
Tai Woffinden miał zaatakować Josha Grajczonka na zamkniętej imprezie po ostatniej rundzie Grand Prix, która odbyła się na początku października w Toruniu - ujawnił dziennik "Fakt".
Speedway Grand Prix odbyło się w Toruniu niecały miesiąc temu, ale dopiero w tym tygodniu wyszło na jaw, że sporo emocji pomiędzy żużlowcami było także po ostatnim biegu. Dziennik "Fakt" ujawnił, że po zawodach miała odbyć się impreza zorganizowana przez sponsora cyklu SGP oraz wielu żużlowców "Monster Energy".
Event trwał prawdopodobnie zbyt długo, bowiem nad ranem były Mistrz Świata Tai Woffinden miał zaatakować innego obecnego tam żużlowca Josha Grajczonka. "Fakt" zdradza, że po starciu okazało się, że Australijczyk ma złamany nos.
Dzień później w Bydgoszczy odbywały się Międzynarodowe Mistrzostwa Bydgoszczy, w których brał udział "poszkodowany" Grajczonek. – Zawodnik niechętnie pokazywał twarz i mówił o wydarzeniach minionej nocy. Wyglądem swojego zawodnika mocno zaskoczeni byli działacze Polonii, którzy dopiero po czasie dowiedzieli się o całym zdarzeniu – czytamy w "Fakcie".
Grajczonek w niedzielę na torze nie błyszczał. Zajął dopiero dziewiąte miejsce z siedmioma "oczkami" na koncie. Zawody wygrał Jaimon Lidsey, który wywalczył 14 punktów. Dlatego nic dziwnego, że Australijczyk z polskim paszportem nie chce komentować zdarzeń z październikowego weekendu na Kujawach i Pomorzu.
(Filip Sobczak)
fot. Lech Kamiński/UMT
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie