
Kardiologia, jak się okazuje, nie jest jedyną pasją dra Janusza Czarneckiego. Drugą, obok uprawianego od lat zawodu, a właściwie spełnianego powołania lekarza, stanowi pisarstwo. Odkrył je toruński medyk w dojrzałym wieku, a ogrom gromadzonych przez lata obserwacji i doświadczeń sprawia, że od późnego debiutu w 2013 roku tomem „Chłopiec z pociągu” autor niemalże co roku raczy swoich czytelników już to nowymi zbiorami opowiadań, już to dramatem, a ostatnio nawet powieściami. Tak też stało się niedawno, kiedy na rynku księgarskim ukazał się nowy tom „Zakochani w czerwcu i inne opowiadania” (Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2022).
Utwory Janusza Czarneckiego są mocno osadzone w środowisku Torunia. Nic dziwnego, bo w uroczym Grodzie Kopernika nad Wisłą autor wychował się, tu od lat mieszka i realizuje swoje życiowe pasje. Miasto, a zwłaszcza toruńską Starówkę, pisarz zna „od podszewki”, nie tylko jako lekarz. To zapewne sprawia, że inspiracje do swoich utworów czerpie z miejskiego życia, oscylując jednakże wokół świata akademickiego, medycyny i związanych z nią pacjentów.
Tom nowych opowiadań jest jakby spleciony z trzech różnokolorowych rodzajów tkanin. W jednym z utworów sam pisarz tak przedstawia główne wątki, a właściwie światy przewijające się w jego twórczości. Pierwszym, jak tłumaczy doktor-narrator młodej pacjentce, jest świat, w którym żyjemy: rzeczywisty, doświadczalny, nam najbliższy. Drugim jest świat odbierany zmysłami geniuszy, wyjątkowy. Trzecim wreszcie jest świat transcendentny, niedostępny dla zmysłów człowieka i dla nauki, zagadkowy, a przez to dla autora najciekawszy.
Do pierwszego z typów wymienionych przedstawień, czyli opisu świata realnego, można niewątpliwie zaliczyć tytułowe opowiadanie tomu pt. „Zakochani w czerwcu”. To historia młodego Antosia, zakochanego w starszej koleżance. Pierwsza, gorąca miłość chłopca, który zdobył się dla ukochanej na małe szaleństwo. Wszystko to jednak szybko mija, jak czerwcowe upały. Ciekawe jednak stają się wprowadzone tu i w innych opowiadaniach historie młodych bohaterów i ich świat przeżyć dziejących się na jakichś granicach: zauroczenia, niezwykłych zdolności, tożsamości płciowej, zdrowia, życia. Tutaj włącza doktor Czarnecki swoje wieloletnie doświadczenie zawodowe pracy z dziećmi, czego dobrym przykładem jest opowiadanie „Apolinary”. Lekarz rozpoznaje u młodego pacjenta poważną chorobę serca i musi przekazać matce przykre informacje o stanie zdrowia jej syna. To mało znany aspekt zawodu lekarza. Matka małego pacjenta jest w szoku: „Rozpoznania ciężkich chorób, zwłaszcza takich, które mogą kończyć się zgonem, nie przyjmuje się łatwo. Żal do losu bywa bezosobowy, ale do człowieka konkretny” – konkluduje narrator. Ciekawe uwagi o zawodzie medyka znajdujemy też w opowiadaniu „Zawsze można pomóc przez WhatsAppa”. Akcję osadził autor w całkiem aktualnym klimacie pandemii covidowej, skupiając się nie tylko na aspektach czysto medycznych, ale też społecznych i psychologicznych. „Człowiek przestał widzieć drugiego człowieka”, ludzie zamknęli się w sobie – oto negatywne skutki izolacji postrzegane przez lekarza. Czytelnik opowiadania dowiaduje się, że najtrudniejsza w tej praktyce wciąż pozostaje złożona i nieprzewidywalna natura ludzka. Zaś w dobrym prowadzeniu pacjenta ważna jest nie tylko aktualna wiedza medyczna, ale też intuicja, sumienie leczącego i wyczucie granicy postępowania, co bywa dość trudne. Intuicja – tym razem dziecięca - staje się tematem innych opowiadań, jak historii młodych bohaterek: Marii i Magdaleny.
