
- Jesteśmy teraz w takim momencie, w którym muzyka ponownie zajmuje bardzo ważne miejsce w życiu ludzi i wnosi do niego pewne sacrum. Okazuje się, że jest nam to potrzebne, że jednak konsumpcjonizm, kapitalizm i demokracja nie powodują, że ludziom żyje się lepiej - mówi Wojtek Mazolewski w rozmowie z "Oto Toruń" na kilka dni przed koncertem w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki.
"Oto Toruń": Tego lata grał Pan na brytyjskim festiwalu We Out Here. Co wyróżnia to wydarzenie spośród innych muzycznych festiwali?
Wojtek Mazolewski: Festiwal organizowany jest przez Gillesa Petersona i całą jego ekipę z Brownswood i Worldwide FM. To środowisko mocno skoncentrowane na promowaniu kultury muzycznej – tej bardzo młodej, współczesnej, która łączy muzykę improwizowaną, jazz i tradycje narodowe. W Londynie mieszka dużo ludzi z Jamajki, z Indii, z różnych stron Afryki i to wpływa na muzykę. Obecność Wojtek Mazolewski Quintet na tym festiwalu to pewna otwartość na to, co się dzieje we wschodniej Europie, gdzie kultura przez wiele lat rozwijała się w inny sposób niż w pozostałej części cywilizowanego świata. Gilles Peterson zwraca uwagę na miejsce i przestrzeń, chce dać temu głos. Co więcej, jest on jednocześnie DJ-em i propagatorem muzyki. Piękne jest to, że środowisko DJ-skie i muzyka live mogą się ze sobą łączyć. Dla mnie uczestnictwo w tym festiwalu miało znaczący, duchowy charakter. To było fantastyczne spotkać ludzi z całego świata, którzy tworzą nową scenę muzyczną. Na We Out Here można poznać najfajniejsze kapele z Chicago, z Londynu, z Francji, z Polski. To było spotkanie ponad podziałami i granicami. I widać to było też po publiczności. Porównałbym to do pierwszego festiwalu Woodstock, wtedy w muzyce coś się zmieniło. My jesteśmy teraz w takim momencie, w którym muzyka ponownie zajmuje bardzo ważne miejsce w życiu ludzi i wnosi do niego pewne sacrum. Okazuje się, że jest nam to potrzebne, że jednak konsumpcjonizm, kapitalizm i demokracja nie powodują, że ludziom żyje się lepiej. Jak mówi jedno z indiańskich przysłów: „Dopiero gdy uschnie ostatnie drzewo i wyschnie ostatnia rzeka, zorientujemy się, że nie możemy zjeść pieniędzy”. Na festiwalu byli ludzie, którzy od dłuższego czasu myślą o tym, jak ratować ziemię, jak wnosić do życia prawdziwe wartości, w tym wypadku przy akompaniamencie muzyki, jako pewnego medium, które wzbogaca nasze życie.
Czyli We Out Here to coś więcej niż muzyka.
Po prostu coś więcej jest w tej muzyce. Ona sama w sobie ma potężną siłę. Mnie pobyt na festiwalu We Out Here sprawił ogromną frajdę, cieszę się, że mogłem zobaczyć, jak to wszystko wygląda. To bardzo proekologiczne wydarzenie, było dużo zdrowego jedzenia, sklepów vintage, w których w razie załamania pogody można było kupić za grosze stare ciuchy. Były też oczywiście sklepy z płytami, a w nich wspaniałe albumy.
W piątek, 20 września, wystąpicie wraz z Johnem Porterem w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki. Jak rozpoczęła się Wasza współpraca?
Rozpoczęła się ona przy okazji płyty "Chaos pełen idei", gdy zaprosiłem Johna do zagrania piosenki "Polish girl". Dobrze się czuliśmy ze sobą, zaczęliśmy się kumplować, spotykać się, grać ze sobą. Niedługo potem okazało się, że w ciągu kilku miesięcy napisaliśmy kilkadziesiąt piosenek. Wiedzieliśmy, że musimy znaleźć czas, by zbudować zespół. John oddał w moje ręce produkcję. Udało się stworzyć wspaniały zespół z Piotrem "Rubensem" Rubikiem i Tomkiem "Harrym" Wadowskim. Od pierwszej próby brzmiało to tak, jakbyśmy grali ze sobą od 30 lat. Nie zostało nam nic innego jak wejść do studia i nagrać płytę. To też odbyło się bardzo spontanicznie. Moglibyśmy jeszcze ją szlifować, dogrywać i nagrać jeszcze wiele utworów, które mieliśmy przygotowane, ale nagle okazało się, że to, co mamy, brzmi jak płyta. Świetnie się bawiliśmy w studiu. To było po prostu dobre spotkanie w odpowiednim miejscu i momencie.
