
Nawet pięć lat więzienia grozi 20-letniemu torunianinowi za skatowanie kota ze szczególnym okrucieństwem. Oskarżony Bartosz K. nie przyznaje się do winy.
Nieco ponad dwa miesiące temu - 16 stycznia Bartosz K. znalazł w sieci ogłoszenie o możliwości adopcji kota. Jeszcze tego samego dnia 20-latek wypełnił formularz adopcyjny i przyjął zwierzę pod swój dach.
Już dwa dni później zatelefonował do kobiety, od której adoptował kota i poinformował o dolegliwościach czworonoga. Wolontariuszka przywiozła lekarstwa na biegunkę i syrop na odwodnienie. Niestety, po kilku godzinach 20-latek zadzwonił ponownie i stwierdził, że musiał "odrzucić" kota, bo ten go ugryzł. Zaniepokojona kobieta odebrała zwierzę i zawiozła je do weterynarza. Ten stwierdził, że kot został skatowany.
Sprawą zajęły się służby. Śledztwo nie trwało długo i już w tym miesiącu do Sądu Rejonowego w Toruniu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Bartoszowi K..
- Powołany w sprawie biegły z zakresu epizootiologii i administracji weterynaryjnej ujawnił na ciele kota: krwawienia na wszystkich kończynach, w tym jeden pazur kończyny tylnej wyrwany całkowicie, wylewy krwawe w obrębie powiek i oczu, obrażenia małżowiny usznej, warg górnych i dolnych z wynaczynieniami, kły szczęki złamane w 1/3 wysokości korony, odmę podskórną z lewej strony klatki piersiowej, złamania kości przedramienia lewego oraz uda lewego - mówi Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Jednocześnie biegły wykluczył, aby stwierdzone obrażenia miały charakter incydentalny. - Obrażenia z prawdopodobieństwem zbliżonym do pewności wskazywały, że zwierzę zostało „skatowane ze szczególnym okrucieństwem” - dodaje Andrzej Kukawski.
W trakcie przesłuchania Bartosz K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego czynu. Wyjaśniał, że kot "zachowywał się nietypowo i był niespokojny oraz agresywny". Mężczyzna zganiał winę na kota, który miał go ugryźć i dodawał, że nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy. Prokuratura informuje jednak, że jego wyjaśnienia "pozostają w oczywistej sprzeczności z pozostałym materiałem dowodowym, a zwłaszcza z wnioskami biegłego".
20-letni jest bezdzietnym kawalerem. Posiada podstawowe wykształcenie i utrzymuje się z prac dorywczych. Nie był dotąd karany. Teraz jego sprawą zajmie się Sąd Rejonowy. Jeżeli sędzia będzie miał "ciężki młotek", może trafić do więzienia na pięć lat.
Autor: Filip Sobczak
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Obserwuj nas na Facebooku oraz Instagramie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ciężkim młotkiem to powinien dostać w ryj, aby w ten sposób dokonać jego eutanazji.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.