
Trzech strażaków z Torunia w zimowych warunkach weszło na szczyt Śnieżki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy nie ich ubiór...
Nikomu tego nie polecamy. W tym jednak przypadku zrobione to zostało "z głową", po odpowiednim przygotowaniu. Trzech strażaków z Torunia - Wojciech Dombrowicz, Adam Gutkowski i Krzysztof Szychulski - wspięło się na szczyt Śnieżki. Zrobili to mając na sobie skąpy strój. To uczestnicy akcji charytatywnej "Zimą w szortach po zdrowie dla Leosia".
- Nasi strażacy udali się w ciężką drogę, by nie tylko podziwiać piękne widoki ze szczytu Śnieżki, ale przede wszystkim by pomagać - informuje Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - W tym roku trudowi wejścia na Śnieżkę przyświeca idea zebrania, jak największej pomocy dla małego wojownika 2-letniego Leona.
To już kolejny raz kiedy weszli na szczyt w szortach, angażując się w ten sposób w pomaganie najmłodszym.
Dotychczas zebrali całkiem niezłą sumę, to 160 tys. złotych. Tym razem pomagają 2-letnimi chłopcu ze wsi Dopiewiec.
Leoś urodził się z dodatkowym chromosomem, tzw. Zespołem Downa, który powoduje, że musi być rehabilitowany w wielu płaszczyznach. To wada genetyczna niosąca za sobą poważne problemy zdrowotne. Lista jest rzeczywiście długa, a na niej m.in. wada wzroku, niedoczynność tarczycy i refluks.
Konieczna jest regularna rehabilitacja zarówno ruchowa, jak i neurologopedyczna, a także pedagogiczna. A to wszystko kosztuje niemałe pieniędze. Zbiórka trwa za pośrednictwem strony www.siepomaga.pl.
Autor: AM
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Promujmy glupie i niebezpieczne ,achowania, w końcu gopr się nudzi.
A ja żem weszła w mini i na szpilkach.
A ja wlazłem na Śnieżką po pół litrze i z dzieciakami. Na szczycie obaliłem drugie pół litra i rano wcale mnie łeb nie bolał. Dzieciaki chyba same zeszli, albo Dżesika po nie przyszła.
A reklamówki z biedronki mieli?
Chłopaki chyba zapatrzeni w Wima Hofa jak w obrazek:) Grunt, że cel osiągnięty, akcja szczytna.
Debile, a nie herosi, a kolejnym debilem jest osoba, która to propaguje/pochwala. Gdyby pogoda się nagle pogorszyła wzywaliby GOPR na nasz koszt.
Tylko żeby później nie było covida.