
Zimowe wakacje czas - start! Toruńskie instytucje przygotowały na ten czas masę atrakcji. Tak jak każdego roku specjalną ofertę ma też Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w Toruniu. To będą wyjątkowo kreatwyne ferie.
Startują ferie zimowe w Toruniu. Jaką propozycję ma na najbliższe dwa tygodnie toruński Młyn Wiedzy? - Zapraszamy do zwiedzania interaktywnych wystaw, które są udostępnione w dwóch budynkach oraz udziału w specjalnie przygotowanych warsztatach - mówi Marcin Centkowski, rzecznik prasowy Młyna Wiedzy.
Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy przygotowało ofertę warsztatową w dwóch terminach. W pierwszym tygodniu, a w zasadzie od wtorku (13 lutego), będą odbywały się warsztaty "Domowe laboratorium", "Pingwinie opowieści - saga lodu i ryb" oraz "Polska ciepły kraj, zimowy ptasi raj".
W sumie będzie zatem 7 różnego typu zajęć dla uczniów z Torunia i regionu. I tak: wtorki i czwartki to: "Domowe laboratorium" oraz "Malowane kawą”. W pierwszym przypadku uczestnicy przekonają się, jak niesamowite eksperymenty można przeprowadzić, wykorzystując rzeczy, które każdy z nas ma w swoim domu. Te doświadczenia mają pokazać, że zarówno chemia, fizyka, jak i biologia kryją się w wielu czynnościach, które wykonujemy na co dzień i nawet za bardzo się nad nimi nie zastanawiajmy.
"Malowane kawą" to z kolei to coś dla miłośników obrazów. Dlaczego? - Zapraszamy na zajęcia malowania kawą, które przypomina malowanie wodną farbą np. akwarelą. Uczestnicy mogą wykorzystać płyn o różnym stopniu rozwodnienia i tworzyć gamę kolorystyczną danego odcienia. Uczestnicy dowiedzą się również skąd pochodzi kawa, jaka jest jej historia oraz poznają miejsca na mapie, gdzie ją się uprawia - wyjaśnia Marcin Centkowski.
Na środy i piątki zarezerwowano czas dla warsztatów: "Na tropie Yeti” i „Pingwinie opowieść - saga lodu i ryb". Himalaje oraz Karakorum to najwyższe góry świata. Można się tam przenieść biorąc udział w pierwszych ze środowo-piątkowych zajęć. W trakcie warsztatu uczestnicy dowiedzą się, jakie warunki panują kilka kilometrów nad ziemią, czy Yeti istnieje, a także jak zasłużyli się dla himalaizmu Polacy. W części praktycznej wykonają pamiątkę z tej wirtualnej podróży.
Oglądaliście Happy Feet: Tupot małych stóp? Może zafascynowało Was życie pingwinów. To przedziwne stworzenia. Nieporadne na lądzie, natomiast w wodzie okazują się doskonałymi pływakami.
Możecie je bliżej poznać w trakcie feryjnej propozycji Młyna Wiedzy. Jak radzą sobie z przenikliwym mrozem i poszukiwaniem pożywienia? Jakie prawa panują w ich królestwie i dlaczego o pingwinach mówi się, jako o najlepszych rodzicach na świecie. Naukowcy w pocie czoła starają się poznać te fascynujące stworzenia w ich własnym domu. A Młyn Wiedzy zaprasza do spotkania z tym niezwykłym światem już teraz.
W sobotę dowiecie się, dlaczego ptaki odlatują do ciepłych krajów oraz poznacie gatunki, dla których to Polska jest celem zimowych podróży. Ponadto każdy uczestnik będzie mógł wykonać kolorowego, ozdobnego ptaszka i zaprosić go do swojego domu. Takie są główne motywy warsztatów "Polska ciepły kraj, zimowy ptasi raj".
Niedziela natomiast to "Banialuki zza kurtyny". - Poznamy historię powstania teatru lalek, zdarzenia, które go ukształtowały oraz przypomnimy sobie znane postacie tego świata. Gdy już pobudzimy wyobraźnię do działania, stworzymy własne, niepowtarzalne kukiełki… może nawet i je ożywimy – choćby na chwilę! - zapowiada Marcin Centkowski.
Zajęcia odbywają się od wtorku do piątku w godz. 10:00-11:00 i 12:00-13:00. W soboty i niedziele zapraszamy w godz. 11:00-12:00 i 13:00-14:00. Cennik jest dostępny na stronie internetowej Młyna Wiedzy.
Do 13 lutego br. zwiedzanie wystaw w głównym budynku Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy odbywa się bez tur zwiedzania od wtorku do piątku w godz. 9:00-15:00, a w soboty i niedziele w godz. 11:00-17:00. Ekspozycję "Ścieżki dorastania" w budynku Centrum Innowacyjnej Edukacji można zwiedzać od wtorku do piątku w godz. 9:00-11:00, 11:00-13:00, 13:00-15:00, 15:00-17:00, w soboty i niedziele w godz. 11:00-13:00, 13:00-15:00, 15:00-17:00, 17:00-19:00.
ZWIEDZANIE Z PRZEWODNIKIEM
Nowością w ofercie toruńskiego centrum nauki jest zwiedzanie interaktywnych wystaw z przewodnikiem. - To propozycja skierowana do grup szkolnych i zorganizowanych - informuje Marcin Centkowski. - Jest naszą odpowiedzią na liczne pytania nauczycieli i opiekunów dotyczące właśnie takiej formy eksplorowania przestrzeni wystawienniczej przez ich podopiecznych - dodaje. Zwiedzanie z przewodnikiem jest dodatkowo płatne (5 zł/os.), a informacji o usłudze udzielają kasy Centrum (tel. 56 690 49 51) oraz Sebastian Świercz pod numerem telefonu: + 48 667 899 069).
Autor: Arkadiusz Kobyliński
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.
Przeczytałeś właśnie artykuł na stronie www.ototorun.pl. To portal internetowy, który codziennie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Torunia i regionu. To doskonała witryna do wypromowania swojej marki czy firmy. Zaufało nam już wiele prestiżowych firm z naszego miasta. Jesteś zainteresowany reklamą? Napisz na e-mail: t.kaczynski@ototorun.pl.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Drodzy rodzice, aby wasze dziecko mogło wejść do tej instytucji, należy przygotować aktualny paszport dziecka.
Minister od 20 lat nie podwyższył taksy notarialnej, a niektórzy ludzie i tak narzekają, że jest za drogo, bo to obecnie taki sport, targowanie się z notariuszem, to jest ponoć eleganckie. Inni od kilku lat widzą, że sytuacja jest krytyczna, nawet Gazeta prawna pisała, że trudno utrzymać kancelarię. Ale niektórzy widząc człowieka, wykształconego, specjalistycznie przygotowanego do koordynowania tego, jak obywatele kształtują najważniejsze sytuacje prawne obrotu, swoją sytuację prawną w najważniejszych w życiu sprawach i ponoszącego za to odpowiedzialność, mają uciechę, gdy mogą nim pomiatać. Zachowują się jak w muzeum figur woskowych. Gdyby stała tam figura zwykłego człowieka, przeszliby obok niej obojętnie, ale widząc figurę prezydenta, królowej czy papieża, mają ochotę go poklepać, złapać za nos, a nawet wykonywać ruchy frykcyjne. Notariusze sobie z tym często nie radzą, to nie są weterani walk w Somalii, popadają w hiperuległość i są gotowi zrobić niemal wszystko, a może i wszystko, byle nie rozgniewać chimerycznego, bezczelnego klienta, bo to niby eleganckie: być chimerycznym u notariusza i zachowywać się jak skarbnica wiedzy prawniczej. Nie denerwować klienta - chroniąc jego prawa i odmawiając czynności sprzecznych z prawem - który zdążył zorientować się, że notariuszom jest ciężko i w przeciwieństwie do np. sądu nie mają instrumentów ochrony, np. możliwości ukarania kogoś grzywną za ordynarne zachowanie, tzw. policji sesyjnej. Pewnie połowa pobieranych przez notariusza wynagrodzeń jest absurdalnie niska, symboliczna, gdy w innych krajach te same czynności kosztują wielokrotnie, czasem dwudziesto, trzydziestokrotnie więcej niż w Polsce. Notariusze mają zarabiać tylko na nieruchomościach, resztę pracy, m.in. konsultacje i porady, do których są zobowiązani, mają wykonywać dosłownie za darmo. Klienci nie chcą widzieć tego, że wynagrodzenie notariusza to nie tylko przygotowanie wydruków, ich opieczętowanie i zszycie. Nie widzą nakładu intelektualnego, wolą wmawiać samym sobie, że to śmieszna praca, chociaż sami, nawet wtedy, gdy są prawnikami, wolą się za nią nie brać i np. podyktować notariuszowi treść dokumentu - co zasadniczo byłoby zgodne z istotą pracy notariuszy. Przecież chodzi o dokumentowanie składanych pod kontrolą notariusza oświadczeń klientów - świadomych życiowo i prawnie obywateli demokratycznego państwa Unii Europejskiej. Większość bałaby się choćby samodzielnie kogoś wylegitymować i na podstawie czyjegoś dowodu potwierdzić tożsamość tego kogoś, np. na jego testamencie, który będzie skuteczny za 20-30 lat. Nie ma szans na to, aby taki klient dostrzegł ponoszoną przez notariusza odpowiedzialność, w końcu to śmieszna praca, czas który poświęca się klientowi, bo ten rozrósł się i jako wielki pan naprawdę uważa, że łaskę robi, że pojawia się w kancelarii (ale już nie w Biedronce czy Żabce), uświetnia ją swoją obecnością, a dając notariuszowi do ręki swój dowód osobisty, jakby mu kwiaty wręczał. On łaskawie da ci zarobić, a ty mu nie dasz nic w zamian, bo ty nie pracujesz, bo jest śmieszna praca. I tak w Polsce, w Unii Europejskiej, jeden z bardziej skomplikowanych zawodów wykonywanych w uciążliwych dla zdrowia warunkach