Wiąże się to z drugim, ulubionym pisarsko wątkiem twórczości Janusza Czarneckiego, mianowicie światem odbieranym zmysłami młodych geniuszy. W biograficznym opowiadaniu „Targ w Reus”, którego akcja dzieje się w połowie XIX wieku w Hiszpanii, mały Antonio Gaudi, słynny potem kataloński architekt i inżynier, od dzieciństwa ma niezwykłą „umiejętność widzenia i rozumienia przestrzeni”. Te wielkie zdolności przejawiają się mimo jego wątłej i chorowitej struktury fizycznej, ocierającej się o śmierć. Oto wydobywany chętnie przez autora kontrast: słabego organizmu dziecka i jego wielkich zdolności. Wcześniej taką postacią fascynującą autora, był Albert Einstein, bohater nagrodzonego opowiadania „Gamoń” z tomu „Pudełeczko z serwetką” (Toruń 2014).
Czytając opowiadania Janusza Czarneckiego, także te wcześniejsze, odnosi się jednak wrażenie, że autora szczególnie interesują granice ludzkiego życia przecinane liniami śmierci. Do tych demarkacyjnych punktów ludzkiego istnienia pisarz próbuje zbliżać się z obu stron subtelnej granicy życia: od strony biologii czy też psychiki, ale też po przekroczeniu bariery śmierci, „życia po życiu”, w które autor nie przestaje wierzyć. Oto trzeci świat interesujący i opisywany przez lekarza-pisarza, transcendentny, niedostępny i zagadkowy. Z tego punktu widzenia ciekawe wydaje się opowiadanie pt. „Ryba”, gdzie wątek metafizyczny zostaje wprowadzony poprzez opis intuicyjnego wyczuwania obecności osoby zmarłej, którą jest mąż bohaterki, znany pod pseudonimem „Ryba”. Lekarska, obiektywna wiedza zderza się tu z subiektywną, pozamaterialną intuicją. Przypomina to słynny spór oświeceniowców z romantykami, który tak znakomicie przedstawił Adam Mickiewicz w „Balladach i romansach” czy w „Dziadach”. Medyczne „szkiełko i oko” skonfrontowane z intuicyjnym „czuciem i wiarą”, dają w twórczości Janusza Czarneckiego świetny pisarsko efekt. Zaś sentencję, że dusza jest skoncentrowaną miłością, można odnieść do Mickiewiczowskich ostrzeżeń, że kto nie kochał za życia, nie zazna spokoju i po śmierci.
Bardzo ciekawe pod tym względem jest opowiadanie „Kot i mężczyzna”, którego akcja zostaje osadzona w realiach niełatwego życia małżeńskiego, długiej choroby i zbliżającej się powoli śmierci współmałżonki bohatera. W tle tej historii stoi długi i powolny proces odchodzenia bliskiej osoby, doświadczenie ciężkie dla wielu czytelników. W tym kontekście pojawia się problem, a właściwie pytanie: czym tak naprawdę jest dusza? Do zaskakującej w swym przebiegu akcji autor wprowadza inny, ciekawy i dyskutowany dziś temat: na ile zwierzęta wyczuwają i przeżywają śmierć bliskiej osoby? czy działa tu instynkt, a może czują to własną, zwierzęcą duszą? Czy w „życiu po życiu” znajdują też swoje miejsce obok swych dawnych właścicieli?
Wątek życia pozagrobowego powraca jeszcze w ostatnim opowiadaniu pt. „Siostra Kazimiera”. Kontakt ze światem zmarłych okazuje się jak najbardziej realny, także w przypadku lekarza. A tym, co nas z nimi łączy, jest miłość i dobro pozostawione na tej ziemi przez tych, co odeszli. Tytułowa bohaterka, toruńska siostra elżbietanka, spełnia swoją obietnicę: „Ja jeszcze panu doktorowi się pokażę. Oczywiście po śmierci”. Nieoczekiwane doświadczenie spotkania ze zjawą siostry Kazimiery zostaje w opowiadaniu skonfrontowane z opinią sceptycznie nastawionego znajomego: „To był sen. Nie miej złudzeń”. Narrator żyje jednak nadzieją: „Każdego roku 1 listopada, w Dzień Wszystkich Świętych, chodzę na cmentarz i odwiedzam groby sióstr elżbietanek, zawsze staję przy grobie siostry Kazimiery. Zapalam znicz i modlę się za nią. Myślę, że kiedyś się spotkamy”.
Opowiadań Janusza Czarneckiego nie warto czytać szybko. Zawierają one bowiem dużą dawkę refleksji i pytań, dotyczących spraw ważnych życiowo. Na lekturę tej mądrej prozy, wypływającej z długich doświadczeń i bogatych przemyśleń toruńskiego kardiologa, trzeba poświęcić trochę czasu, by zaczerpnąć z niej jak najwięcej.
(Krzysztof Dorosz SJ)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wspaniały człowiek, lekarz i pisarz. Powodzenia Doktorze!