Wasza płyta nosi tytuł "Philosophia". Czy Pan i John kierujecie się w muzyce podobną filozofią?
Muzyka to jest nasze medium. Nazwaliśmy płytę "Philosophia" dlatego że ważna jest dla nas mądrość i pokora. Nie cierpimy głupoty i miło nam się spędza czas, gdy możemy się tymi filozofiami wymieniać. Czerpiemy inspiracje z różnych źródeł, prowadzimy ze sobą bardzo głębokie dialogi, z których rodzi się wiele ciekawych idei muzycznych i wspierających nas w życiu codziennym.
Wrześniowy koncert w Toruniu nie będzie Pana pierwszą wizytą w tym mieście. Z czym kojarzy się Panu Toruń?
Z wieloma rzeczami, przede wszystkim z klubem Od Nowa, to tam występowałem z Pink Freud dobre kilkanaście lat temu. Bardzo lubię to miejsce. Toruń kojarzy mi się też z planem zdjęciowym do filmu "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy". Razem z grupą Wojtek Mazolewski Quintet spędziliśmy wiele czasu z ekipą filmową, z aktorami. To niezapomniane chwile, aktorzy są wspaniałymi kompanami do spędzania czasu. Miło wspominam Toruń i bardzo się cieszę, że przyjedziemy tam z Johnem Porterem, bo nasz projekt naprawdę ma moc.
Czy w Toruniu usłyszymy wyłącznie piosenki z płyty "Philosophia", czy pojawią się jakieś niespodzianki?
Szczerze mówiąc, jeżeli pewne utwory mają zostać niespodziankami, to niech tak pozostanie, nie będę nic zdradzał. Ale mogę zapewnić, że nie będziecie żałowali poświęconego czasu.
Jakie są Pana muzyczne plany na najbliższe miesiące?
Z Johnem Porterem będziemy koncertować w kilkunastu miastach i promować naszą płytę "Philosophia". Długo na to czekaliśmy i cieszymy się, że ten moment w końcu nadszedł. Rozpoczynam również trasę z Wojtek Mazolewski Quintet. Czekają na nas 23 koncerty w 8 krajach Europy i nie tylko. Trasę kończymy w grudniu. Koncertowo jesień będzie wyglądała imponująco. Pracuję także z moim kwintetem nad nową płytą. Wiemy już też, że do końca roku ukaże się nasz album z muzyką Krzysztofa Komendy w angielskiej wytwórni Whirlwind Recordings, tej samej co "Polka" (Worldwide Deluxe Edition). Bardzo się cieszę, że zarówno w formie płytowej, jak i koncertowej damy z siebie bardzo dużo tej jesieni. A przy okazji zamierzamy też pracować nad rzeczami, które będą miały swoją premierę w ciągu najbliższych kilku lat. Zapowiada się niezwykle intensywny czas. Co więcej, niedawno ukazał się audiobook "Komeda/Mazolewski", można wysłuchać go na audioteka.pl. To ośmioodcinkowa historia, stworzona przeze mnie i moich kolegów z Audioteki. Opowiada ona o naszej interpretacji zdarzeń z życia Komedy. Czyta ją Marcin Dorociński. Myślę, że warto zapoznać się z tym audiobookiem przed wysłuchaniem płyty.
Bierze Pan udział w wielu projektach. Czy znajduje Pan czas na coś poza muzyką?
Muzyka to moje życie, więc tak naprawdę jest obecna we mnie i wokół mnie przez cały czas. Staram się jednak znaleźć chwilę na wyciszenie i zadbanie o formę, by na scenie być w pełni sił i móc dać z siebie wszystko.
Rozmawiała Sara Watrak.
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Cześć panowie, z tej strony Elwira 25 lat. Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowane osoby zapraszam do kontaktu. Więcej moich zdjęć można zobaczyć - http://wyspakobiet.eu/elwira25