okazał się śmieszną pracą. Klient nie widzi kosztu utrzymania kancelarii i różnorakich kosztów związanych z wykonywaniem zawodu, w tym składek, m.in. na ubezpieczenie, na samorząd, kosztów zakupu odpowiedniego oprogramowania, kosztów stałego podnoszenia kwalifikacji zgodnie z nakazem ustawowym. Tu najlepiej zacząć się pienić, że notariusze to ignoranci, oni nic nie potrafią, oni się nie rozwijają, więc o jakie koszty może chodzić, kłamstwo. Do tego klient na pewnie sam chętnie przechowywałby za darmo w swojej piwnicy setki, tysiące oryginałów cudzych aktów notarialnych i innych dokumentów oraz rejestrów. To nie są koszty. I to nie jest poniżenie i gnębienie człowieka, notariusza. A zdaniem Ministerstwa - nie kolejnego Ministra, który nie rozumie tego i innych zawodów prawniczych, dla których są w ministerstwie osobne wydziały - zdaniem ministerstwa notariusz ma zarabiać na nieruchomościach, a cała reszta? Poświadczenia, testamenty, odrzucenia spadku, poświadczenie dziedziczenia, pełnomocnictwa itd. Tu odpłatność może być symboliczna, a jeszcze lepiej jeśli klienci tej symboliczności nie będą widzieć, bo będą dzięki temu bardziej brutalni, przemocowi - trudniej będzie wytrzymać w zawodzie (licząc w przyszłości jedynie na najzwyczajniejszą emeryturę). Deregulacja to był jednak zły pomysł, dobry na jedną czy dwie kampanię wyborczą, ale nic poza tym. Gdzie tu równorzędność notariusza ministrowi? Pieniądze to nie wszystko (pieniądze nie dla wszystkich). Klient płaci 24,60 zł za poświadczenie podpisu na pełnomocnictwie do zawarcia umowy sprzedaży maszyn rolniczych za 600.000 zł, które właściciel udziela pośrednikowi, więc płaci i wymaga. I ciesz się notariuszu, że zarobisz sobie, masz klienta, ktoś przyszedł. Odrzucenie spadku i oddłużenie się w ten sposób na 70.000 zł (i odpowiedzialność notariusza do co najmniej tej kwoty) 76,26 zł z vat. Testament i zapisanie dziecku majątku o wartości 3 mln zł? 76,26 zł z vat dla notariusza. Oczywiście, że klient jest świetnie zorientowany w realiach, przychodzi z gotowym idealnym dla niech i dla otoczenia rozwiązaniem, niczego nie trzeba mu wyjaśniać, przed niczym nie trzeba go chronić. Jakbyś miał notariuszu stałą współpracę (na czym opiera się taka współpraca) z kilkoma deweloperami lub pośrednikami, po prostu unikałbyś jak możesz tych deficytowych czynności - to wprawdzie również ty zaniżałbyś wartość swojej pracy, ale dzięki efektowi skali wychodziłbyś na swoje. A tak? Ministerstwo podwyższyłoby i urealniło stawki za deficytowe czynności, klienci płaciliby w końcu tak jak na całym świecie, czyli realnie (sędzia przeprowadzający sprawę spadkową nie musi ze swojego wynagrodzenia utrzymywać sądu, kupować papieru do drukarki, mebli, komputerów itd.), zacząłbyś żyć i pracować godnie, normalnie, spokojnie - praworządnie - bez dziwactw, a tamci zaczęliby się wściekać na to, że można jednak normalnie pracować w tym zawodzie, nie będąc multimilionerem, ale zarabiając na racjonalnym poziomie, pracując bez popadania w krytyczne zależności od deweloperów, pośredników i innych. Tak nie może być, nie po to daliśmy się zniewolić, aby inni pozostawali bezstronni i niezależni, spokojnie pracując, wykonując ten zawód godnie bez przygód. Tu można pracować tylko tak jak my - inaczej się nie da. Zadusimy kolegów z mniejszych kancelarii i odwrócimy deregulację do stanu początkowego. Liczą się wielkie fabryki notarialne, a w małych miastach są dworce autobusowe i kolejowe, można pojechać do większego miasta i tam pójść do notariusza. W małych miastach notariuszy nie musi być, a na pewno ludzie, którzy tam żyją i pracują nie muszą mieć wyboru między notariuszami. Wystarczy jeden. Po co komu relacja zaufania i regulowanie swoich najważniejszych spraw z udziałem kogoś, komu naprawdę się ufa. Jest jeden albo nie ma na miejscu żadnego i też jest dobrze. Proboszczów jest tam co prawda dwóch czy trzech, ale burmistrz też jest tylko jeden. Obecnie koledzy często zarabiają połowę, jedną czwartą, a nawet mniejszą część wynagrodzenia sędziego, ale przecież sędziowie muszą się szanować, a notariusze nie. Niech zatrudnią się korporacyjnych fabrykach na etacie - pozostając bezstronnymi i niezależnymi strażnikami praw i wolności stron czynności notarialnych, w okowach zależności od swoich przełożonych uzależnionych od deweloperów, pośredników i innych. Demokracja i praworządność?
Pójdziesz na prawo (we Francji)