
Wystartowała rozbiórka tzw. Domu Heleny Grossówny i... po kilku godzinach została przerwana. Czy budynek trafi do rejestru zabytków?
Nagły zwrot akcji w sprawie rozbiórki budynku przy ul. PCK 30? Obiekt, w którym przed laty mieszkała Helena Grossówna miał zniknąć z mapy naszego miasta. Toruński oddział Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zorganizował nawet pożegnanie z kamienicą. Ten teren wraz z sąsiadującą działką przy ul. PCK 32 przeznaczono na miejsce budowy budynku mieszkalnego wielorodzinnego z częścią usługowo-handlową oraz parkingu z niezbędną infrastrukturą techniczną.
Sytuacja wydawała się beznadziejna, gdyż na dziś (15 marca) zaplanowano prace rozbiórkowe. Miejski Zarząd Dróg wydał pozwolenie na zajęcie chodnika. Na miejscu pojawiła się ekipa, która rozpoczęła zrywanie dachu.
Społecznicy nie złożyli broni. Ich zdaniem plan budowy parkingu stanowiącego część inwestycji na terenie domu Heleny Grossówny jest niezgodny z założeniami Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla tego terenu. Poinformowali także, że w niedzielę (14 marca) do Kujawsko-Pomorskiego Konserwatora Ochrony Zabytów złożyli wniosek o wpis budynku przy ul. PCK 30 do rejestru zabytków. Już samo wszczęcie takiej procedury zakłada przerwanie rozbiórki i objęcie obiektu czasową ochroną.
I to rzeczywiście się udało. - Informujemy, że w dniu dzisiejszym Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków wszczął z urzędu postępowanie w sprawie wpisania do rejestru zabytków domu, w którym mieszkała Helena Grossówna przy ul. PCK 30 w Toruniu. Tym samym wstrzymane zostały mające się dziś rozpocząć prace rozbiórkowe - podał w mediach społecznościowych Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Toruniu.
Po kilku godzinach rozbiórka została wstrzymana, ale część robót już wykonano. Tę informację potwierdza właściciel nieruchomości. - Dostałem prawomocne pozwolenie na przeprowadzenie tej inwestycji. Od 2016 roku trwało przygotowanie wszystkich procedur. Zakupiłem dwie działki od różnych właścicieli. Przez ten czas kompletowałem dokumenty. Sprawy trwają od lat, nie od miesiąca czy dwóch. Gdybym nie dostał tych pozwoleń, nie rozpocząłbym inwestycji. Niemniej zdecydowałem się wstrzymać prace, ze względu na decyzję konserwatora zabytków. Nie uchylam się od rozmów, gdy pojawi się propozycja, to ją rozważę, ale dziwi mnie to, że kilka lat temu nikt nie interesował się tym miejscem. Poniosłem już duże koszty i wziąłem na siebie różnego typu zobowiązania. Budowa bloku cały czas trwa - tłumaczy inwestor.
Co dalej? Trudno powiedzieć. Pojawiły się informacje, że Urząd Marszałkowski zamierza odkupić budynek. Sam Piotr Całbecki potwierdził te doniesienia. - Jesteśmy zainteresowani przejęciem budynku przy ulicy PCK w Toruniu, w którym na pierwszym piętrze mieszkała rodzina Grossów, zwany często domem Heleny Grossówny. Byłaby to dobra lokalizacja siedziby jednej z naszych instytucji o charakterze społecznym. Jest to nieruchomość należąca do osoby prywatnej, ale podejmiemy rozmowy i jeżeli właściciel będzie zainteresowany, to planujemy kupić tę nieruchomość - podkreśla marszałek.
Odkupienie tylko jednego budynku może jednak nie być rozwiązaniem, które usatysfakcjonuje inwestora. Z kolei przedstawiciele toruńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami zapowiadają kolejne kroki mające uratować charakterystyczny budynek z pruskiego muru.
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Oto Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Raz, że z mapy można coś usunąć nie burząc, a dwa - po co trzymać ruinę za wszelką cenę? Ci Społecznicy robią komuś spory problem próbując wciągnąć obiekt na listę zabytków. Jeżeli tam trafi, a budynek zostanie w rękach prywatnych, to współczuję ze względu na koszty remontów i utrzymania obiektów zabytkowych i łapka konserwatora - tragedia. No chyba, że ci Społecznicy się będą dokładali do tego interesu, w co wątpię. Walka o idee, ale za tym niestety będą szły konkretne pieniądze, których nikt nie da właścicielowi. Chyba, że sprzeda. A jak kupi miasto, to znaczy, że z naszych podatków to wyremontuje, a mojej zgody na to nie ma. Są ważniejsze wydatki niż ratowanie jakiegoś budynku, bo jakaś aktorka tam mieszkała. Lepiej zainwestować w poprawę bezpieczeństwa na drogach, place zabaw dla dzieci czy w zieleń miejską, czyli we wspólne dobro.
Zgadzam się z Tb. Dla paru krzykaczy którzy robią z siebie głos narodu rudera będzie straszyć i generować koszty. Bez przesady z tą historią i pamiątkami na każdym rogu.
Okna usunięte, prace rozbiórkowe na dachu rozpoczęte, więc można odstąpić od dalszych prac rozbiórkowych, bo w końcu Wojewódzki Konserwator Zabytków się obudził i nawet szanowny pan Całbecki obiecał pomoc. Za chwilę sprawa przycichnie, zaczekamy parę miesięcy, padające deszcze i wahania temperatury zrobią swoje, niszcząc skutecznie niezabezpieczony budynek i okaże się na końcu, że niestety nie ma co już ratować...
300 metrów dalej na ulicy Kilińskiego jest odrestaurowany budynek z pruskiego muru a obok drugi w trakcie budowy i stoi obok jeszcze jeden który można odrestaurowac. Pytam, czemu ktoś się uparł na tą starą szope na rogu ulicy PCK. Dziwne jest to wszystko.
Staro buda po co to stęchlizna zburzyc szope
Ochrona zabytków to kpina. Stoją stare budynki jak ten z PCK i się rozpadają. Nikt nie dba o te zabytki. Taki zabytkowy kwiatek z pruskiego muru stoi też na Dybowskiej. O ile z zewnątrz jeszcze jakoś wygląda o tyle w środku jest tragedia. Budynki z pruskiego muru mają swój urok ale na litość , trzeba o nie dbać a skoro są pod opieka konserwatora zabytków to dlaczego stoja, straszą i popadają w co raz większą ruinę?
Słucham, czytam i dziwię się, że tyle "hałasu" o ten budynek. Temat sztucznie "rozdmuchany" ! Mieszkałem przy ul. PCK 31, przez ponad dwadzieścia lat. Zawsze mówiło się o tym, że mieszkała tam Grosówna. Nikt z tego nie robił sprawy wielce ważkiej i nadzwyczaj istotnej. Dom stoi w dość newralgicznym miejscu. Utrudnia ruch. Zawsze przecież można by na nowo powstającym obiekcie, odsuniętym nieco od jezdni, umieścić sensowną, dobrze zaprojektowaną tablicę.
I teraz żeby zadowolić kilku fanatyków i odkupić tę starą ruderę od inwestora miasto będzie musiało zapłacić kilkukrotną wartość tej rupieciarni. Brawo, ulegajcie nadal kilku oszołomom a będziecie wyrzucać pieniądze obywateli na pustostany ruiny, jak dworzec północny i kilka innych.
Przecież to ruina i do tego brzydka
Rozbiórka wstrzymana jak puł chaupy już rozebrana hehe Nie no same talenty są w tych czasach Co za mądrzy ludzie na stanowiskach hehe????????????
Piękny dom ale dlaczego konserwator nie wpisuje takich obiektów do rejestru zabytków z urzędu? Powinny się w nim znaleźć już wieki temu bo wiadomo nie od dziś, że władza na spółkę z deweloperami ostrzy sobie zęby na kulturowe dziedzictwo niestaromiejskich dzielnic.
Znowu kolejna ruina będzie straszyła latami jak Uniwersam, bo komuś się coś przypomniało.Może Ci, którzy wstrzymali rozbiórkę zrealizują szybko w ten swój rewelacyjny pomysł ze swoich pieniędzy??? Współczuję inwestorowi, który kupił to straszydło!
Skoro to taki piękny zabytek, to gdzie Ci społecznicy byli lata temu kiedy opuszczony budynek rozpadał się przez bieg czasu?? Hipokryci!
I znowu na siłę miasto chce tworzyć miejsca pracy darmozjadów budżetu naszego miasta. Mało mamy takich obiektów?