
Z doktorem Jackiem Janiszewskim, organizatorem Welconomy Forum in Toruń, byłym ministrem rolnictwa i politykiem współodpowiedzialnym za stworzenie procesów integracyjnych z Unią Europejską rozmawiamy o idei konferencji gospodarczej, roli innowacyjności oraz zmianach zachodzących w podejściu polityków, przedsiębiorców i naukowców do wspólnego działania na rzecz rozwoju regionu i naszego kraju. - rozmawia Dominika Węcławek
Czy po 23 latach organizowania konferencji można mówić o rutynie?
Nigdy nie można mówić o rutynie, zawsze jest ekscytacja, poddenerwowanie, dopracowywanie szczegółów na takim samym poziomie każdego roku.
Kiedy startował pan z Forum Gospodarczym w Międzyzdrojach w 1994 roku, było to wydarzenie pionierskie, prawda?
Tak, gdy zaczynałem w Polsce były tylko dwie takie konferencje - nasza w Międzyzdrojach i organizowana przez Zygmunta Berdychowskiego w Krynicy Zdrój. Nazywały się nawet podobnie. U niego było to Forum Polska - Wschód a u nas Forum Polska - Zachód.
Łatwo było wówczas nawiązać porozumienie z zachodnimi partnerami biznesowymi?
Nie, nie było łatwo, dlatego, że to były inne czasy, także z punktu widzenia komunikacji i dojazdów. Korzystaliśmy z telefonów stacjonarnych, na granicach odbywały się regularne kontrole, wielu zagranicznych gości potrzebowało wizy.
Czy pomysł szerzenia idei integracji w takich warunkach nie wydawał się karkołomny?
Nawet pamiętam tamte czasy, miałem wówczas 34 lata i wielu moich starszych kolegów śmiało się ze mnie, że biorę się za procesy integracji z Unią Europejską, kiedy być może nie wejdziemy jeszcze do niej w tym stuleciu.
Tymczasem Polska jest w Unii Europejskiej, a Pan miał faktycznie realny wkład w to, by nasz kraj został włączony w jej struktury…
Uczestniczyłem w dwóch procesach dostosowawczych: w rządzie Hanny Suchockiej i później Jerzego Buzka. Pomagałem przygotować polskich polityków do innego patrzenia na świat. Nowe projekty integracyjne tworzyliśmy na bazie ustawy o restrukturyzacji agencji rolnictwa, która właśnie weszła w życie. Choć prace rozpoczęliśmy jeszcze w rządzie Hanny Suchockiej, proces trwał dłużej i został zrealizowany już przez rząd premiera Pawlaka.
Trudno było pokazać politykom nową drogę integracyjną?
Jest to trudne, jak każda walka ze stereotypem myślowym i konserwatywnym podejściem do świata. W Międzyzdrojach w latach 1993-1994 doskonale pamiętano widok stacjonujących tam wojsk radzieckich. W tej chwili jest zdecydowanie łatwiej. Przypomnę jeszcze 2004 rok, kiedy na naszych debatach toczyliśmy spory z osobami, które mówiły tylko i wyłącznie źle o integracji z Unią Europejską. Dopiero moment wejścia do Unii i weryfikacja naszej roli w jej strukturach to już były czasy, kiedy robiliśmy forum w Ciechocinku - wtedy zrobiło się łatwiej.
Od 23 lat niezmiennie to właśnie pańską rolą jest określanie myśli przewodniej każdego forum i planowanie tego, kogo zaprosić.
Starałem się zawsze tak dobrać osoby, które przygotowują, prowadzą panele i tematy, tak by nie zabrakło promocji dla naszego miasta, regionu i dla Polski
Jak dużo jest gości zagranicznych?
Na 2000 gości, których podejmujemy co roku, około 300 osób to goście zagraniczni. Wracają chętnie co roku, mamy takie grupy z Ukrainy, które odwiedzają nasze forum regularnie. To wynika także z faktu, że uczestniczyłem w projekcie, który polegał na zapraszaniu do naszego kraju studentów ukraińskich, pomagaliśmy im znaleźć studia i pracę w Polsce. Niektórzy z nich są obecnie w rządzie.
Czas pokazuje, że młodzi ludzie z Ukrainy nie tylko świetnie sobie radzą na studiach, ale też znajdują pracę jako specjaliści, dobrze wykwalifikowani inżynierowie i technicy właśnie na naszym rynku.
Tak jak my się świetnie sprawdzamy jako specjaliści w Anglii czy Irlandii, tak oni sprawdzają się w Polsce. Całe szczęście, że mamy po sąsiedzku tak bliski nam naród, którego przedstawiciele aklimatyzują się w Polsce bardzo szybko. Czasy, o których opowiadam były dla Ukrainy tak trudne, jak dla Polski okres przed wyjściem z PRL-u.
Welconomy Forum to świetna okazja, by ludzie, którzy pracują w rządzie, przedsiębiorcy i naukowcy mogli dowiedzieć się o wzajemnych potrzebach i oczekiwaniach. Jak przebiega tutaj proces integracji?
