
Sławomir Wałęsa, czyli syn legendy Solidarności ma kolejne problemy. A wszystko przez... kradzież świeczki zapachowej.
Sławomir Wałęsa wpadł w tarapaty na początku 2017 roku. Torunianin udał się do jednego z supermarketów i wyszedł z niego z zpachową świeczką w kieszeni. Okazało się, że produkt jest warty około 10 złotych. Mimo wszystko sprawa trafiła do sądu.
- Nie ukradłem żadnej świeczki zapachowej. Miałem ją w kieszeni, bo w tym samym miejscu kupiłem ją dwa dni wcześniej. To musi być na monitoringu. Do sklepu poszedłem po piwo. Zostałem zatrzymany przez ochroniarza i zaprowadzony do kantorka. Tam chciał mnie przeszukać. Powiedziałem, że to może zrobić tylko policja, więc wezwał patrol - tłumaczyl w Super Expressie Sławomir Wałęsa.
Kilka tygodni później zapadł prawomocny wyrok. Sędzia orzekł, że Sławomir Wałęsa musi zapłacić karę grzywny w wysokości... 20 złotych! Jednak torunianin zbagatelizował sprawę i do połowy lipca nie zdecydował się na spłatę zobowiązania. Dlatego sąd zmienił wyrok i przyznał młodemu Wałęsie 20 godzin robót społecznych.
Sąd przydzielił mu także kuratora, który miał przypominać mu o wykonaniu wyroku. Jednak mężczyzna nie chciał i nie chce sprzątać toruńskich ulic. W tej sytuacji sąd i kurator są bezradni. Dlatego Wałęsa będzie musiał prawdopodobnie trafić do aresztu. Może spędzić w nim około dwóch tygodni.
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie