Wojtek Wasilewski: Jestem wentylem bezpieczeństwa w Samorządzie Studenckim UMK

Człowiek, który wprost mówi że jest jak "wentyl bezpieczeństwa", a inni to potwierdzają. Potrafi "rozładować napięcie". W samorządzie studenckim dba przepływ informacji i o promocję wszystkich przedsięwzięć samorządowych w tym również o Juwenalia 2017. Przed Wami Wojtek Wasilewski, wiceprzewodniczący Samorządu Studenckiego UMK.

OtoToruń: Juwenalia gotowe? Wszystko dopięte na ostatni guzik?

Wojciech Wasilewski: Staramy się, żeby dopiąć wszystkie guziki. Chcemy, żeby w momencie pochodu było wszystko właśnie dopięte. 

Co jest najtrudniejsze w organizacji Juwenaliów? Nie każdy student o tym wie.

Widok z perspektywy studenta i widok zza sceny różni się. Diametralnie. W zeszłym roku poznałem od kuchni tajniki Juwenaliowe i rzeczywiście to są dwie różne imprezy. 

Jeśli jesteś studentem, to siadasz obok basenu, potem idziesz na koncerty i ewentualnie partycypujesz przy wydarzeniach plenerowych. Kiedy jesteś organizatorem, to wymaga to pracy. Moim zdaniem najwięcej pracy jest przy wydarzeniach plenerowych. Koncerty załatwiamy e-mailami i telefonami. Dzięki technologiom uzgadniamy próby, wyżywienie i hotele. To robimy wcześniej i wystarczą pojedyncze osoby. Do wydarzeń plenerowych np. śniadanie na trawie, gdzie wydajemy 600 porcji śniadania, to dwie osoby tego nie zrobią. Wtedy potrzebni są nam wolontariusze.

Są chętni wolontariusze?

Są. Mieliśmy zebranie wolontariuszy i byłem zaskoczony ile osób chce nie tylko cieszyć się Juwenaliami, ale również pracować. 

Dysponujecie finansami. To jest zawsze owiane tajemnicą. Legendy na ten temat krążą. Kto się zajmuje u was kontrolą wydatków?

To jest rola naszego prezesa, czyli Ady Kameli. Wiadomo, że jest dużo głosów na temat tych finansów. Zwłaszacza kiedy pokazujemy artystów, którzy wystąpią. Najgłośniejsze głosy to głosy niezadowolenia.

Gdzie są te pieniądze i na co są wydawane? Za te pieniądze można zaprosić można kogoś innego. To tylko niektóre z nich. Powiedzieć, że urodził się taki co by wszystkim dogodził, to dla nas jest niekorzystne. Moim zdaniem tegoroczny lineup jest tak zróżnicowany, że każdy znajdzie coś dla siebie. Wątpię, że każdy będzie zadowolony. Czwartek będzie hip-hopowy. Mamy bardzo dużo studentów, którzy lubią rap. Będzie KaeN, czyli osoba budząca wielkie kontrowersje. Ma dużo zwolenników i przeciwników. Tede ta sama sytuacja. Jest również Kieru. 

Pozostałe dni to totalny miszmasz. Gwiazdy i wschodzące gwiazdy się pojawią. Dla każdego coś dobrego.

Co u ciebie wzbudza najwięcej emocji?

W sumie odpowiedź jest ta sama zawsze. Dla mnie wydarzenia plenerowe są najlepsze. To bezpośredni kontakt ze studentami. Oni tworzą wielkość danego wydarzenia. Flagowym wydarzeniem jest mecz w błocie. 

Kultowy mecz.

Po raz kolejny, powiem nieskromnie, przyjdzie mi prowadzić tę imprezę. Faktycznie to jest wydarzenie. Dużo się dzieje na murawie. Są hektolitry wody, jedna piłka i 22 zawodników. Dużo więcej ludzi jest na trybunach. Tam jest jeszcze więcej emocji i  z tego względu, że tam jest fiesta, meksykańska fala i śmiechy. Ludzie biorą się pod pachę i wrzucają do największego błota. To jest taki element, który powoduje uśmiech na twarzy i miło wspominam każdy taki wybryk. Oczywiście też mi się zdarzyło wylądować w błocie! 

Czyli jesteś weteranem takich meczów.

Reprezentowałem różne drużyny! Nie przeżył Juwenaliów ten kto nie był na meczu w błocie! Był taki mecz, w którym reprezentowałem barwy Radia Sfera i jako osoba z największym ciałem grałem na bramce. Tradycyjnie - gruby na bramkę! Każdy to zna. Aczkolwiek często byłem zmieniany przez zawodników z pola. Miałem też sytuacje bramkowe. Mam nadzieję, że w tym roku wpiszę się na listę strzelców (śmiech).

Powiedz mi jeszcze jedno. Jak ci się współpracuje z przewodniczącą Samorządu Studenckiego. W końcu to pierwsza kobieta na tym stanowisku. 

Jestem właśnie pod jej baczną obserwacją (śmiech)! Dla mnie przede wszystkim Ada jest koleżanką i od tego się o zaczęło.

Na razie!

Może żoną? Nie no. Ada jest zajęta, ja również i niech tak pozostanie. 

Jeżeli nasza współpraca miałaby zaszkodzić naszym stosunkom koleżeńskim, to mógłbym zrezygnować. Jednak nawet nie zbliżyliśmy się do sytuacji kryzysowych. Ada jako przewodnicząca jest narażona na dużo stresów i goniących terminów. Ja jestem takim wentylem bezpieczeństwa!

Wentylek!

Tak (śmiech). Muszę rozładować napięcie i powiedzieć spokojnie. Muszę czasami włączyć jakiś głupi filmik i opowiedzieć żart, czy wyciągnąć na naleśnika. Czasami muszę z tych złych emocji oczyścić środowisko.

Jako wentyl bezpieczeństwa dbasz o formę psychiczną przewodniczącej.

Kiedy Ada się dobrze czuje, to rzutuje na pracę całej naszej grupy. Jest ona dość liczna. Rada wykonawcza to osiem osób i potem jeszcze po pięć osób z 17 wydziałów. Pod nami tysiące studentów. 

Stres jest. Każdy rok się zaczyna od bojów ze stypendiami, potem każdy walczy o akademiki. Pomiędzy są wydarzenia kulturalne - Toruńskie Spotkania Kultury Studenckiej, Juwenalia, a w przyszłym roku może wybory Miss i Mistera. Musimy się nad tym zastanowić.

Muszę dbać o promocję i informację. To jest moja działka w tym Samorządzie. Ta informacja musi przechodzić sprawnie i w sposób przystępny. 

Ta przygoda w Samorządzie Studenckim to dla ciebie wstęp do działalności społecznej i publicznej? Traktujesz to jako poligon?

Na pewno. To uczy systematyczności. Kontaktów z różnych osobami, negocjowania. To szereg umiejętności, które musimy mieć w dorosłym życiu. 

Chciałbym wykorzystać te umiejętności w zawodowej działalności. Organizacja eventów kulturalnych od zera, od kuchni. Potem ich promocja przez portale społecznościowe czy media. To jest to czym chciałbym się zająć. Myślę, że nie ma w Toruniu lepszego miejsca, żeby tych rzeczy się nauczyć. Przecież Juwenalia są imprezą, która jest znana w całym województwie. 

To powodzenia!

Dzięki.

Rozmawiał Tomasz Kaczyński.