
Siódmy mecz finału Play-Off EBL elektryzował kibiców. Włocławianie zagrali niesamowite spotkanie, wygrali 89:77 i tym samym obronili tytuł mistrzowski.
Dziewięciomiesięczny koszykarski rollercoster dobiegł końca. Siódmy mecz finału, po raz szósty w historii Play-Off rozstrzygnąć miał o losach Mistrzostwa Polski. Decydująca batalia w Arenie Toruń miała dać odpowiedź na pytanie, czy Twarde Pierniki sięgną po pierwszy w historii, upragniony tytuł, czy to Anwil będzie mógł w swoim herbie umieścić kolejną gwiazdkę za zdobycie po raz trzeci najcenniejszego w klubowej koszykówce w naszym kraju trofeum?
Po pierwszej kwarcie Anwil prowadził 28:21. Duża w tym zasługa celnych rzutów z dystansu - dwukrotnie "za trzy" trafili Szymon Szewczyk i Kamil Łączyński, po razie Almeida i Zyskowski. Toruń odpowiedział 6 “oczkami” Umeha, dobrą grą Bartosza Diduszki i punktami zawodników podkoszowych. Trzeba zaznaczyć, że świetnie spisywał się Kamil Łączyński, który odpowiedzialnie dyrygował grą i doskonale wspierał swoich partnerów.
W drugiej kwarcie torunianie nadal nie mieli pomysłu jak zatrzymać bardzo dobrze dysponowanych rzutowo włocławian. W tej części gry gospodarze zaprezentowali kilka skutecznych akcji “pod kosz”, ale rzuty z dystansu bądź półdystansu w większości były niecelne. Charakterystyczna dla ekipy Polskiego Cukru była gra falami - kilka dobrych akcji, a później straty i niecelne rzuty. Po 20 minutach było 50:40 dla gości. Ta różnica była spowodowana przede wszystkim niesamowitą skutecznością podopiecznych Igora Milicicia - 10/ 15 za trzy, czyli 66% celnych rzutów z dystansu (Polski Cukier tylko 6/15) i 60% całego dorobku punktowego zespołu. Warto również podkreślić, że gracze "pierwszej piątki" Anwilu zdobyli w pierwszej połowie gry aż 35 "oczek". Wyglądało na to, że aktualny mistrz kraju pewnie kroczy do obrony tytułu.
Anwil zaczął trzecią kwartę, tak jak skończył drugą. Lichodiej zdobył 8 punktów dla swojej drużyny. Umeh, Lowery i Kulig także punktowali z dystansu, ale nadal utrzymywała się duża przewaga gości. Włocławianie utrzymywali świetną skuteczność. Lichodiej kontynuował swoja genialną partię, wspierali go Simon i Zyskowski. Mimo, iż kilka razy udało się sforsować obronę przygotowaną przez Igora Milicicia, to akcje gospodarzy były szarpane. W ostatniej sekundzie tej odsłony Ivan Almeida wbił kolejny gwóźdź do trumny Polskiego Cukru. Po jego "trójce" Anwil prowadził 75:57.
Postawę torunian w ofensywie doskonale oddaje nieudany wsad Michaela Umeha. Mimo ambicji i walki gospodarzom brakowało przede wszystkim trafień. Anwil świetnie ukrywał swoje braki pod obręczą, zagęszczając strefę "trzech sekund" i zmuszając ekipę Twardych Pierników do rzutów "za łuku", które przez większość meczu nie wpadały do kosza. Trener Mihevc starał się jeszcze odwrócić sytuację, prosząc o czas przy 17 punktach różnicy. Włocławianie nie zamierzali oddawać zwycięstwa. Torunianie próbowali jeszcze dogonić rywali, stosując obronę na całym parkiecie. Goście byli lepsi i wygrali 89:77.
Anwil zdobył trzecie mistrzostwo w swojej historii. Trzeba przyznać, że włocławianie pokazali ogromne serce, imponowali również odpowiedzialnością taktyczną. Gracze Anwilu mieli zespół, w którym gwiazdy potrafiły wziąć na swoje barki ciężar gry i właśnie ich dyspozycja pozwoliła Rottweilerom na triumf w całych rozgrywkach mimo słabszych momentów w trakcie sezonu. Torunianie natomiast mogą cieszyć się ze zdobycia trzeciego medalu z rzędu, co potwierdza, że Twarde Pierniki należą do czołówki krajowej koszykówki.
Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 77:89 (21:28, 19:22, 18:25, 19:14)
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Andrzej Romański/Polski Cukier Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratuluję Dejan!
Jest wielki niedosyt...
ok wygrali.. trudno może byli lepsi, ale ta wieś z Włocławka co jedzie teraz łódzka to jeszcze gorzej niż wieś trąbią i wrzeszcza jak po...bani dzieci budzą barany jedne...
Od jutra we wrocławku promocja na katchup ole
Ale trudno przełknąć porażkę. I tak ten mecz gdzie Cel trafił rzut z 9m był tylko przeciąganiem wyroku. Powinniście dostać max 4:2. Pozdrawiam. Miłego świętowania sukcesu.