
- Chciałabym, żeby mieszkańcy mieli wpływ na takie inwestycje jak kolejny most, kolejka gondolowa czy stadion piłkarski. Jeżeli większość mieszkańców będzie chciało takich obiektów, to powinniśmy znaleźć pieniądze i rozpocząć działania - mówi w wywiadzie dla Oto Toruń kandydatka na prezydenta Torunia z Kukiz '15 Irena Paczkowska.
Oto Toruń: To dla pani pierwsza kampania prezydencka. Musi pani rywalizować z doświadczonymi politykami np. w debatach. Jak wrażenia?
Irena Paczkowska: Przyznam, że debata w TVP Bydgoszcz była dla mnie ciekawym przeżyciem. Przed rozpoczęciem wyobraziłam sobie, że powinnam siedzieć pomiędzy panami (na debacie była nieobecna Sylwia Kowalska przyp. red.), ale nie można było tego przewidzieć, bo zajęcie miejsca poprzedzone było losowaniem. Los tak chciał, że właśnie ulokowano mnie między panami.
Kandydaci są dżentelmenami?
Tak.
A przy okazji takiej debaty nawiązały się jakieś znajomości?
Już wcześniej poznałam wszystkich kontrkandydatów. Jednemu z nich nawet przypomniałam okoliczności, podczas których widzieliśmy się po raz pierwszy.
Pytam nie bez powodu, bo zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej nawiązać koalicji ze Sławomirem Mentzenem. Byłyby większe szanse na drugą turę. Oczywiście w polityce 2+2 nigdy nie równa się 4, ale prawdopodobieństwo sukcesu jest większe.
Mamy wiele wspólnego. Uważam, że mamy podobną mentalność, bo słyszę co mówi i o czym mówi.
No właśnie, ale Państwa dużym minusem jest anonimowość. Podczas pani pierwszej konferencji wszyscy dziennikarze zastanawiali się, kim pani jest. Gdzie pani była, jak pani nie było?
(śmiech) Dla dziennikarzy byłam pewnie anonimowa i zastanawiam się, czy to ma wpływ na całą kampanię. Żurnaliści mnie może nie kojarzą, ale mnie to nie przeszkadza. Nie zabiegam o flesze i reflektory. Jestem człowiekiem czynu. Działam i ważne jest dla mnie to, co myślą o mnie osoby, którym pomagam.
Bardziej chodziło mi o pani przeszłość.
Jestem wykładowcą w WSB, przedsiębiorcą i pracuję jako mediator. Biorę udział także w różnych programach, gdzie mogą być realizowane usługi mediacyjne. Ponadto przyciągnęłam w tym roku do naszego miasta ciekawy event - „Światowy Dzień bajki”. Dlatego mieszkańcy Torunia znają mnie z tych działań.
Czyli jeżeli zostanie pani prezydentem, to WSB będzie najważniejszą uczelnią w Toruniu.
Wszystkie uczelnie są ważne, Nie, nie będę nikogo wyróżniać. WSB zawsze będzie mi bliska. Tam się kształciłam, a teraz pracuję. Jednak nie będę w sposób szczególny jej traktować jako prezydent.
Który z Pawłów złożył pani propozycję kandydowania - Paweł Kukiz czy Paweł Szramka?
Znam obu panów i bardzo ich cenię. Pierwszą propozycją było kandydowanie do sejmiku wojewódzkiego. Jednak na zebraniu ruchu obywatelskiego Kukiz`15 w Toruniu jednogłośnie zaproponowano moją osobę na kandydata na urząd prezydenta Torunia. Długo się nad tym zastanawiałam, bo to nie była łatwa decyzja. Jestem człowiekiem bardzo aktywnym i działam w różnych obszarach, a teraz przybyło mi dodatkowo dużo działań. Natomiast jeśli chodzi o propozycję, to złożył ją poseł na Sejm, Paweł Szramka.
Zastanawiam się, dlaczego po tym zastanowieniu, zdecydowała się pani kandydować.
Uważam, że Toruń nie jest przyjaznym miastem, bo torunianie mają zbyt mały wpływ w podejmowaniu kluczowych dla nich decyzji. Myślę, że jest tutaj bardzo wiele do zrobienia. Prezydent Zaleski, tak mi się wydaję, rzadko słucha mieszkańców, a jeżeli słucha – to czy wszystkich? Mamy konsultacje, które moim zdaniem pełnią głównie funkcję informacyjną. Warto to zmienić. Uważam, że to mieszkańcy powinni decydować o ważnych inwestycjach w mieście np. o budowie trzeciego mostu.
Natomiast ja odniosłem wrażenie, że najbardziej irytujące jest dla pani zadłużenie miasta.
Prezydent od 2002 roku sukcesywnie zadłuża miasto i nie powinno tak się dziać. Ja zawsze porównuję to do budżetu domowego. Jeśli bierzemy kredyty, to oczywiste, że musimy je spłacić. Na ten moment tego nie widzę. Koszty spłaty tego zadłużenia to ogromne pieniądze. Warto spojrzeć na dane w miejskim BIP-ie.
W takim razie, jaki ma pani pomysł na tę sytuację?
Trzeba oddłużyć miasto.
W jaki sposób?
Miasto musi zwiększyć dochody poprzez tworzenie warunków na rozwój nowych przedsięwzięć gospodarczych, które wygenerują dodatkowe wpływy do kasy miasta, np.: rozważyć możliwość przywrócenia dawnej świetności Torunia poprzez wybudowanie portu rzecznego na Wiśle. Innym pomysłem jest zmniejszenie podatków i opłat lokalnych co zagwarantuje ożywienie gospodarcze.
Więcej firm, mniejsze podatki, czyli większe wpływy. Jednak odbijam piłeczkę - w Toruniu mamy wiele inwestycji. Ponadto w mieście powstało Centrum Wsparcia Biznesu, które ma pomagać przedsiębiorcom.
Jestem przedsiębiorcą i słyszałam o tym, że jest Centrum Wsparcia Biznesu, ale nie otrzymałam żadnej propozycji z ich strony, więc nie znam zakresu wsparcia. Jestem ciekawa, czy CWB współpracuje z innymi organizacjami otoczenia biznesu np. z Izbą Przemysłowo-Handlową? To ciało, które pomaga przedsiębiorcom, a w tej chwili mamy rodzaj pewnego kanibalizmu. Izba skupia około 200 przedsiębiorców i być może nie trzeba było otwierać nowej instytucji.
W kampanii dużo mówi pani o obywatelskości, czyli o konsultacjach społecznych, o których już rozmawialiśmy, oraz o budżecie partycypacyjnym. Dlaczego jest pani z niego niezadowolona? Z roku na rok się rozwija.
Słyszę wiele głosów niezadowolenia od mieszkańców. Wnioskują oni, żeby zmienić regulamin budżetu partycypacyjnego. Aktualne kryteria wyboru są nieprzejrzyste.
Nie za bardzo rozumiem.
Chodzi o regulamin. Zastanawia mnie, dlaczego wybierany jest ten, a nie inny projekt. Niektóre pomysły są odrzucane. Dlatego mieszkańcy nie do końca rozumieją, dlaczego tak się dzieje.
Jeżeli nawet te wybrane projekty są realizowane, to zadaję sobie pytanie, co miasto robi, żeby o te małe inwestycje dbać? Kto się nimi zajmuje i kto remontuje? Czy to nie są zmarnowane pieniądze. To jest moja refleksja.
Inne komitety w kampanii „zrzucają bomby” np. nowy most, budowa stadionu czy kolejka gondolowa. Pani mówi o obywatelskości. Myśli pani, że to przyciągnie wyborców? W konsultacjach społecznych bierze udział kilka procent mieszkańców.
