Reklama

Marek Olszewski: Samorządom zależy na dobrych szkołach

28/04/2019 09:00

- Nauczyciele domagają się podwyżek, samorządowcy mają za mało pieniędzy, aby pokryć te żądania. Gdyby ustalić wynagrodzenia nauczycieli w pewnej proporcji do średniej, to w tej chwili nie byłoby tej sytuacji. To przykre, że zamiast rozmawiać o całej złożoności problemu, dyskusję sprowadzono do 1000 zł podwyżki. Nie przynosi to splendoru ani nauczycielom, ani politykom - mówi w rozmowie z "Oto Toruń" Starosta Toruński Marek Olszewski.

OtoToruń: Wziął Pan udział w 25. Zgromadzeniu Ogólnym Związku Powiatów Polskich. Czego ono dotyczyło?

Marek Olszewski: Podczas zgromadzenia świętowano 20-lecie istnienia powiatów w Polsce. W spotkaniu uczestniczył m.in. ostatni żyjący “ojciec samorządu polskiego”, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, sędzia Jerzy Stępień. To on, wraz z nieżyjącym już profesorem Kuleszą i profesorem Regulskim byli autorami ustawy samorządowej, a później odgrywali decydująca rolę przy tworzeniu norm prawnych dotyczących powiatów. Oprócz świętowania rozmawialiśmy o problemach związanych z prowadzeniem działań oświatowych oraz o służbie zdrowia, której sytuacja w naszym kraju ogólnie nie jest najlepsza. Dyskutowaliśmy  również o projektach nowych aktów prawnych. Chcemy tworzyć prawo, które dobrze reguluje funkcjonowanie samorządów, ale również dążymy do tego, aby za nowymi obowiązkami szło odpowiednio wysokie wsparcie finansowe.

W jaki sposób finansowane są powiaty?

Udział dochodów własnych powiatu jest na poziomie kilkunastu procent. Zatem budżet musi się opierać na subwencjach i dotacjach rządowych przyznawanych na konkretne zadania.

A jak to wygląda w praktyce?

Powiat dostaje konkretne zadanie np. prowadzenie szkół powiatowych i otrzymuje na nie określone środki. Mamy bardzo ograniczone możliwości znalezienia innych źródeł finansowania. Dlatego tak ważne jest, by pieniądze które samorządy otrzymują na realizację poszczególnych zadań, były adekwatne do ponoszonych przez nie kosztów. Jeśli nie są – samorządy muszą dopłacać z własnej kieszeni do służby zdrowia czy też oświaty.

Wywołał Pan temat oświaty. Po Zgromadzeniu pojawiła się informacja, że ZPP chciałby, aby wysokość przyznawanych dotacji przyznawanych na edukację była uzależniona od efektów osiąganych przez placówki. Czy takie rozwiązanie jest możliwe i czy byłoby skuteczne?

To postulat samorządowy i dotyczy systemu wynagradzania nauczycieli. Subwencja oświatowa (część oświatowa subwencji ogólnej) to kwota, którą dostaje każdy samorząd na prowadzenie szkół. Jest ona wyliczana na podstawie algorytmu. Teoretycznie płace powinny wynosić nie więcej niż 80 proc. tej kwoty. W praktyce bardzo często jest tak, że 100 proc. wydaje się na pensje nauczycieli, a płace administracji i wydatki bieżące muszą być pokrywane z innych środków.

Dlaczego tak się dzieje?

Subwencja jest zbyt niska, a my musimy spełniać wymogi wynikające z Karty Nauczyciela. Nauczyciel ze względu na swoją pozycję w społeczeństwie zasługuje na miano osoby wyjątkowej. Jednak przepisy zawarte w Karcie w zasadzie nie pozwalają zwolnić go, niezależnie od tego, jak pracuje. Są w niej też ściśle określone zasady ustalania wynagrodzenia, w którym element motywujący jest bardzo mały. Inna kwestia to uzależnienie pensji od stopnia awansu zawodowego, który w ostatnim czasie uległ deformacji. Wymyślono go po to, aby dać nauczycielowi ścieżkę rozwoju. Wchodzący do zawodu stażyści czy nauczyciele kontraktowi mieli stanowić najliczniejszą grupę. Można powiedzieć – podstawę piramidy. Wyżej mieli być nauczyciele mianowani, dyplomowani i na jej szczycie najlepiej zarabiający profesorowie. W praktyce jest tak, że piramida, odwróciła się. Mamy dużo nauczycieli dyplomowanych, a brakuje ich na niższych szczeblach. Dodatkowo postulaty nauczycieli są takie, żeby jeszcze bardziej skrócić ścieżkę awansu zawodowego.

Odnosząc się do aktualnej sytuacji - strajku nauczycieli i kwestii ich wynagrodzeń, szybkiego awansu, coraz mniejszej liczby chętnych do pracy w tym zawodzie - jak rozwiązałby Pan problemy polskiej oświaty?

Płace nauczycieli zaczynających pracę w zawodzie rzeczywiście są niskie i nie motywują do jej podjęcia. Następuje więc negatywna selekcja do zawodu. To ma z kolei swoje skutki przez dziesiątki lat. Samorządowcy od lat zwracają uwagę na konieczność zmiany regulacji zawartych w Karcie Nauczyciela. Dążymy do urealnienia obowiązków - wynagradzajmy dobrze, za dobrą pracę, a tych, którzy się do zawodu nie nadają, zachęcajmy, żeby z niego odeszli. Ważne jest również, aby budować racjonalną sieć szkolną - szkoła to nie tylko dydaktyka. To też wychowanie, budowanie pewnej społeczności. Szkoły nie dzielą się na małe i duże tylko na dobre i złe. Samorządom zależy oczywiście na dobrych szkołach.

Czy do poprawy sytuacji w oświacie konieczny jest strajk?

To, co się dzieje jest efektem kilkunastu lat zaniedbań. Nauczyciele domagają się podwyżek, samorządowcy mają za mało pieniędzy, aby pokryć te żądania. Gdyby ustalić wynagrodzenia nauczycieli w pewnej proporcji do średniej, to w tej chwili nie byłoby tej sytuacji. To przykre, że zamiast rozmawiać o całej złożoności problemu, dyskusję sprowadzono do 1000 zł podwyżki. Nie przynosi to splendoru ani nauczycielom, ani politykom. Oczywiście, że nauczyciele mają prawo do protestów i walki o wyższe wynagrodzenia, ale zaburzenie organizacji roku szkolnego i wprowadzenie nerwowości przed maturą nie jest do końca fair. Tego problemu nie da się rozwiązać wystąpieniami przed kamerami, a jedynie ciężką pracą nad zmianami w Karcie Nauczyciela, prawie oświatowym, ustawie o finansach publicznych.

Wróćmy zatem do tematu zgromadzenia ZPP. Dyskutowano na nim także o złej sytuacji finansowej szpitali. Czy w nich również może dojść do strajków?

Na zgromadzeniu był prezes NFZ, gdyż to temat ważny dla wszystkich starostów. Finansowanie nie jest dobre. Nasz Szpital Powiatowy w Chełmży funkcjonuje jako spółka z udziałem samorządów i na razie unika tych problemów. Mimo to zawsze mogą się one pojawić. Szczególnie widoczne są braki kadrowe - zaczyna brakować lekarzy, pielęgniarek. Szpitale powiatowe odczuwają to najbardziej. Dla absolwentów uczelni medycznych szpitale miejskie czy uniwersyteckie są bardziej atrakcyjnym miejscem pracy. Problem braku lekarzy, zwłaszcza na terenach oddalonych od miasta, mogliby złagodzić rezydenci.

Dlaczego rezydenci nie chcą pracować w szpitalach powiatowych?

Nie mają takiego obowiązku, więc wybierają miejsca, w których ich zdaniem mogą się bardziej rozwinąć. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak zmiana prawa i nakazanie rocznej czy dwuletniej rezydentury w szpitalu powiatowym – to byłoby złamanie praw obywatelskich – ale innych pomysłów na razie nie ma, a problem narasta. Jednak Szpital Powiatowy w Chełmży, za który odpowiada powiat toruński, na razie jest bezpieczny.

Słyszymy jednak, że jest problem z pielęgniarkami w domach pomocy społecznej. W czasie konferencji padł przykład, że w innych krajach pielęgniarki nie muszą mieć ukończonych studiów wyższych, aby dobrze wykonywać swoją pracę. Czy problem “braku rąk do pracy” można rozwiązać zmianą przepisów w tej kwestii?

Absolwentki dawnych liceów medycznych doskonale sprawdzały się w pracy. Wprowadzenie wymogu posiadania dyplomu wyższej uczelni spowodowało, że rzeczywiście brakuje osób do wykonywania tego zawodu. W czasie obrad Zespołu Edukacji Komisji Wspólnej pytałem, czy takie wymogi rzeczywiście są konieczne. Odpowiedziano, że taki obowiązek nakładają na nas podpisane przez Polskę Europejskie Ramy Kwalifikacji. Okazuje się jednak, że u sąsiadów tak nie jest. To ogromne utrudnienie, zwłaszcza że są chętni do pracy np. przyjeżdżający ze wschodu. Nie spełniają jednak wymogów, więc nie można ich zatrudnić. Nie jesteśmy jedynymi, którzy czekają na rozwiązania systemowe w tej sprawie.

Rozmawiał Arkadiusz Kobyliński

Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2019-04-28 09:35:51

    Mądry człowiek. Rzadki przypadek.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-04-28 18:07:50

    Niby mądry człowiek, wiec powinien wiedzieć, ze dyskusja wokół strajku skupiła się na podwyżkach ponieważ takie żądania przewiduje ustawa o sporach zbiorowych. Podwyzki mialy byc przyznane przez rząd wiec to on by je pokrył, a nie samorządy. Poza tym gdyby Pan Starosta porozmawiał po ludzku z nauczycielami, w szkołach, które podlegają pod starostwo to by się dowiedział, ze zależy im na zmianach w całym systemie oświatowym, w ktorym obecnie panuje chaos. Splendoru nie dodaje Panu Staroście taka krytyka nauczycieli ponieważ sam rownież nim jest. Zapomniał wół jak cielęciem był.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2019-05-06 19:33:24

    Rząd daje samorządom subwencję na całość kosztów , nigdy nie dokładał i nigdy nie dołoży na dodatki dla nauczyciel. Samorządy zostają z problemem same. A co do szkół w starostwie, którymi w poprzedniej kadencji zajmował się Pan vicestarosta Siemianowski, nawiasem mówiąc nauczyciel wf-u, to warto je zobaczyć z bliska. Szczególnie tam gdzie w salach zajęciowych zamurowane są okna a winda nie miała zasilania. Temat wynagrodzeń pracowników pominę, bo jakoś nie koresponduje to z tym piatym miejscem w Polsce, jeszcze się chwalą.żenada. Nadzieja w nowym zarządzie

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do