Reklama

Marcin Centkowski: Chcemy, żeby ludzie zostawili piloty i telefony

Tomasz Kaczyński
30/09/2017 17:46

W hotelu Filmar rozmawialiśmy z Marcinem Centkowskim, rzecznikiem prasowym Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy.

Oto Toruń: Jesteś jedną z wyróżniających się osób w toruńskiej kulturze. Skąd się w niej wziąłeś?

Marcin Centkowski: Nie czuję się wyróżniającą osobą. Jeśli ktoś tak mnie widzi, to mnie to cieszy. Jestem ze studenckiego radia uniwersyteckiego, czyli z Radia Sfera. Nie ukrywam, że pojawiłem się w Toruniu, bo wiedziałem, że jest tu radio z bardzo długą tradycją. Chciałem się w nim znaleźć. Zaufał mi ówczesny naczelny, czyli Tomek Chudy. Byłem tam przez 12 lat. Oczywiście studiowałem na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Ukończyłem politologie i socjologię.  Organizowałem lub współorganizowałem wydarzenia o charakterze kulturalnym czy społecznym. Praca z zespołem radia, jak i osobami, które wspierały nas (mnie) w działaniach zawsze była znakomita. W 2013 roku przyszła wiadomość, że jest możliwość zmiany pracy. Pomyślałem: a może spróbować?

W 2013 roku dostałeś się do Młyna Wiedzy.

Tak. Wysłałem pierwsze zgłoszenie. Akurat wracałem z koncertu Rammsteina i zadzwonił do mnie kolega, że się nie udało. Ale był jeszcze jeden nabór we wrześniu i pamiętam, że 1 października o 19:30 poszedłem na rozmowę. To był bardzo napięty czas, bo za miesiąc miało być otwarcie Młyna. Wtedy się udało. Poznałem fantastyczny zespół ludzi. Zarządza nim dyrektor, która ma dość niezwykły dar przygarnia ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie nauki. Często spieramy się o różne rozwiązania, ale tak naprawdę mamy jeden wspólny cel - chcemy, żeby Centrum było otwarte dla wszystkich. Cieszę się, że na mojej drodze 90% ludzi to inspiratorzy. Zawsze podkreślam, że wszystkie rzeczy, które robię w Młynie (i nie tylko) to zasługa dużego doświadczenia, magazynu wiedzy jeszcze z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jeżeli chwalę się certyfikatami, to certyfikaty z fundacji WOŚP są tymi najważniejszymi. W tym roku postanowiono, że będę koordynatorem Radia Woodstock, czyli radia, które w pewnym momencie miało największą słuchalność w Polsce. Cieszę się, że pracuję w instytucji, która przez cztery lata osiągnęła bardzo wysoką pozycję. Nasza dyrektor jest sekretarzem porozumienia SPIN (porozumienie, które zrzesza takie instytucje jak Młyn Wiedzy przyp. T. K). Najważniejszy jest zespół, który jest bardzo zgrany. Człowiek może sam zrobić wiele, ale pozytywni ludzie w zespole są w stanie zrobić jeszcze więcej.

Słychać, że masz przeszłość radiową, bo trudno Ci przerwać. I to właśnie ten Twój głos powoduje, że chcąc nie chcąc stałeś się głosem Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy. Po prostu z tego powodu jesteś zauważalny i silnie z tym miejscem kojarzony.

Mam nadzieję, że jestem takim przekaźnikiem. Cieszy mnie to, że gdzieś taki sentyment do radia został. Nie ukrywam, że w tym roku miałem wielką frajdę na Woodstocku właśnie z tego powodu, robiąc tam radio. Nawet taka jedna godzina mówienia do ludzi i otrzymywania zwrotki była czymś niesamowitym. Mam pewien problem, bo często mówię za szybko. Zresztą nawet Ty na to zwróciłeś uwagę. Ale często jest wiele rzeczy do przekazania i, niestety, w Młynie nie jesteśmy w stanie w pięciu zdaniach poinformować o wszystkim. Mnie osobiście cieszy, że mam taki dar. Pewnie, gdyby nie Tomek Chudy, to ten głos by sobie pozostał nieodkryty (śmiech). Dlatego wielkie dzięki dla niego. Ważne, żeby nie zwariować na własnym punkcie. Często, kiedy coś nagrywam, to pytam swoich współpracowników, czy to jest dobrze zrobione? Odpowiadają, że mogłoby być trochę lepiej. Wtedy nagrywam ponownie. Mam też w swoim dziale osoby, które skończyły dziennikarstwo i wiem, że mam obok siebie dobrych specjalistów, którzy jak trzeba to pomogą.