Należy się zastanowić, jak zaktywizować mieszkańców, żeby interesowali się własnym miastem. Ktokolwiek by nie wygrał tych wyborów, to stanie przed zadaniem znalezienia sposobu na włączenie torunian w zarządzanie miastem. Chciałabym, żeby mieszkańcy mieli wpływ na takie inwestycje jak kolejny most, kolejkę gondolową czy stadion piłkarski. Jeżeli większość mieszkańców będzie chciało takich obiektów, to powinniśmy znaleźć pieniądze i rozpocząć działania. Sam pan zauważył, że za mało mieszkańców bierze udział w konsultacjach i budżecie, dlatego musimy zrobić coś, żeby ich zaktywizować. Myślę, że dobrym pomysłem jest zwiększenie kompetencji rady osiedli i organizacji pozarządowych. Warto pomyśleć nad narzędziami, które powinny otrzymać te ciała.
Ale Waszą „bombą” i języczkiem u wagi w kampanii Kukiz 15’ w Toruniu może być legalizacja picia piwa na Bulwarze Filadelfijskim.
Raczej nazwałabym to „bombką”, natomiast prawdziwą „bombą” jest nasz pomysł budowy portu rzecznego na Wiśle wraz z infrastrukturą, która ma szansę ożywić miasto gospodarczo.
A wracając do pytania, myślę, że nakazy i zakazy nie przyniosą niczego dobrego w tym temacie. Ile jest takich osób, które spożywają „pod chmurką” alkohol i zachowują się w nieodpowiedni sposób? Myślę, że jest to garstka ludzi. Oni mają decydować o większości? To chyba nie jest dobra proporcja. Większość powinna mieć wpływ na to, co się dzieje w mieście. Zatem niech to mieszkańcy zdecydują jak ma być.
Odejdźmy od tego tematu. Kandyduje pani z poparciem kontrowersyjnych środowisk - Kongresu Nowej Prawicy i Prawicy Rzeczypospolitej. Jednak o swoich poglądach mało pani mówi. Jakie ma pani poglądy?
Konserwatywno-liberalne. Kukiz 15’, KNP i Prawicę RP łączy jedno - chcemy, żeby między magistratem i przedsiębiorcami była zachowana odpowiednia proporcja. Chcemy, żeby ludzie dobrze zarabiali na siebie. Natomiast nie chcemy, żeby magistrat był taką opiekuńczą instytucją.
Czyli miasto ma być bardziej firmą.
Tak. Uważam, że mieszkańcy sami powinni zrozumieć, że właściwą drogą do rozwoju jest rozkwit przedsiębiorczości. Ludzie muszą wykazywać inicjatywę, a nie czekać aż magistrat zrobi pierwszy krok. To jest coś, co spaja nasze środowiska.
Jaki jest pani realny cel na tę kampanię?
Po pierwsze druga tura wyborów, a po drugie Rada Miasta. Myślę, że mamy szansę na kilka mandatów.
Wprowadzacie radnych, przychodzi prezydent i oferuje pani porozumienie programowe. Co pani na to?
Najpierw przeanalizujemy propozycje prezydenta. Ponadto to musi być oczywiście dobre dla mieszkańców. To jest dla mnie kluczowe. Nasz ruch tak działa - nie jesteśmy po żadnej ze stron sporu politycznego, bo jesteśmy za dobrymi rozwiązaniami.
Na dziś, według sondaży, w drugiej turze wyborów znajdzie się Michał Zaleski i Tomasz Lenz. Komu oddałaby pani swoje poparcie?
Jak sondaże będą miały się do rzeczywistości? Niebawem się okaże i wówczas podejmę decyzję.
W restauracji hotelu Filmar rozmawiał Filip Sobczak.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
0 konkretow
port? serio?
Oddłużyć miasto budując port...
Abstrahując od konfabulacji tej pani, muszę powiedzieć, że p. Szramka to świetny polityk.
Port w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego to świetny pomysł