
Pierwszy mecz Play-Off pomiędzy gospodarzami Polskim Cukrem Toruń a Kingiem Szczecin zakończył się zwycięstwem gospodarzy 70:65. Torunianie przegrywali po pierwszej połowie, ale w drugiej części gry znaleźli sposób na rozmontowanie twardej defensywy Kinga Szczecin.
Mecze Play-Off pomiędzy Polskim Cukrem Toruń a Kingiem Szczecin to rywalizacja drugiej i siódmej drużyny sezonu zasadniczego EBL. W rozegranych w tym sezonie spotkaniach dwukrotnie lepsi okazali się torunianie. W Szczecinie wygrali 98:95, a na własnym parkiecie, dzięki świetnej czwartej kwarcie pokonali zespół Kinga 87:71. Przed rozpoczęciem ćwierćfinałów można było upatrywać przewagi torunian w rywalizacji pod koszem oraz bardzo wyrównanym, szerokim i mocnym składzie. Z kolei gracze ze stolicy województwa zachodniopomorskiego do tej pory imponowali "obroną na obwodzie" - notowali średnio 8.5 przechwytów na mecz (jednocześnie notując dużo strat w akcjach ofensywnych). Drugim z przemawiających za drużyną prowadzoną przez Łukasza Bielę argumentów mogła być postawa lidera - Pawła Kikowskiego, który w sezonie zasadniczym zdobywał średnio 15,2 punktu na mecz, czyli więcej niż najlepiej punktujący w ekipie Twardych Pierników Rob Lowery.
Pierwsze punkty w meczu zdobył celnym rzutem “za trzy” Łukasz Diduszko. W kolejnej akcji odpowiedział Damian Kulig. Po kolejnym trafieniu Kinga efektownym wsadem odpowiedział Chejkh Mbodj. Punkty Jakuba Schenka wyprowadziły gości na prowadzenie 9:4, ale kibice przecierali oczy ze zdziwienia, patrząc na to, jak koszykarze Polskiego Cukru przeprowadzają kolejne nieudane akcje i pudłują z czystych pozycji. Widząc problemy swojej drużyny, w szóstej minucie spotkania trener Mihevc postanowił wprowadzić na boisko do niedawna kontuzjowanego Aarona Cela. Niemoc rzutową gospodarzy przełamał Michael Umeh, a chwilę później, po kontrze, Łukasz Wiśniewski dał ekipie Twardych Pierników kolejne dwa “oczka”. Napór miejscowych goście przetrzymali i wrócili do dobrej gry. Biorąc pod uwagę fatalną skuteczność torunian, prowadzenie Kinga 15:11 po pierwszej kwarcie można uznać za najmniejszy wymiar kary dla gospodarzy.
Drugie 10 minut spotkania punktami rozpoczął Kulig po dobrym podaniu Umeha. Po dwóch “oczkach” Sulimy na tablicy był remis. Następnie trafienie Bartosza Diduszko pozwoliło podopiecznym Dejana Mihevca wyjść na prowadzenie. Goście szybko odrobili stratę, a dzięki celnym rzutom Kikowskiego, Schenka i Sajusa było 25:21 dla szczecinian. Dwiema trójkami odpowiedział Rob Lowery. W 20. minucie gry trafił Aaron Cel, ale kapitalna dwójkowa akcja Schenka i Sajusa zakończona efektownym wsadem piłki do kosza przez tego ostatniego ustaliła wynik pierwszej połowy na 34:29 dla gości. Niski wynik był przede wszystkim efektem słabej skuteczności zawodników obu zespołów, ale gracze Kinga kilkukrotnie popisali się dobrym zachowaniem w obronie i dzięki temu na przerwę schodzili z korzystnym dla siebie rezultatem.
Druga połowa rozpoczęła się od trafienia Krzysztofa Sulimy. Szybko odpowiedział na nie Łukasz Diduszko. Ten sam zawodnik ponownie trafił z dystansu i mimo wcześniejszych punktów Wiśniewskiego goście utrzymywali swoją przewagę. Dopiero po faulu technicznym, którym ukarany został trener Łukasz Biela, Twarde Pierniki zniwelowały część strat. Jednak gospodarze długo nie potrafili znaleźć sposobu na agresywną defensywę szczecinian, "podwajających" zawodnika z piłką i niepozwalających się minąć na dystansie. Z trudem przychodziło również zatrzymywanie dobrze dysponowanych tego dnia Sajusa i Schenka. W końcówce trzeciej kwarty torunianie w końcu odzyskali skuteczność. Trafili Umeh, Gruszecki, Śnieg, Cel, a nad bronioną tablicą dodatkowo "fruwał" blokujący Mbodj. To wszystko dało Twardym Piernikom prowadzenie 54:48 i konieczną do walki o zwycięstwo pewność przed ostatnią częścią gry.
Wynik przed czwartą kwartą zwiastował duże emocje, ale nie udzieliły się one torunianom. "Trójka" Aarona Cela dała 9-punktowe, najwyższe w tym spotkaniu prowadzenie ekipie z grodu Kopernika. Szczecinianie zaczęli szukać indywidualnych akcji w ofensywie, a te nie dawały im kolejnych punktów. Za to torunianie starali się bardziej zespołowo rozgrywać piłkę, ale im także długimi fragmentami brakowało skuteczności. Mimo tego podopieczni Dejana Mihevca kontrolowali wydarzenia na boisku. W 37. minucie Karol Gruszecki najpierw trafił za trzy punkty, a później wejściem pod kosz dołożył kolejne dwa "oczka". Łukasz Diduszko odpowiedział dwoma trafieniami z dystansu, ale chwilę później pomylił się rzucając spod kosza. Celną egzekucją rzutów osobistych Michael Umeh praktycznie przesądził o losach pojedynku. Nawet punkty Schenka nie dały szczecinianom zwycięstwa. Mecz zakończył się wynikiem 70:65
Kolejne spotkanie tych zespołów 5 maja (niedziela) o 19:00. Gospodarzem drugiego starcia w Play-Off ponownie będą torunianie.
Polski Cukier Toruń - King Szczecin (11:15, 18:19, 25:14)
(Arkadiusz Kobyliński)
fot. Andrzej Romański/Polski Cukier Toruń
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie