na nasze miasto. Ponadto to inicjatywy, które nie są tylko marzeniami, ale to realne pomysły. Często są nawet wpisane do wieloletnich planów miasta. 

Dlatego oceniłem sam siebie pod względem mojego potencjału, sił, zdrowia czy możliwości. Uważam, że nie porywam się z motyką na słońce, więc to nie jest tak, że za chwilę nie będę mieć sił i umiejętności, żeby zarządzać miastem. Stąd moja decyzja. Dziś mam program i uważam, że nie będę dla nikogo balastem, a wręcz przeciwnie będę, mówiąc żartobliwie, koniem pociągowym przedsięwzięć, które mogą być w mieście realizowane. 

Zdecydował się pan brać udział w kampanii, w trakcie której w przestrzeni pojawiła się teza, która jest również eksponowana przez konkurentów - Michał Zaleski nie wsłuchuje się w głosy mieszkańców. 

To nie jest tak, że ja się wsłuchuje w głosy mieszkańców tylko w trakcie kampanii. Ja z torunianami rozmawiam przez ostatnie 16 lat. Spójrzcie panowie, że ja nie wpadam na różne uroczystości na chwilę, a po chwili mnie nie ma. Jestem z ludźmi, kiedy się dzieje się coś ważnego - uroczystości, jubileusze czy święta - lub w mieście otwieramy jakąś ważną inwestycję. 

Ponadto proszę zauważyć, że co roku organizuję zebrania na każdym osiedlu. Tam rozmawiam z ludźmi, a potem razem z urzędnikami sporządzam z tych spotkań notatki i sprawozdania, które nie wędrują do kosza, ale te pomysły mieszkańców trafiają do budżetu czy wieloletnich planów inwestycyjnych. 

Nie słucham mieszkańców? Dosłownie przed chwilą przechodziłem przez starówkę. Ludzie mnie rozpoznają i zaczepiają - niektórzy pytają o sprawy mieszkaniowe, a inni o sprawy osobiste. Gwarantuję panom, że to nie jest tak, że ja przechodzę dalej i macham ręką na tych wszystkich mieszkańców. 

Nie mam tak naprawdę przerwy od spotkań z mieszkańcami. Jedyny urlop to święta lub krótkie wakacje. Dlatego stawianie mi zarzutów czy kreowanie poglądów, że inni są bliżej ludzi, a ja jestem dalej, to po prostu kłamstwo.

Wyciągnął pan jakieś wnioski z tych wszystkich debat oraz konferencji prasowych przeciwników?

Moi konkurenci uświadamiają mi, że moje całe życie splata się z życiem mieszkańców. Co chwilę wnikam w jakiś życiorys, w działalność jakiejś firmy, stowarzyszenia czy fundacji. Ciągle jestem wśród tych podmiotów. Dlatego może powinienem wyciągnąć z tej kampanii pozytywny wniosek? 

Oczywiście czasami słyszę może nie zarzuty, ale takie smutki moich najbliższych, którzy mówią mi, że powinienem posiedzieć w rodzinnym gronie, a ja niestety muszę pędzić na kolejne spotkanie czy uroczystości i mówię - Sorry, ale to jest moja praca! Do tego mnie ludzie wynajęli. Nie mogę ich zaniedbać. 

W związku z tym wszystkim o czym rozmawiamy, to jest dla prezydenta najtrudniejsza kampania od 2002 roku?

Każda kampania jest inna. Ta ma swoje blaski i cienie. Przykro mi, że w tej kampanii pojawiają się wątki osobiste. Dziwię się, że niektórzy konkurenci starają się w ten sposób o głosy wyborców. Ja takich rzeczy nie robię, nie chcę zwracać uwagi na sprawy prywatne, rodzinne czy na środowiska, w jakich dany człowiek się obraca. 

Po drugie pojawiają się pewne niezrozumienia. Zacznę od rzeczy formalnej. W statucie miasta Torunia jest bardzo krótki punkt - „jedyną osobą, która może reprezentować miasto na zewnątrz jest prezydent”. Nie może tego robić np. przewodniczący Rady, dlatego jeśli ja podejmuję się takiej roli, to reprezentuję miasto wszędzie tam, gdzie jestem zaproszony albo uważam, że interes miasta tego wymaga. 

Pojawiam się w różnych miejscach i środowiskach. Szewach Weiss – były ambasador Izraela - lecąc samolotem spotkał ludzi z Torunia i od razu przekazał pozdrowienia dla mnie. Dlaczego? Bo się znamy, szanujemy i rozmawiamy, jak ludzie o podobnym spojrzeniu na rzeczywistość. Dalej, kiedy w Toruniu jest zlot młodzieży prawosławnej, to ja się z nimi spotykam, rozmawiam i obdarowuję upominkami. Tak samo jest z protestantami. Siedzę wśród nich, słucham prelekcji i uczestniczę w nabożeństwie. Dlatego jeśli do naszego miasta przyjeżdża „Rodzina Radia Maryja”, to ja również wśród nich jestem i z nimi rozmawiam. Uznaję, że to moja powinność i obowiązek. Podobnie jest z polityką - od 2002 roku jestem prezydentem i miałem styczność ze wszystkimi premierami zarówno z SLD, PSL, PIS jak i PO z wyjątkiem Donalda Tuska. Pamiętam, że miałem z nim jedynie jakąś rozmowę telefoniczną. To są moje powinności i nie mogę patrzeć na barwy polityczne, bo ja muszę reprezentować Toruń i mieszkańców.

Dla mnie brak zrozumienia tych rzeczy przez osoby, które już są w polityce jest nie do przyjęcia. W każdym razie moim zdaniem to niezrozumienie poszło zdecydowanie za daleko i przeobraziło się w ataki na mnie oraz przepisywanie mi zachowań jednostkowych. Moje zachowania są wielorakie - nikogo nie pomijam. Jeśli są w Toruniu ludzie o innych poglądach, innej rasy, koloru skóry, to są dla mnie tak samo ważni jak torunianie. To ja mam obowiązek przyjmować ambasadorów obcych państw i możecie panowie popytać różnych ludzi, a na pewno dowiecie się, że z mojej strony nigdy nie było afrontu. 

Kolejnym elementem dyskusji jest rozwój miasta. Kontrkandydaci twierdzą, że miasto stanęło w miejscu.

Nie ma równi, jeśli chodzi o funkcjonowanie miasta. Muszą być sinusoidy - one występują w gospodarce, życiu społecznym czy nawet klimacie. Często patrzy się na rozwój miasta przez wielkie inwestycje jak np. most czy sala na Jordankach. Teraz jest okres mniejszych inwestycji oraz wielu różnych działań, które muszą zostać wykonane, aby pozyskiwać środki Unii Europejskiej. Proszę przejechać się po osiedlach i zobaczyć te wszystkie siłownie zewnętrzne, ścieżki rowerowe, miejsca do wypoczynku na osiedlach czy parkach. Jeśli ktoś zebrałby w jedno miejsce te „małe” inwestycje, to dopiero zobaczyłby ich rozmiar. 

Pewnie ma na to wpływ również sytuacja, że Toruń rozwija się nieco inaczej geograficznie niż zakładali naukowcy i specjaliści.

Tak. W tej chwili obserwujemy bardzo dynamiczny rozwój lewobrzeża. Coraz więcej ludzi się tam osiedla, więc musimy tam budować szkoły. Jeśli ktoś 10 lat temu spytałby się mnie o szkołę na lewobrzeżu, to bym się nie za bardzo tym martwił. Dzisiaj wiem, że to potrzeba chwili. Rozpoczynamy właśnie projektowanie, budowa jesienią przyszłego roku lub na wiosnę 2020 roku. 

To samo, co powiedział prezydent, można powiedzieć o osiedlu JAR.

Dokładnie. W tym tygodniu oddaliśmy tam do użytku przedszkole, a 2 listopada przyjdą do niego dzieci na zajęcia. A zwracam uwagę, że już niedługo rozpoczniemy projektowanie szkoły obok tego przedszkola. Jeszcze niedawno wydawało się, że mamy więcej miejsc w szkołach niż dzieci. Takie jest życie miasta i trzeba reagować na zmiany także struktury osadniczej. 

Często mówi się także, że reaguje pan na bieżącą sytuację sam i „ręcznie steruje miastem”. Czy w przyszłej kadencji może się to zmienić?

Na pewno nie będę chować się za kogoś plecami. Oczywiście będę dalej słuchać ludzi na ulicach, zebraniach, konsultacjach, ale na końcu decyzje będę musiał podejmować sam. Na szczęście mam jeszcze bardzo poważnego partnera - jest nim Rada Miasta. To radni uchwalają budżet i wieloletnią prognozę finansową. 

Ja działam dwuetapowo. Najpierw muszę przekonać Radę Miasta do tej decyzji, a później ją zrealizować. To nie jest tak, że ja sobie tylko coś wymyślę, a potem to robię. Dzisiaj jestem zdumiony, że próbuje się negować wiele dokonań Rady Miasta i prezydenta Torunia. Zrobiliśmy wiele, a ja nigdy nikomu z radnych nie zabraniałem powiedzieć, że współdziałał przy danej uchwale, ale jest mi przykro, jeśli któryś radny mówił, że to tylko jego zasługa. 

Powoli kończąc, symbolem kadencji 2010-2014 był nowy most, kadencji 2014-2018 sala na Jordankach, a przyszłej kolejka gondolowa? (śmiech)

(śmiech) Ta kadencja to powinien być splot tylko efektywnych działań. Myślę, że trzeba kontynuować budowę dróg, które wyprowadzają ruch z Torunia, czyli Trasy Wschodniej - od Placu Daszyńskiego do ul. Grudziądzkiej - oraz ul. Olsztyńskiej. Musimy też pamiętać o trzecim etapie Trasy Średnicowej. Jest on niezbędny, bo pamiętajmy, że już niedługo w jej pobliżu powstanie potężny szpital. Mam dokładne dane na temat ruchu pojazdów w tym miejscu. To jest naprawdę wielkie obciążenie. 

Chcemy także doprowadzić do powstania centrum Cammerimage. To ostatni etap zagospodarowania Jordanek wraz z CKK Jordanki oraz CSW będzie prawdziwym centrum kulturalnym, gdzie w jednym wydarzeniu weźmie udział 2-3 tys. ludzi. W tej chwili nikt niczego nie przesądza, ale ten projekt jest w trakcie realizacji. Dodam do tego wybudowanie dwóch szkół. Dzisiaj jedna taka placówka to koszt od 45 do 70-80 milionów. Jeśli pomnożymy to razy dwa, to wyjdzie nam wartość hali na Bema. Do tego oczywiście linia tramwajowa na JAR. Pamiętajmy również o projektach mniej efektownych, ale efektywnych – drogi rowerowe, ulice osiedlowe, wodne place zabaw czy zagospodarowaniu terenów zielonych.

Dlatego myślę, że warto na mnie i kandydatów z listy KWW Michała Zaleskiego postawić. Wiele już udało się zrobić, teraz znowu proponuję konkrety, które zrealizuję. Jeśli będę miał więcej ludzi wokół siebie, którzy będą mieć podobne plany, to łatwiej będzie wykonać program. 

Rozmawiali Filip Sobczak i Tomasz Kaczyński.

Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2018-10-19 21:17:49

    To jest Pana opinia! Dosyć dyktatury!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wyborca - niezalogowany 2018-10-19 21:25:54

    16 lat wystarczy! Panie Zaleski niech sie Pan już zacznie wnukami cieszyć, Mieszkańcy maja juz dość. Układy z devloperami, brak dalszych pomysłów na miasto, mijanie sie z prawdą, ustawianie rodziny i kolegów w spólkach miejskich, brak przejrzystości, mobbing wobec pracowników. Starczy juz!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2018-10-20 01:53:40

    W hali przy Bema pasierb Zaleski ego ma monopol na budki z przekąskami i napojami. Można? Można

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Boss - niezalogowany 2018-10-21 11:27:01

    A ja uważam, że już minął tylko może brak pomysłu CO DALEJ ŻE SOBĄ POCZĄĆ

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do