
Rozmawiamy z mieszkańcem Torunia, który zachorował na COVID-19. Jest duża szansa, że lada dzień zostanie wypisany ze szpitala. Teraz obawia się jednak o zdrowie swoich najbliższych.
Oto Toruń: Kiedy zachorowałeś?
Marcin, zakażony koronawirusem mieszkaniec Torunia: 18 marca poczułem się źle. Miałem gorączkę i byłem osłabiony. To nie była wysoka gorączka - w granicach 37,3. Myślałem, że to jakieś przeziębienie.
Pomyślałeś wtedy, że to może być koronawirus?
Obawiałem się tego, ale pytałem: skąd miałem się zarazić? Nie spotykałem się ostatnio z nikim, kto przebywał za granicą. Sam też nie wyjeżdżałem do innych krajów. Jestem kierowcą, ale jeździłem po Polsce. Nie przypuszczałem, że to może być właśnie to. Na wszelki wypadek zadzwoniłem jednak do stacji sanitarno-epidemiologicznej, gdzie kazano mi się skontaktować z przychodnią. Zrobiłem to od razu. Powiedziałem, że czuję, że jestem chory i opisałem objawy. Przekazano mi, że mam przyjść do nich. Badała mnie lekarka.
Czy podczas tego badania lekarka była zabezpieczona?
Była w maseczce i fartuchu. Zbadała mnie i stwierdziła, że to zapalenie zatok. Dostałem antybiotyki i poszedłem do domu. Czułem się jednak coraz gorzej. Lekarstwa nie pomagały, bolały mnie wszystkie mięśnie, miałem gorączkę, byłem osłabiony i miałem coraz większe problemy z oddychaniem.
Jak długo to trwało?
Od 18 marca do 20 marca. Czułem się coraz gorzej i w nocy z piątku na sobotę męczyłem się już tak bardzo, że zadzwoniłem do szpitala zakaźnego. Miałem ewidentnie objawy opisywane jako COVID-19. Osoba, która odebrała telefon nie potraktowała mnie jednak poważnie.
Dlaczego tak uważasz?
Pani, która odebrała telefon nie dawała mi zupełnie dojść do głosu. Ja chciałem tylko powiedzieć, że mam objawy zakażenia koronawirusem, ale ta kobieta przerywała mi wciąż i podniesionym głosem dawała do zrozumienia, że to niemożliwe. Twierdziła, że przecież nie miałem styczności z nikim z zagranicy i to na pewno nie jest koronawirus. Zbeształa mnie, że zawracam im niepotrzebnie głowę.
Po dwóch minutach dała mi jednak lekarza do telefonu. Lekarzowi udało mi się już opowiedzieć, że mam objawy, które są niepokojące, a jeździłem wcześniej jako kierowca na linii Wrocław-Toruń i przez Poznań, gdzie były pierwsze przypadki zakażenia. Lekarz, słysząc to uznał, że warto poddać mnie testowi i poprosił, żebym przyjechał w sobotę do szpitala zakaźnego. Pojechałem tam rano swoim samochodem. Pobrali ode mnie próbkę i odesłali do domu, gdzie miałem czekać na wyniki testu. Nie zadawali wówczas żadnych pytań. Powiedzieli tylko, żebym siedział w domu. Dopiero w niedzielę zadzwonili z sanepidu, że dotarły do nich próbki i przeprowadzili ze mną wywiad środowiskowy.
O co pytali?
Pytali szczegółowo z kim miałem kontakt ostatnio. Wszyscy, z którymi się spotykałem poddani zostali kwarantannie.
Przestrzegałeś zasad kwarantanny od środy, kiedy po raz pierwszy poczułeś się źle?
Nie poddano mnie ścisłej kwarantannie po pierwszej wizycie u lekarza. Tak jak wszyscy w tym czasie starałem się oczywiście ograniczyć swoje kontakty. Kiedy się dowiedziałem w środę, że to tylko zapalenie zatok, byłem tylko ze swoją rodziną, ale odwiedzali mnie rodzice i brat właśnie ze względu na moją chorobę. Teraz żałuję, ale wtedy wierzyłem jeszcze, że to tylko zapalenie zatok, a nie koronawirus.
Co się działo dalej?
Godzinę po tym wywiadzie środowiskowym zadzwonili z sanepidu raz jeszcze i powiedzieli, że wynik testu jest pozytywny i dodali, że już jedzie po mnie karetka, bo muszę trafić do szpitala.
Ile osób miało z Tobą kontakt w ostatnich dniach przed wykonaniem testu?
Około 15 osób.
Kto z tych piętnastu osób został przetestowany?
Moja żona i dziecko. Oni też nie czuli się najlepiej. Zostali zabrani do szpitala w Grudziądzu. Tam przeprowadzono im testy i okazało się, że nie są zarażeni. Jako że miałem kontakt z rodzicami i z bratem, to po kilku dniach - w ostatni piątek - także ich poddano testom. Wyników jeszcze nie ma.
Co się stało po tym, jak przyjechała po Ciebie karetka?
Z domu zabrało mnie dwóch zabezpieczonych przed infekcją sanitariuszy. Kazali mi wcześniej ubrać maskę i rękawiczki. Początkowo miałem być przewieziony do szpitala w Grudziądzu, ale w związku z tym, że mój stan był dobry, uznano, że zostanę w szpitalu zakaźnym w Toruniu.
Tam zbadano mnie, przeprowadzono raz jeszcze wywiad i umieszczono w izolatce. Widziałem, że pielęgniarki starały się zachować jak największą ostrożność w kontaktach ze mną. Sam zresztą zaproponowałem, żeby zostawiali wszystko przed drzwiami. Tu wszyscy są bardzo pomocni i generalnie opiekę medyczną w szpitalu oceniam bardzo dobrze
Jak byłeś leczony?
Mój stan był oceniany dobrze. Temperatura nie była wysoka. Maksymalnie miałem 37,8 C. Na temperaturę dostawałem paracetamol. Bolało mnie wszystko i do środy miałem problemy z oddychaniem. Czułem ucisk w klatce piersiowej podczas oddychania. Miałem jednak dostęp do tlenu, gdy te problemy się nasilały. Podawano mi też hydroksyzynę na uspokojenie i leki na kaszel, który też mnie męczył. Był jeszcze jakiś lek, którego nazwy nie pamiętam.
Kiedy kolejny test?
Już miałem. W sobotę. Prawdopodobnie po kolejnym mam szansę wyjść do domu. Teraz jednak bardziej martwię się o mamę, która źle się czuje od paru dni i ma objawy podobne do moich, a dopiero w ten piątek poddano ją testowi, czyli pięć dni po zabraniu mnie do szpitala. Tak samo mojego brata.
Czyli jest duże prawdopodobieństwo, że oni są również zakażeni?
Tak. Chociaż lekarz tłumaczył mi, że testy mogą wykazać wirusa po ośmiu dniach od wystąpienia objawów. Boję się jednak o mamę, bo ma problemy z tarczycą i cukrzycę. Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie zabrali jej do szpitala. Usłyszała tylko, że jak się źle poczuje, to ma dzwonić na 112.
Wiesz coś na temat ludzi spoza rodziny, z którymi miałeś kontakt?
Byli jeszcze koledzy. Im też nie zrobiono żadnych testów. Są tylko na kwarantannie. Tak jakby nie chcieli tych testów robić.
Imię zakażonego zostało zmienione. Mężczyzna ma 39 lat. Jest pierwszym mieszkańcem Torunia, który trafił do szpitala zakaźnego z COVID-19.
Rozmawiał Tomasz Kaczyński.
fot. Wojtek Szabelski/UM Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!