
Prokuratura zleciła sanepidowi przeprowadzenie kontroli w Szpitalu Miejskim w Toruniu. Podczas dzisiejszej (6 kwietnia) konferencji prasowej do sprawy odniósł się prezydent Torunia Michał Zaleski.
Szpital Miejski w Toruniu pod lupą prokuratury, która zleciła sanepidowi przeprowadzenie kontroli procedur sanitarnych. To efekt opublikowanego przez portal "Onet" listu jednego z pracowników placówki.
Lekarz, który pracuje w placówce wskazuje w nim m.in. na to, że zakażeni pracownicy oddziału hematologii od wielu dni kontaktowali się z większością ludzi pracujących w szpitalu, gdyż nie mieli wiedzy o "szalejącym zakażeniu na ich oddziale". Dodatkowo informuje on, że dyrektor ds. lecznictwa szpitala w dniach 30-31 marca wizytował wszystkie oddziały i miał pouczać personel, aby nie używał maseczek ochronnych ani przyłbic w szpitalu, w szczególności na izbie przyjęć.
- Prawdopodobnie roznosimy zakażenie w całym szpitalu, a co najgorsze, przynosimy to do własnych domów, sklepów. Pacjenci z innych oddziałów są swobodnie do nich przyjmowani i wypisywani, przyczyniając się do rozprzestrzeniania epidemii - napisał w liście do "Onetu" lekarz miejskiego szpitala w Toruniu.
Jak już wiecie z "Oto Toruń", do tej pory w Szpitalu Miejskim stwierdzono 38 przypadków koronawirusa. Zakażenie dotyczy zarówno personelu medycznego, jak i pacjentów. Z tego powodu zamknięte zostały oddziały hematologii i pulmunologii.
Prokuratora Rejonowa Toruń Centrum-Zachód wystąpiła do powiatowego sanepidu z wnioskiem o niezwłoczne przeprowadzenie kontroli procedur sanitarnych realizowanych w szpitalu przy Batorego. - Są to czynności sprawdzające, które poprzedzają ewentualne wszczęcie postępowania przygotowawczego - wyjaśnia w rozmowie z PAP Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Do sprawy odniósł się podczas dzisiejszej (6 kwietnia) konferencji prasowej online prezydent Torunia Michał Zaleski. - Nie jestem w stanie wpływać na losy tego postępowania, a tym bardziej kontrolować czegokolwiek. Natomiast jestem przekonany, że wszystko, co się działo w szpitalu w czasie epidemii było podejmowane we właściwym momencie i we właściwym czasie. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z wrogiem nie tylko niewidzialnym, ale także podstępnym. Mamy do czynienia z sytuacjami, z którymi nikt nigdy nie miał do czynienia. Często trzeba działać intuicyjnie - mówi prezydent Torunia Michał Zaleski.
Jak informują śledczy, ewentualne postępowanie dotyczyłoby narażenia życia i zdrowia pacjentów.
(AM, FS)
fot. Oto Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Moja znajoma która w tym szpitalu miała w poniedziałek i środę w zeszłym tygodniu dializy zaraziła się i zmarła. Matka samotnie wychowująca, lat 41... Proszę sobie sprawdzić woj. kujawsko-pomorskie. I co z tego że miała chorobę współistniejącą jak będąc w domu mogła zarazić córkę i matkę chorującą na cukrzycę. One teraz w kwarantannie nawet na pogrzeb iść nie mogą... KATASTROFA I MASAKRA...
To tylko pokazuje że żadne procedury w tym szpitalu nie obowiązują dopiero teraz jak naglosniono sprawę zaczęli coś robić, mój tata też tam ma dializy nic nie powiedzieli o koronawirus po prostu odwołali dializy ,a na drugi dzień przeczytalismy z gazet ze w szpitalu wykryto koronawirus na stacji dializ ,zero informacji od szpitala dla mamy i reszcie rodziny że istnieje możliwość że tata się zarazil i należy izolować taka osobę i mama która z nim mieszka żeby uważała, a po 3 dniach jak wreszcie zaczęli robić dializy nagle sanepid się znalazł i badanie na koronawirusa zrobili narazie ujemny ale niedługo skoro nie potrafią nad tym zapanować a dializowac się trzeba, a to ratownicy w telewizji mówią żeby nie oklamywali ludzie lekarzy i ratowników ,a w druga stronę to nie działa ?pacjent z tzw. Choroba współistniejaca nie ma do tego prawa pewnie nie najwyżej w statystyce się poda że ma choroby wspolistniejaca nikt nie będzie do ciekal z czyjej nieostroznosci wynika zakażenie
Mamy to sama. Jedna osoba dializowana od trzech lat, zarażona na stacji dializ przebywa w szpitalu jednoimiennym Trzy osoby czyli ja, żona i córka w kwarantannie. Siedzimy jak na granacie bez zawleczki.