To ma walor edukacyjny. Jesteś w takiej placówce, która ma czegoś nauczyć i pokazać jakąś drogę. U Ciebie widać tę pasję do przekazywania ludziom informacji o nauce i o tym jak wpływa ona na nasze życie. Wszyscy to czują, że ”kręci Cię” to co robisz. Skąd to się wzięło? Jako dziecko interesowałeś się nauką, czy po prostu czytałeś Bravo, grałeś w piłkę i broiłeś z kumplami?

Dobry temat. Spędzałem bardzo wiele czasu na świeżym powietrzu. Raczej nie siedziałem w domu, ale czytałem dużo. Wolałem czytać książki niż oglądać telewizję. Wychowywałem się przy mamie i babci, bo mój tata jest mechanikiem okrętowym i często nie było go w domu. Lubiłem się uczyć, organizowałem dyskoteki i inne wydarzenia w szkole. W dzieciństwie miałem duże problemy z jąkaniem, ale poradziłem sobie z tym. Dzięki mojej mamie, babci i dziadkowi, którzy spędzali ze mną dużo czasu. Tak naprawdę nie interesowałem się w dzieciństwie wieloma sprawami poza historią. Chodziłem do klasy biologiczno-chemicznej, później zdawałem maturę właśnie z historii, aż trafiłem na politologię w Toruniu. Potem poszedłem na socjologię. Ten ostatni kierunek dość znacznie zmienił moje postrzegania i podejście do otaczającego świata. Toruńska socjologia jest jedną z najlepszych w Polsce. Są tu świetni pracownicy naukowi, super otwarci ludzie. Powiem szczerze, że wysyłając CV do Młyna Wiedzy na stanowisko człowieka od marketingu wiedziałem, że przechodzę na drugą stronę mocy. Zastanawiałem się nad tym. Jeżeli już tam pójdę i będę chciał wrócić do radia, to nie będzie to do końca możliwe. Miałem w głowie kwestie etyczne. Jednak zdecydowałem się. Przyznam, że ja interesuję się bardziej naukami społecznymi i humanistycznymi. Często słyszę, że jestem takim „wkładem humanistycznym” dla Młyna. Dyrektor jest fizykiem, a wiele osób jest po studiach przyrodniczych. Część po naukach społecznych.

Musicie rozumieć to co pokazujecie gościom Młyna. Na pewno ważna jest jakość tego przekazu i jego zrozumienie.

Mamy w Młynie pracowników i informatorów, którzy bardzo dobrze komunikują to co można zobaczyć w przestrzeniach Młyna. Czego można doświadczyć czy co zrobić. Chcemy także zmieniać formy przekazu. Zarówno współpracujących z nami naukowców, jak i odbiorców. Podam przykład: organizowaliśmy Noc Naukowców i robiliśmy pokazy laserowane na frontowej elewacji naszego centrum. Zaprosiliśmy pana profesora z Wydziału Fizyki, który fantastycznie opowiedział na temat działania laserów. Jednak w innym niż sala wykładowa otoczeniu. Postawiliśmy namiot na boisku Międzynarodowego Centrum Młodzieży, a ekranem projekcyjnym była ściana tego namiotu. Było spore grono osób, które usiadło i słuchało tego wykładu w zupełnie innej formie. Na boisku.

Tak było, tak jest dziś. A jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość?

