
26 sierpnia Adrian Miedziński zaliczył dramatyczny wypadek w Zielonej Górze. Dziś - miesiąc po tym zdarzeniu - 37-latek jest już w domu i niebawem… ma wpaść na kawę do swojego klubu w Bydgoszczy.
Do dramatu doszło w ósmym biegu pierwszego półfinału 1. ligi żużlowej - Falubaz Zielona Góra - Polonia Bydgoszcz. We wspomnianej gonitwie Miedziński stracił kontrolę nad swoim motocyklem, uderzył w rywala i upadł. Stadion zamarł, bo „Miedziak” nie odzyskiwał przytomności.
Żużlowiec trafił do lokalnego szpitala w Zielonej Górze i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Badania wykazały, że Miedziński ma uraz aksonalny mózgu oraz urazy odcinka szyjnego i piersiowego kręgosłupa. Po tygodniu udało się go wybudzić.
Już po wybudzeniu lekarze przecierali oczy ze zdziwienia. Wielu kibiców i przyjaciół Adriana miało rację, podkreślali bowiem, że 37-latek to niezwykle silny mężczyzna i wyjdzie z tego cało.
– Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej stan zdrowia sportowca lekarze oceniają jako ogólnie dobry – mówił dla „PAP” Robert Kowalik z Biura Zarządu Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
Kilka dni później Miedziński został przetransportowany do toruńskiego szpitala. Pod koniec minionego tygodnia lekarze stwierdzili, że dalszy pobyt w lecznicy nie ma sensu i odesłali żużlowca do domu.
– Wspaniałe wiadomości! Adrian Miedziński opuścił toruński szpital i jest już w domu! Wszystko zmierza w dobrym kierunku! Rozmawialiśmy z Adrianem i zapowiedział, że niebawem wpada na kawę - napisał w mediach społecznościowych klub Miedzińskiego Abramczyk Polonia Bydgoszcz.
Autor: Filip Sobczak
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Przeczytałeś właśnie artykuł na stronie www.ototorun.pl. To portal internetowy, który codziennie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Torunia i regionu. To doskonała witryna do wypromowania swojej marki czy firmy. Zaufało nam już wiele prestiżowych firm z naszego miasta. Jesteś zainteresowany reklamą? Napisz na e-mail: t.kaczynski@ototorun.pl lub zadzwoń - tel. 531 515 707.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jak pacjent chce wyzdrowieć to i medycyna bywa bezsilna.Adrian Trzymaj się
Co zrobił stadion? Zdechłe myszy wpadły w awanturny szał gwiżdżąc i krzycząc wulgarnie w stronę karetki. Hatfu
To my chyba na innym meczu byliśmy bo ja nic takiego sobie nie przypominam stadion zamarł nikt nic nie mówił i czekał na wieści