To właśnie najważniejszy cel każdej z naszych konferencji - żeby spotykali się ze sobą politycy, którzy na co dzień bardzo mocno różnią się co do wizji tego jak ma funkcjonować państwo i wspierali się w realizacji swoich wizji przy innych, tych, którym powinni służyć. Mowa o przedsiębiorcach, którzy tworzą miejsca pracy, oraz o naukowcach, dzięki którym przedsiębiorcy mogą być innowacyjni. Porozumienie światów polityki, biznesu i nauki dla mnie warunkuje dobrobyt w państwie. Dlatego głównym przesłaniem każdej naszej konferencji jest budowanie wzajemnego szacunku i świadomości, że naukowcy i przedsiębiorcy będą się rozwijali przez całe życie, a politycy będą się zmieniali.
Ważne, by politycy mieli do siebie szacunek niezależnie od reprezentowanej frakcji, wreszcie wszystkim powinno chodzić o to, by w Polsce było dobrze. Za każdym razem, gdy udaje się nam doprowadzić do tego, że politycy rozumieją, iż cel jest wspólny, a istotą sporu jest wybór drogi, to jest zawsze najszczęśliwszy dzień dla mnie jeśli chodzi o efekty konferencji.
Zdarza się, że przychodzą do Pana przedstawiciele tych trzech środowisk i mówią “tak, dzięki Welconomy Forum udało nam się nawiązać porozumienie”?
Oczywiście. Myślę, że dziennikarze, którzy co roku przyjeżdżają do Torunia także to zauważają. Najważniejszy jest chyba przełożenie na gospodarkę. Kiedy osiem lat temu rozpoczynaliśmy organizowanie forum w Toruniu, w mieście był ledwie jeden dobrze wyglądający hotel, w tej chwili jest ich już kilka. Turyści którzy przyjeżdżają do miasta nie zostają tu na kilka godzin, a na kilka dni. Myślę, że dużą zasługę w tym względzie ma także nasza konferencja.
Jeśli ktoś odwiedzi Toruń, to zobaczy, że blisko jest Bydgoszcz, Grudziądz, Inowrocław i Włocławek. W zależności od potrzeb może zainwestować w jednym z tych miast. Dla nas najważniejsze jest, że postanowił realizować swoje plany w którymkolwiek z tych miast. Konkurencji gospodarczej między pobliskimi ośrodkami nie powinno być wcale - ważna jest natomiast współpraca. Przecież każdy z nas dojedzie samochodem do dowolnego z tych ośrodków.
Zmienia się podejście biznesowe w Polsce? Zamiast zaciekłej konkurencji przedsiębiorcy myślą już o współpracy i współdziałaniu?
Tak, a najbardziej cieszy to, że ludzie z różnych branż, na przykład ktoś z branży budowlanej spotyka kogoś z branży energetycznej i razem tworzą nowe przedsięwzięcie w zupełnie innym sektorze. Tylko dlatego, że się poznali na naszej konferencji.
Często jest tak, że to ludzie się wzajemnie napędzają i inspirują.
Oczywiście, to człowiek jest istotą wszelkich poczynań. Już nie wspomnę o tym, że spotykają się tutaj przedstawiciele przedsiębiorstw z Polski i innych krajów i potem tworzą różne wspólne inicjatywy.
Jednym z kluczowych haseł, które od pewnego momentu są wyraźnie podkreślane jako motywy przewodnie konferencji, jest innowacyjność. Musimy na nią bardzo zwracać uwagę?
Tak, innowacyjność to nie moda, to konieczność. Środki finansowe, które są przeznaczone na agendę 2014-2020 mają charakter twórczy. Można korzystać z dofinansowania unijnego, ale trzeba wykazać, że ma to charakter innowacyjny. Jest konieczność, aby konferencja taka jak Welconomy stawiała sobie za cel przybliżanie innowacyjności we wszystkich dziedzinach życia społeczno - gospodarczego.
Jak w tym wszystkim odnajduje się środowisko naukowe?
Moim zdaniem to środowisko nadal ma problemy z aklimatyzacją w nowoczesnym systemie i w nowoczesnej Europie. Nawet naukowcy, którzy z natury bywają zachowawczy i konserwatywni, muszą otworzyć się na biznes. To jest taka miłość, która musi kiedyś zostać skonsumowana, ale potrzebuje czasu i wzajemnego dojrzewania. Naukowcy muszą zauważyć naprawdę dobre pieniądze w biznesie, a biznes musi zrozumieć, że na rynku można się utrzymać tylko dzięki innowacyjności. Częścią podstawową jest nauka. Stąd im szybciej nastąpi ta zmiana, tym lepiej. Z całą pewnością polski intelekt mierzony wielkimi nagrodami dla młodych naukowców, młodzieży po gimnazjach i liceach świadczy o tym, że mamy ogromny potencjał. Jesteśmy bardzo mądrzy, chodzi tylko o to, byśmy mogli to skonsumować biorąc pod uwagę rozwój w nauce, gospodarce i polityce.