Nie wszystko da się zaplanować. Życie weryfikuje każdy plan. Zawodowo jestem przekonany, że Młyn będzie się rozwijać. Tym bardziej, że przed nami nowe inwestycje - dwa nowe budynki. Liczę, że zainteresowanie Młynem będzie jeszcze większe. Oferta, którą przygotowujemy jest atrakcyjna. Będziemy promować nasze wystawy hasłem: „wyjątkowe miejsce na kulturalnej mapie Torunia”. Poza tym to wyjątkowe miejsce w naszym województwie, ponieważ nie ma takiego drugiego. Wydaje mi się też, że mówienie o konkretach jest teraz bardzo trudne. Wiemy, że będzie więcej gości, dlatego musi być więcej wydarzeń o charakterze popularnonaukowym i charakterze edukacyjno-kulturalnym. Jestem przekonany, że zespół Młyna Wiedzy pokazuje, że Toruń jest fajnym miejscem do życia i spędzenia czasu. Wychodzę z założenia, że jeśli komuś nie podoba się to co robimy, to my takie zgłoszenia przyjmujemy i chętnie ich wysłuchamy.

Doprecyzuję. Czy chciałbyś, żeby to wszystko urosło? Wiemy, że będziecie mieli dwa budynki.

Najważniejsze jest to, że skala tego zjawiska nie może mieć wpływu na to co robimy. Jakość oferty centrum w tych dwóch budynkach będzie na najwyższym poziomie. Mnie osobiście cieszy to, że te dwa budynki pozostaną w tkance miejskiej miasta. Będą zmienione, ale pozostaną w miejscu, z którym związana jest ich historia.

Ile liczy osób Twój zespół?

Mój Dział to pięć osób. Załoga Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy pod dowództwem Moniki Wiśniewskiej to ok. 40 osób.

Tyle osób pracuje na sukces tego miejsca.

Tak. Tak naprawdę na sukces tego miejsca pracują także ludzie, którzy nas odwiedzają, a potem polecają. Na pewno będziemy robić więcej wydarzeń. Natomiast naprawdę w tym miejscu trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądać. Wiemy, że nowe budynki będą posiadały bardzo rozbudowaną ofertę kulturalną. Będziemy mieć też wystawę dla nastolatków. Jeszcze nikt w Polsce takiej nie miał. Dedykowanej wyłącznie do tej grupy. To będzie sprawiało, że nauczymy się czegoś zupełnie nowego. Każdego dnia (poza poniedziałkami) działa w Młynie „laboratorium edukacji” - my uczymy się ludzi, ludzie uczą się tego „jak być” w centrum nauki.

Wychodzicie na zewnątrz?

Tak. Dostajemy pytania, czy przyjedziemy do jakiejś szkoły? Niestety, wiele ofert odrzucamy, bo mamy bardzo dużo wydarzeń w centrum. Mam nadzieję, że będziemy robić więcej i trzymać taką samą jakość. Dążymy do doskonałości.

Jest jakiś projekt, który gdzieś się sprawdził, ale w tej chwili nie możesz go zrealizować?

Po pierwsze staramy się myśleć o projektach autorskich np. wieczory dla kobiet. One są adresowane do pań, które interesują się kosmetyką, zdrowiem i urodą. Jeżeli chodzi o mnie, to chodzi mi po głowie bardzo duży projekt społeczny, który zaangażowałby mieszkańców do tego, aby bardziej poznać dzielnicę Mokre. Chciałbym, żeby środowisko naszego miasta kojarzyło Toruń ze starówką, ale fajnie by było ruszyć się z kanapy i zrobić coś dla każdej dzielnicy. Może w formie inkubatorów badań i rozwoju? Moglibyśmy mówić w bardzo prosty sposób o tematach badawczych. Dobrze byłoby stworzyć miejsce, gdzie naukowcy pokazywaliby swoje rzeczy, które mają społeczne zapotrzebowanie. Sporo mamy rzeczy, które dzieją się w nauce, a nie ma ich w życiu codziennym. Mnie osobiście brakuje miejsca, gdzie testowalibyśmy różne rozwiązania. Takie rzeczy, które mogłyby przydać się naszemu regionowi, miastu i krajowi. Tak naprawdę o użyteczności dokonań naukowych świadczą po prostu ludzie. Wydaje mi się, że Toruń ma odpowiedni potencjał naukowy i intelektualny, żeby zrobić to wspólnymi siłami.

Mamy w Toruniu miejsca, gdzie potencjał nie jest wykorzystany. Jest kilka takich ośrodków, które możecie spiąć.

Kooperujemy z UMK. Chociażby przy Festiwalu Nauki i Sztuki i Nocy Naukowców. Można przyjąć, że oczekiwania odbiorców są jeszcze większe. Krążą nam po głowie projekty z poszczególnymi wydziałami. Natomiast jest coś takiego jak art&science, czyli łączymy sztukę z nauką. Niekiedy takie wystawy robimy np. „Toruń niewidzialny”. Pokazujemy piękne zdjęcia panoramy Torunia w podczerwieni. W październiku będą panoramy żaglowców. Z CSW też współpracujemy i współpracowaliśmy zanim pojawiłem się w Młynie. Jesteśmy otwarci na współpracę, co zawsze podkreśla dyrektor Wiśniewska. Zawsze można coś wspólnego wymyślić. Ostatnio pojawił się projekt z Narodowego Centrum Kultury. Chcemy zwiększyć kapitał kulturowy dla mieszkańców. Wystarczyło kilka telefonów i będziemy działać. Chodzi nam o to, żeby zachęcić ludzi, żeby ludzie odłożyli piloty i telefony. Namawiano nas, żeby zrobić aplikację na telefon dla Młyna Wiedzy. Jednak nam zależy na tym, żeby ludzi schowali telefony oraz smartfony i co najwyżej zrobili nimi zdjęcie. Chyba się to udaje, bo nasi goście wolą przyjść, pobawić się i dotknąć, przekręcić, wcisnąć przycisk. To jest taka wyjątkowość. Nie mówimy multimediom nie, ale pamiętajmy, że dłonie są po coś. Mam wrażenie, że ludzkość przypomina sobie o sytuacjach minionych, kiedy coś nam przestaje wystarczać. Chyba uważam, że powinniśmy się trochę zatrzymać, bo przekroczyliśmy niebezpieczny pułap, który sprawi, że dalej będzie tylko równia pochyła i wrócimy do epoki kamienia łupanego (śmiech). Niektórzy twierdzą, że to co się dzieje w pogodzie jest dla nas ostrzeżeniem.

Wy jesteście takimi miejscem, które powinno o tym przypominać.

Tak. Wykorzystujmy to, co dała nam technologia, ale nie zapominajmy, że jest coś obok nas. Ostatnio w okolicach mojego bloku pojawiły się trzy sarny i mój sąsiad powiedział bardzo mądrze - „trochę im tego terenu do życia zabraliśmy”. Nie zapominamy o tym, że mamy popularyzować naukę, ale też pokazywać jej społeczną odpowiedzialność.

Może powinno to być miejsce debat. Naukowcy kontra ludźmi ze sfery technologicznej. To jest właściwie miejsce.

Tak. Chcemy robić takie debaty.

Ok. Masz wrażenie, że czegoś nie udało Ci się zrobić?

Nie wygrałem w totolotka 20 milionów.

To każdy ma ten problem.

Pewne rzeczy z przeszłości na pewno bym poprawił i usunął, które wpływają na moje postrzeganie świata. Jeśli coś się nie udało, to nie chciałbym nad tym płakać. Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym uczepił się jednej pozytywnej historii i na niej zbudował samego siebie. Mogę żałować, że w historii mojej rodziny przegapiłem momenty, dzięki którym pobyłbym z moim dziadkiem Mietkiem nieco dłużej. Jestem osobą, która emocjonalnie podchodzi do spraw osobistych. Jestem bardzo rodzinny.

Czegoś żałujesz?

Na przykład tego, że scena na ostatnich pokazach Teatru Avatar była niżej, a nie wyżej. Tego nie przewidziałem. W życiu osobistym jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Żałuję, że niektóre osoby zbyt późno stanęło na mojej drodze. W zawodowym popełniam błędy, ale obdarzono mnie zdolnością szacowania ryzyka. Dlatego jeśli coś mi się raz nie uda, to raczej mi się nie powtórzy. Wiem, że jeśli będę chciał coś budować pod Młynem Wiedzy to scena musi być na minimum 180 centymetrów i to jest ta liczba, która krąży w głowie. Jestem optymistą, staram się nie popełniać błędów i nie wracać do negatywów. Było i minęło.

W restauracji hotelu Filmar rozmawiał Tomasz Kaczyński.

 

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do