
W 29. kolejce piłkarskiej drugiej ligi Elana Toruń udała się do Radomia. Meczu z tamtejszym Radomiakiem podopieczni Rafała Góraka nie będą dobrze wspominać. Lider rozgrywek wygrał 2:0.
Stadion MOSIR w Radomiu wypełniony po brzegi, duża mobilizacja w szeregach kibiców Elany. Fani zespołu gospodarzy na ostatnim przedmeczowym treningu. To wszystko wskazywało, jak ważny dla obu zespołów pojedynek, odbędzie się w Wielką Sobotę. Radomiak z dorobkiem 51 w 28 meczach punktów przewodzi ligowej tabeli. Elana plasuje się na czwartej pozycji, a do trzeciej - dającej awans - lokaty - traciła 3 oczka.
Pierwszą dobrą okazję do zdobycia gola stworzyli sobie gospodarze. Już w trzeciej minucie po błędzie toruńskiej obrony przed szansą stanął Adam Banasiak, ale Michał Nowak popisał się świetną paradą po uderzeniu zawodnika, który kilka tygodni wcześniej występował na ekstraligowych boiskach. Torunianie mieli duży problem z utrzymaniem się przy piłce, gdyż zawodnicy z Radomia agresywnie atakowali pomocników Elany. Od początku spotkania bardzo aktywny był Banasiak, który sprawiał sporo kłopotów zółto-niebieskim. Jeżeli gospodarze stwarzali zagrożenie pod bramką podopiecznych Rafała Góraka, to właśnie były zawodnik Zagłębia Sosnowiec brał udział w akcji.
Mimo optycznej przewagi Radomiaka piłkarze z grodu Kopernika walczyli o każdą piłkę, świadomi tego o jak dużą stawkę toczy się rywalizacja w tym spotkaniu. Dlatego gospodarze potyczki mieli duże problemy z dochodzeniem do dogodnych sytuacji. Podopieczni Dariusza Banasika kilkukrotnie szukali też swoich szans po strzałach z dystansu, ale nie potrafili pokonać Nowaka.
W 36. minucie Krzysztof Wołkowicz wykonywał rzut wolny z odległości 19 metrów od bramki Radomiaka, ale piłka po jego strzale trafiła w mur. Później dobrą centrę Lenkiewicza mógł na bramkę zamienić Kozłowski, ale bramkarz Radomiaka odbił piłkę. W 43. minucie gospodarze powinni prowadzić. Dominik Sokół z siedmiu metrów oddał strzał głową, ale Nowak wybił futbolówkę poza boisko. Pierwsza odsłona zakończyła się bezbramkowym remisem.
Trener Górak postanowił dokonać dwóch zmian od początku drugiej części spotkania. Artur Lenartowski wszedł za Jona Errastiego, a Stryjewskiego zastąpił Damian Zagórski. W 54. minucie meczu gospodarze objęli prowadzenie. Rafał Makowski popisał się świetnym strzałem bez przyjęcia piłki. Zawodnik Radomiaka, pomimo dobrego ustawienia kryjącego go defensora zdołał mocno i precyzyjnie uderzyć w kierunku bramki Michała Nowaka i pokonał golkipera toruńskiej jedenastki.
W 68. minucie Artur Haluch uratował gospodarzy przed utratą gola. Z bliska główkował Filip Kozłowski, jednak bramkarz Radomiaka udanie interweniował. Napastnik Elany miał kolejną okazję do wpisania się na listę strzelców po uderzeniu z rogu pola karnego, ale i tym razem nie znalazł sposobu na pokonanie Halucha.
W drugiej połowie oba zespoły zaprezentowały bardziej otwarty styl gry. Na akcje torunian odpowiedział Makowski mocnym strzałem z dystansu, a chwilę później Kościelniak dryblował w polu karnym zespołu z Radomia. Jednak to podopieczni Dariusza Banasika zdobyli drugą bramkę. Patryk Mikita, który kilka minut wcześniej pojawił się na boisku, ograł dwóch torunian i nie pomylił się podczas oddawania strzału. Dwubramkowe prowadzenie praktycznie gwarantowało Radomiakowi zdobycie trzech punktów. Rozluźnieni gospodarze próbowali jeszcze zdobyć kolejnego gola, ale Michał Nowak nie pozwolił się już pokonać.
RKS Radomiak Radom - Elana Toruń 2:0 (0:0)
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Sławomir Kowalski/UMT
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Plan realizowany w 100% haha
Patologia spadaj na motorki
Ale was dręczy fakt, że na żużel chodzi kilka razy więcej osób niż na 2 ligę. Śmieszne to jest...zazdrość was zżera.
Jeszcze nie wszystko stracone.Ja wierzę w awans Elany.Gramy do końca.
I jeszcze tylko niech spadną te chorzowskie fałszywe gnidy Haha karma wraca