Jednym z regularnych moderatorów Welconomy Forum jest rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, profesor Andrzej Tretyn. Czy sam uniwersytet zmienił się pod wpływem waszej inicjatywy?
Muszę powiedzieć, że starałem się od wielu lat, by mocno współpracować z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika, który jest taką perełką uniwersytetów polskich, a u nas w regionie wręcz diamentem. Przy profesorze Tretynie ta współpraca z roku na rok układa się coraz lepiej. Drugi dzień forum, który przebiega pod hasłem “Innowacyjność w nauce” został przygotowany właśnie we współpracy z UMK. Pan rektor wspiera nas także w tym, aby wielu innych rektorów przyjeżdżało na nasza konferencję i żebyśmy u nas, w Toruniu, debatowali na temat innowacyjności w nauce i zbliżenia innowacyjności do gospodarki.
Drugim z ważnych moderatorów obecnych na forum od lat jest profesor Jerzy Buzek. Pan miał okazję pracować z nim już w Sejmie RP, czy to właśnie wtedy nawiązała się między wami nic porozumienia?
Przyjaźnię się z Jerzym Buzkiem od 1997 roku, kiedy to on został premierem i powierzył mi tekę ministra rolnictwa. Od tamtego czasu mogę powiedzieć, że cieszę się sympatią pana premiera, podziwiam go szalenie, bo jest niezwykle pracowity, energiczny i absolutnie nie widać po nim upływu lat. Jest przyjacielem naszej konferencji od dawna, przyjeżdżał jeszcze do Ciechocinka, wspiera nas wszędzie.
Profesor Buzek ma też tę zaletę, że świetnie się sprawdza jako specjalista w strukturach Unii Europejskiej.
I nie tylko tam, w końcu był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Jest też znakomitym profesorem i ekspertem od energetyki, byłym premierem rządu polskiego. Dzisiaj w Polsce trudno znaleźć bardziej kompetentną osobę do poprowadzenia takiego spotkania jak nasza sesja plenarna dotycząca innowacyjności w gospodarce.
Czy jego spojrzenie na procesy integracyjne oraz na to, jak można współpracować, jest odmienne od tego, z czym przychodzą obecnie politycy czy przedsiębiorcy?
jestem pewien, że Jerzy Buzek każdego w ogromnym skupieniu i z przyjemnością wysłuchuje, stara się zrozumieć wszystkie racje. Dlatego idealnie nadaje się na moderatora tematów, w których różne poglądy i osobowości będą się ścierały.
Jestem ciekawa ile lat pan jeszcze zamierza dźwigać na swoich barkach to forum?
Mam nadzieję, że do końca życia.
Mam wrażenie, że jednak wychowuje pan sobie też narybek, młodych ludzi, którzy będą mogli z czasem kontynuować misję.
Tak, moje dzieci i moi przyjaciele, moja rodzina wspiera mnie w tym i bardzo mnie to cieszy, bo to też jest element kontaktu rodzinnego i wzajemnego wychowywania. W czasie kiedy byłem zajęty polityką z całą pewnością nie było mowy o takim budowaniu relacji, jak obecnie.
Traktując taką inicjatywę jak misję pewnie trudno byłoby sobie poradzić bez wsparcia najbliższych, a już na pewno nie dałoby się pogodzić życia zawodowego z życiem rodzinnym, prawda?
To byłoby niemożliwe, dlatego możemy zrobić tak bardzo dużo w tak małym gronie osób - bo jesteśmy rodziną i przyjaciółmi. Nigdy nie miałem takiego celu, ale to rodzinno - przyjacielska inicjatywa. Staramy się nie zaniedbywać relacji. Bardzo się cieszę, jak przed konferencją przyjeżdżają nasi przyjaciele wolontariusze , którzy już są doktorami, mają około 40- lat, ale robią tutaj czysto fizyczne czynności związane z rozpakowywaniem , ustawianiem, przygotowywaniem pomieszczeń na konferencję. Cóż może mnie bardziej cieszyć?
To chyba też inne, nie wiem, czy można to nazwać zachodnim, podejście do współpracowników - wzajemna troska, która sprawia, że ludzie chcą pracować…
Ale ja zawsze tak zarządzałem ludźmi. Nawet jak byłem ministrem, to starałem się skracać dystans, tworzyć jak najlepszą, rodzinna atmosferę. Oczywiście nie zawsze i nie każdy na to zasługuje, ale tym akurat nigdy się nie przejmowałem, dla mnie najważniejszym wyznacznikiem tego, że trzeba ludziom ufać jest to, że uczyłem na różnych uczelniach. Na każdym pierwszym swoim wykładzie podawałem wszystkim swoim studentom swój prywatny numer telefonu. Nigdy mi się nie zdarzyło, by ktoś sobie z tego zrobił żarty. To oznacza, że warto ufać młodym ludziom, wspierać ich i pozwalać mówić to, co myślą. To jest bardzo istotne w życiu, oczywiście niektórzy mogą na to nie zasługiwać, ale to jest margines.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo dobry wywiad
Mi też się ten wywiad bardzo podoba
a mi nie