
Przemysław Kempiński, dyrektor Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej wystąpił w audycji Gość Radia Toruń. W rozmowie z Tomaszem Kaczyńskim opowiedział o planach TOS na najbliższe tygodnie.
Tomasz Kaczyński: Cieszę się, Panie Dyrektorze, że znalazł pan czas, żeby nas odwiedzić i opowiedzieć o repertuarze wrzesień-styczeń 2026, bo tych wydarzeń jest sporo, a tutaj trochę się spotykamy też w kontekście tego, co wydarzy się tam, gdzie na co dzień próbujecie, czyli dziesięciolecie Jordanek, bo to przed nami i tam też występ Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej jest ważnym elementem tego dziesięciolecia.
Przemysław Kempiński: No tak, tak jak zawsze, bo musicie państwo wiedzieć, pewnie wiecie, ale jeszcze przypomnę, że my generalnie pracujemy na zasadzie sezonów artystycznych, czyli właściwie jak w szkole trochę. Rozpoczynamy sezon artystyczny we wrześniu, kończymy go w czerwcu i nie mamy trochę wakacji, bo mamy festiwal letni, który realizujemy od 29 lat, a w przyszłym roku będzie trzydziesta jubileuszowa edycja, więc nie śpimy w lipcu, sierpniu. I mamy taką ciągłość zachowaną działalności, a w trakcie festiwalu dzieje się czasami nawet więcej niż podczas sezonu artystycznego. Natomiast wracając, to faktycznie zainaugurowaliśmy już sezon artystyczny - tym razem 47. - przepięknym koncertem. Bardzo się cieszę, że udało nam się go zrealizować, bo przyjechał znakomity pianista Việt Trung Nguyễn, który notabene będzie miał okazję uczestniczyć w zmaganiach XIX Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego. To też sport narodowy przecież, kulturalny sport narodowy. Wszyscy bez względu na to, czy lubią, czy nie, obserwują, śledzą, są zainteresowani. Właśnie ten solista, który do nas przyjechał i zaprezentował koncert fortepianowy e-moll Chopina, będzie jednym z uczestników w eliminacjach, więc kto wie, czy przypadkiem siódmego września nie oklaskiwaliśmy laureata, który jednego z laureatów Konkursu Chopinowskiego, to byłaby nie lada gratka dla tych, którzy byli, więc tak, zainaugurowaliśmy sezon, no i dużo się faktycznie będzie działo.
Czy są jakieś takie żelazne punkty, bo kiedy mówimy o jakimś cyklu koncertów, wydarzeń kulturalnych, to zwykle któryś z tych wydarzeń jest mniej lub bardziej atrakcyjne. Jak tak przeglądam sobie ten repertuar do stycznia, to ciężko mi uznać, że któryś z tych wydarzeń jest mniej lub bardziej ważne. Zakładam, że to tak nie jest w przypadku Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Każdy ma swoją wagę, prawda?
Przemysław Kempiński: Jak tak nie uważam do końca, dlatego, że…
Nie?
Przemysław Kempiński: Znaczy oczywiście każdy ma swoją wagę… To znaczy inaczej. Bo warto wziąć pod uwagę jedną rzecz, że my gramy dla każdego i dla jednego coś, co dla nas może jest mniej istotne w kontekście programowania, organizowania i potem wykonywania, czyli że no powiedzmy repertuar mniej ambitny, czyli niesymfoniczny, klasyczny, taki do którego zostaliśmy powołani, do realizacji, do którego zostaliśmy powołani. No to dla jednych koncert muzyki filmowej jest czymś najbardziej atrakcyjnym. Dla nas w kontekście tego, co robimy, jaki mamy statut, do czego zostaliśmy powołani, no to te klasyczne koncerty, które realizujemy są czymś, co jest absolutnym „must have” i najważniejszą rzeczą, oczkiem w głowie. Ale generalnie my się nie obrażamy na nikogo, my gramy faktycznie koncerty bardzo różnorodne, no po to, żeby z jednej strony zjednać sobie tych, którzy uwielbiają muzykę klasyczną, chociaż ich nie musimy zjednywać, bo oni po prostu śledzą program i wybierają sobie pozycje repertuarowe, na którą chcą przyjść, a zazwyczaj przychodzą na wszystkie, no ale też szukamy ludzi, którzy będą nowymi naszymi odbiorcami.
Wierzę, że nowych odbiorców będzie coraz więcej, bo wiem, że zarówno Pan osobiście, jak i Toruńska Orkiestra Symfoniczna staracie się pozyskać jak największe grono słuchaczy dla tego, co robicie w naszym mieście. Jest tu naprawdę świetna ekipa muzyków, która zajmuje się klasyką, ale też przedsięwzięciami odbiegającymi od niej. Dzięki temu ktoś niezainteresowany muzyką klasyczną może nagle znaleźć się w miejscu, gdzie doświadcza bliskości z wybitnymi twórcami i wykonawcami.
Co więcej, otrzymuje coś, co właściwie jest popem, ale w bardzo ciekawym, klasycznym sosie. Jesienna maestria Tango Show to przykład czegoś, co łączy oba te obszary, prawda?
Przemysław Kempiński: Tak, tam w repertuarze jest wiele miejsc, w których staramy się łączyć różne koncepcje wykonawcze. W tym przypadku będzie klasyczny balet, Piazzolla, nasza orkiestra, akrobatyka powietrzna i wiele niespodzianek. To właściwie spektakl. Chcę też nawiązać do tego, że u nas właściwie co tydzień mamy premierę, bo nie jest tak, że gramy tylko kilka stałych rzeczy.
Na przykład dziewiątą symfonię Beethovena, którą zaczęliście historię Jordanek.
Przemysław Kempiński: Wielkie monumentalne dzieło, które wróci po dziesięciu latach. Inaugurowaliśmy otwarcie siedziby właśnie dziewiątą symfonią z odą do radości i tak też będzie w grudniu tego roku przy okazji dziesięciolecia.
Natomiast w jesiennej maestrii postanowiliśmy zaprezentować coś nietuzinkowego. Dyrygent zazwyczaj kojarzy się z mężczyzną z batutą, a w tym przypadku to będą cztery kobiety. To nowość nie tylko w Polsce, ale i w Europie czy świecie. Coraz więcej pań z sukcesami dyryguje orkiestrami.
W Toruniu będziemy gościć cztery znakomite dyrygentki. Wystąpi Hanna Słukowska-Migoń, która właśnie wróciła z tournée w Japonii z Filharmonią Narodową. Laureatka, młoda artystka, a zarazem mama. To trudny zawód, wymagający ciągłych podróży, a jednak udaje jej się to godzić.
W repertuarze znajdzie się Symfonia szkocka Mendelssohna i koncert skrzypcowy Czajkowskiego z solistką Roksaną Kwaśnikowską. To będzie inne spojrzenie, inna wrażliwość. W kolejnych koncertach wystąpią Joanna Natalia Ślusarczyk, Katarzyna Tomala oraz Agata Zając, która pierwsze kroki stawiała w Toruniu.
Świat się zmienia, a my jesteśmy gotowi na te zmiany – repertuarowo i artystycznie. Dla nas liczy się przede wszystkim to, że są to znakomici artyści, niezależnie od płci.
A czy walory sali w Jordankach sprawiają, że łatwiej rozmawia się z artystami o występie tutaj?
Przemysław Kempiński: To złożony proces. Najpierw trzeba znaleźć odpowiednią datę. Ja staram się zawsze poszukiwać repertuaru, który nie był wcześniej grany, coś nietuzinkowego. Tak będzie przy okazji koncertu, na którym wykonamy concertino Władysława Szpilmana czy koncert warszawski Adinsela – muzykę niemal hollywoodzką, a jednocześnie naznaczoną wojennym doświadczeniem. Do tego Exodus Kilara, suita z „Pana Tadeusza”, utwory Góreckiego.
To wielogodzinny proces poszukiwania, żeby zaproponować coś wyjątkowego. Oczywiście można grać wciąż to, co w kanonie, i sale też się zapełnią. Ale my chcemy, by ciągle coś się zmieniało.
Niektórzy odbiorcy wolą jednak to, co znane – Beethoven, Dvořák.
Przemysław Kempiński: Tak, a my mamy odwrotne doświadczenie. Kiedy zagraliśmy symfonię Fazila Seya z thereminem, było to przeżycie niepowtarzalne, które na długo zapadło w pamięć. Trzeba się otwierać na nowe, bo dzisiaj być może powstają dzieła, które za dwieście lat będą klasyką na równi z Beethovenem.
Ważne jest też, żeby często wychodzić z muzyką do ludzi.
