
Polski Cukier Toruń przegrał w 16. kolejce EBL z Legią Warszawa 85:92. To trzecia z rzędu porażka Twardych Pierników w rozgrywkach ligowych.
Trzy ostatnie spotkania (dwa w lidze i jedno w Lidze Mistrzów) Polskiego Cukru Toruń zakończyły się porażkami. Okazją do przerwania tej serii mogło być ostatnie spotkanie w ramach 16. kolejki EBL. Na ten mecz Twarde Pierniki udały się do Warszawy, aby zmierzyć się z zajmującą ostatnie miejsce w ligowej tabeli Legią. Warto dodać, że w ekipie z Torunia zabrakło Kyle’a Weavera.
Pierwsza kwarta tej rywalizacji stała pod znakiem bardzo słabej skuteczności obu drużyn. To zdecydowało o niskim wyniku po dziesięciu minutach. Torunianie objęli sześciopunktowe prowadzenie po dwóch minutach pojedynku, ale później gra się wyrównała i ostatecznie Twarde Pierniki wygrały pierwszą odsłonę 17:15.
W drugiej kwarcie oba zespoły przyspieszyły rozgrywanie akcji i z dużo większą regularnością zdobywały punkty. Wydawało się, że w takiej grze lepiej odnajdą się podopieczni Sebastiana Machowskiego, którzy wyszli na sześciopunktowe prowadzenie, ale w tym momencie gracze z Warszawy w końcu zaczęli trafiać z dystansu (pierwsze dziesięć rzutów “za trzy” legionistów było niecelnych). Skuteczne akcje Matczaka, Pindera i Michalaka pozwoliły gospodarzom odrobić straty. Jednak na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 45:44 dla torunian. Na uwagę zasługuje fakt, że w ekipie Polskiego Cukru Toruń punktowali wszyscy zawodnicy, którzy pojawili się na boisku. Wśród warszawian zdecydowanie wyróżniali się: Michał Michalak - zdobywca 16 punktów oraz Filip Matczak, który zapisał na swoim koncie 11 “oczek”.
Dynamiczną grę oba zespoły kontynuowały w trzeciej kwarcie, ale znów pojawiły się straty i niecelne rzuty. Dzięki dwóm “trójkom” Hornsby’ego goście odskoczyli na kilka punktów przewagi. Kolejny raz legioniści nie pozwolili zbudować bezpiecznej przewagi torunianom. Tym razem warszawianie odrobili straty z nawiązką i w połowie trzeciej części gry gospodarze prowadzili 56:53. Dzięki dobrej postawie miejscowych uaktywnili się fani stołecznego klubu, którzy zaczęli wspierać swoich ulubieńców głośnym dopingiem. To dało dodatkowego “wiatru w żagle” podopiecznym trenera Spaseva. Jednak w końcówce kwarty torunianie zniwelować różnicę i przed ostatnią częścią gry znów mieliśmy remis, tym razem 63:63.
Świetnie decydująca odsłonę rozpoczęli gospodarze. Torunianie próbowali zatrzymać rozpędzonych gospodarzy, ale szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść miejscowych po celnych rzutach z dystansu. To koszykarze Legii nadawali ton rywalizacji. Wśród podopiecznych Sebastiana Machowskiego najaktywniejsi byli Hornsby, Wright i Aminu. Jednak liderzy Legii, wspomagani przez Adama Linowskiego i Mariusza Konopotzkiego z każdą minutą przybliżali swoją drużynę do upragnionego zwycięstwa. Dwie minuty przed końcem miejscowi prowadzili siedmioma "oczkami". Mimo trafień Chrisa Wrighta utrzymywała się przewaga warszawian. Ostatecznie goście nie byli w stanie odrobić strat i zwycięstwo zostało w Warszawie. Ku uciesze miejscowych fanów legioniści wygrali 92:85.
Legia Warszawa - Polski Cukier Toruń 92:85 (15:17, 29:28, 19:18, 29:22)
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Andrzej Romański/Polski Cukier Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czas pomyśleć czy trener zdaje egzamin moim zdaniem nie