
Śledczy nie uwierzyli w wersję przedstawioną przez sprawcę wypadku. 23-letni Bartosz P. został oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy.
Chodzi o sprawę z 14 kwietnia br. Jak informowaliśmy Was na portalu Oto Toruń, na placu Pokoju Toruńskiego po godz. 23 samochód wypadł z drogi, uderzył w betonowe ogrodzenie, a następnie spadł ze skarpy na tory kolejowe. Ruch pociągów przez kilka godzin był sparaliżowany. Mężczyźnie udało się wydostać z auta. Porzucił jednak samochód, uciekł z miejsca tego zdarzenia. Potem jednak 23-latek sam zgłosił się na policję.
- Swoim zachowaniem sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Oskarżony złożył wyjaśnienia, w których podał, że najprawdopodobniej zasnął za kierownicą, stąd zdarzenia nie pamięta, a uciekł ponieważ był w szoku.
Prokurator nie uwierzył jednak w wersję przedstawioną przez sprawcę wypadku.
- Ewentualne zaśnięcie za kierownicą nie mogło wyłączać odpowiedzialności, bowiem jeśli zdolności psychomotoryczne Bartosza P. nie pozwalały mu na prowadzenie auta, to nie powinien do niego wsiadać i nim kierować. Natomiast wersja o ostrej reakcji na stres pozostawała w opozycji do analizy wykonanych przez oskarżonego połączeń telefonicznych oraz zeznań świadków - dodaje prokurator Andrzej Kukawski.
Teraz sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Toruniu. 23-latkowi grozi od roku do nawet dwunastu lat więzienia.
(TUB)
fot. nadesłane
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
na 12 lat debil!! niech opamięta się za kratkami !!!!