Przemysław Kempiński: Dokładnie. Często trzeba przypominać, jakie to doświadczenie – koncert symfoniczny na żywo. Dlatego powstał cykl „Poznaj muzykę”, skierowany do dorosłych, którzy nie są melomanami. Bilety są symboliczne, a chodzi o to, by ludzie nabywali kompetencje i wrażliwość w odbiorze muzyki.
A jak Pan ocenia miejsce Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej w toruńskiej kulturze?
Przemysław Kempiński: Jesteśmy największą instytucją artystyczną w Toruniu i myślę, że jesteśmy doceniani. Choć oczywiście zawsze są problemy i chciałoby się więcej. Jesteśmy finansowani przez miasto, ale wspierają nas też województwo, ministerstwo i sponsorzy.
Trudno jednoznacznie określić nasze miejsce – może najlepiej byłoby zapytać o to mieszkańców. Ale wiem, że Toruń jest miastem, w którym dużo się dzieje kulturalnie. Trzeba jednak odróżniać kulturę od rozrywki. Orkiestra ma misję edukacyjną, statutową, działa przez cały rok, zatrudnia muzyków na etatach. To coś więcej niż event.
Ale przecież i Wy mieszacie różne klimaty.
Przemysław Kempiński: Tak, bo trzeba odpowiadać na potrzeby publiczności. I to cieszy, że w Toruniu jest dla tego odbiorca. Jesteśmy małym miastem, a jednak dzieje się tu bardzo dużo. Jordanki też odegrały ogromną rolę – bez nich wielu wydarzeń by nie było.
Pana instytucja raczej nie jest nudna ani skostniała.
Przemysław Kempiński: Staramy się. To miejska instytucja, prestiżowa, starająca się znaczyć na lokalnym polu i być dostrzeganą w Polsce. Świadczą o tym granty, projekty, zainteresowanie repertuarem, dyrygentki, które chcą tu występować.
Publiczność staje się coraz bardziej świadoma. Wierzę, że tak będzie dalej. Instytucje muszą działać misyjnie, a jednocześnie odpowiadać na potrzeby współczesnego odbiorcy.
Cały wywiad możesz obejrzeć i wysłuchać poniżej.
***
Radio Toruń to medium, które tworzą dziennikarze ototorun.pl. Redaktorem naczelnym stacji jest Tomasz Kaczyński. Radia Toruń można słuchać za pośrednictwem cyfrowych odbiorników DAB + oraz przez ototorun.pl - w wersji desktopowej oraz mobilnej lub przez Radio HOST - TUTAJ.
Redakcja Radia Toruń znajduje się w tym samym lokalu, co redakcja ototorun.pl, czyli w wieżowcu przy Szosie Chełmińskiej 26, a konkretnie na dziewiątym piętrze.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Goruń jest MAŁYM miastem! Przemawia za tym kilka czynników:1 malejąca liczba ludności --bieda i beznadziejne rządy powodują masową ucieczkę ludzi pracy..2- w mieście są same niskie kurniki--duże miasta mają przynajmniej kilka drapaczy chmur,średnie miasta mają chociaż 1 drapacz--np.Rzeszów.3 miasta stawiaja na rozwój biznesu a nie jakieś bzdurne,nikomu nie potrzebne festiwale --to pracy i pieniedzy nie daja..4 .Zwężanie dróg jak na wsi, nowe władze zwęziły drogę koło targowiska i ten teren teraz bedzie wygladał jak na jakiejś wsi lub conajwyżej jak w Rypinie--czyli budy z gaciami i burakami a obok wąska droga 1pasmowa--pierwotny plan bandy Zaleskiego był dużo lepszy(drogi jakoś mu wychodziły).5 pensje i ogromne bezrobocie-- oczywiście łże propaganda pokazuje ze niby niskie bezrobocie co jest bzdurą- w Toruniu znaleźć pracę to jak polecieć w kosmos--nie mówie o najgorszej robocie typu budowy ,kopanie rowów za minimalna lub nizej czy jakieś fabryki i magazyny przez agencje na śmieciówkach wraz z jakimiś Pakistańczykami.....Wiele innych rzeczy przemawia za tym ze toruń to coraz mniejsza dziura zwijająca sie ---kazdemu co nie ma własnego mieszkania/domu w tym grajdole radzę uciekać jak najdalej!Bedzie tylko gorzej i gorzej!
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
i dzieki tym komentarzom doprowadza do zapasci wielkiego torunia hahahhaha patrzysz codziennie w lustro a debila nie dostrzegasz ;]
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.