
Torunianie pojechali do Zielonej Góry przypieczętować awans do finału. Po szalonym, obfitującym w niecelne rzuty i szalone akcje meczu zrealizowali swój cel i wygrali 86:81.
Po dwóch zwycięstwach Twardych Pierników w meczach na własnym parkiecie, rywalizacja przenosi się do Zielonej Góry. Miejscowy Stelmet nadal marzący o grze w finale Energa Basket Ligi nie mógł już sobie pozwolić na błąd. Podopieczni trenera Jovovicia zapowiadali maksymalną koncentrację i walkę o każdą piłkę.
Właśnie gospodarze, za sprawą Markela Starksa zdobyli pierwsze punktu w tym spotkaniu. Szybko wyrównał Rob Lowery, ale zielonogórzan ponownie na prowadzenie wyprowadził Przemysław Zamojski. Doskonale w toruńskim zespole spisywał się Łukasz Wiśniewski, który po pięciu minutach gry miał już na swoim koncie 10. “oczek”. Po jego drugiej “trójce” torunianie wyszli na pierwsze prowadzenie w tym meczu. Wśród gospodarzy dobrze prezentowali się: Sokołowski, Starks i Hosley, który pojawił się na boisku w drugiej części kwarty. Oba zespoły starały się grać zespołowo, wymieniając piłkę na obwodzie i szukając czystych pozycji do oddania rzutu. W kilku akcjach brakowało jednak skuteczności. Po 10 minutach gry było 22:22. Drużyny imponowały determinacją i ambicją.
Podopieczni Dejana Mihevca dobrze rozpoczęli drugą kwartę. Dwa rzuty osobiste wykorzystał Krzysztof Sulima, a trzy “oczka” dołożył Michael Umeh. Ładnym rzutem z dystansu odpowiedział Michał Sokołowski. Torunianie budowali swoją przewagę punktową. Największy wpływ miała na to dobra, twarda obrona graczy Polskiego Cukru, która pozwoliła kilkukrotnie odebrać piłkę rywalom. Po celnym rzucie Mbodj’a z półdystansu torunianie prowadzili już 38:29. Odpowiedział Starks, ale po chwili znów Mbodj efektownie "zapakował piłkę do kosza". Końcówka kwarty to kwintesencja całej drugiej odsłony. Podopieczni Dejana Mihevca świetnie reagowali w defensywie i równie skutecznie grali w ataku. Dzięki temu na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 52:37 dla Twardych Pierników.
Początek trzeciej kwarty to festiwal niecelnych rzutów "za trzy" oddawanych z dobrych pozycji. Torunianie popełniali proste błędy w obronie i gospodarze zaczęli zmniejszać straty. W końcu Damian Kulig przełamał strzelecką niemoc Twardych Pierników. Później odpowiedział Starks i oba zespoły wróciły do szalonej i nieskutecznej gry. W końcu punkty zdobył Lowery, Następnie celnym rzutem z dystansu straty zielonogórzan do 10 "oczek" zmniejszył Starks. Michał Sokołowski trafił spod obręczy i było 60:52. Trener Mihevc minutę przed zakończeniem kwarty poprosił o czas. Na niewiele się to zdało, gdyż gospodarze odrobili jeszcze trzy punkty i po 30 minutach gry było 61:56 dla torunian.
W czwartej kwarcie widać już było stawkę tego spotkania. Każda akcja wydawała się podwójnie ważna. Torunianom trudno przychodziło sforsowanie obrony Stelmetu. W 33. minucie spod kosza trafił faulowany Mbodj. Później spudłował po rzucie osobistym. Piłkę zebrał Kulig i zagrał do Lowery'ego, a ten zdobył trzy punkty. Podopieczni Dejana Mihevca znów zaczęli budować przewagę. Gospodarzom udało się kilka razy umieścił piłkę w koszu, ale sędziowie nie zaliczali tych punktów ze względu na faule ofensywne zielonogórzan. Torunianie punktowali głównie z linii rzutów osobistych, gdyż mieli ogromne problemy ze skutecznym rozegraniem akcji. Jednak gospodarze razili nieskutecznością, co nie pozwalało im na odrobienie strat.
Cztery minuty przed końcem meczu ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Łukasz Koszarek, który dwukrotnie trafił z dystansu. Zielonogórzanie podjęli jeszcze próbę odwrócenia losów spotkania. Hosley zdobył punkty spod kosza, a po przechwycie piłki dwa "oczka" zapisał na swoim koncie Sokołowski. Celowe faule graczy Stelmetu i niska skuteczność rzutów osobistych (63%, 31 na 49 rzutów) pozwoliła gospodarzom zmniejszyć straty. Zabrakło im jednak czasu i celność, aby doprowadzić do remisu. Gracze z Zielonej Góry w tym sezonie nie potrafili pokonać Twardych Pierników. Polski Cukier Toruń zameldował się w finale EBL!
Stelmet Enea BC Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 81:86 (22:22, 15:30; 19:9, 25:25)
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Andrzej Romański/Polski Cukier Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie