
Od lat zajmował się organizacją i koordynacją bardzo wielu imprez sportowych w naszym mieście i nie tylko. To właśnie dzięki niemu Speedway Grand Prix w Toruniu było zawsze dopięte na ostatni guzik. Teraz zmienił sport na biznes i chce, żeby Toruń został miastem biznesu. Rozmawiamy z nowym Dyrektorem Centrum Wsparcia Biznesu w Toruniu, czyli Łukaszem Szarszewskim.
Oto Toruń: Co spowodowało, że zmieniłeś pracę? Znudziłeś się? Nie chciałeś tego robić?
Łukasz Szarszewski: Nie. Na pewno się nie znudziłem. Na pewno nie spodziewałem się, że rozstanę się ze światem sportu. W pewnym momencie dostałem taką propozycję i pomyślałem - czemu nie? Może czas zmierzyć się z nowymi wyzwaniami? Może czas przejść ze świata sportu do innego?
Nie żal Ci rozstawać się ze światem sportu? Tu wszystko już znasz, a teraz wypływasz na nieznane wody.
Tak. Na pewno to są dla mnie częściowo nieznane wody. Zadania, które są postawione przed Centrum Wsparcia Biznesu są bardzo złożone, ale poniekąd wiążą się z tym, co robiłem wcześniej. Na pewno nie w sposób bezpośredni, ale gdzieś są te tematy wspólne.
Czy mi żal? Pewnie trochę tak, aczkolwiek ze sportem się nie rozstaje. Na pewno będę kibicować i dopingować moich przyjaciół ze sportu.
Zawsze byłeś przy organizacji Speedway Grand Prix w Toruniu. Teraz zastanawiam się, jak może Ciebie tam nie być? Będziesz pomagał jako wolontariusz przy żużlu (śmiech)?
Na pewno zostanę przy Speedway Grand Prix na Stadionie Narodowym. To jest bardzo ciekawy projekt. Natomiast Speedway Grand Prix w Toruniu zostaje do 2020 roku. Tak jak powiedziałem, pewnie nie do końca rozstanę się z tym sportem. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Brałeś udział w większości imprez sportowych Torunia. Tak naprawdę dołożyłeś bardzo dużą cegiełkę, żeby Toruń rzeczywiście był miastem sportu! Jeżeli wyobrażę sobie Ciebie w zupełnie innej roli, to tam może zabraknąć dla Ciebie takiej pracy. To trochę inne stanowisko, to pewnie bardziej papierkowa robota.
To na pewno inny rodzaj pracy. Na pewno będę mieć inne zadania. Będę miał pewne misje, które postaram się zrealizować. Jednostce, którą mam przyjemność kierować, postawione są pewne cele i są oczekiwania. Mamy zespół, który składa się z grona fachowców i w tym momencie bardzo mnie wspierają. Mamy także nowe pomysły na przyszły rok. Dlatego wierzę, że praca w Centrum Wsparcia Biznesu będzie jeszcze bardziej efektywna niż do tej pory.
To będzie trochę jak sport. Będziesz ścigać z czasem przy się wykonywaniu tych zadań. Dlatego to będzie taki runmageddon (śmiech). W ogóle, jaki sport uprawiasz prywatnie?
Jeśli zajmujesz się sportem, to nie masz wielu okazji, żeby uprawiać konkretny sport. Od kilku lat mam rodzinę, więc cały czas prywatny czas poświęcam Agacie i moim dzieciakom. Natomiast lubię każdy sport i każdym się interesuje. Jeszcze niedawno bardzo intensywnie jeździłem na rowerze, ale później było już trochę mniej czasu. Teraz staram się, żeby zaszczepić sport w mojej córce. Jakieś zacięcie do tego sportu ma.
Teraz jeśli będziesz na jakiejś imprezie sportowej w Toruniu np. ze swoją córką, to pewnie odruchowo zaczniesz coś od razu przestawiać, ustawiać i koordynować (śmiech).
Tego się obawiam (śmiech). Obserwuję zawody sportowe np. Speedway Grand Prix w Sztokholmie i rozmyślam nad rozwiązaniami organizacyjnymi Szwedów. Uwierz mi, że podczas kilku lat organizowania Speedway Grand Prix w Toruniu widziałem może trzy biegi. Taka to jest praca. Dlatego zawsze pozostanie u mnie takie spojrzenie bardzo techniczne na organizację tego typu wydarzeń. Może to się zmieni z czasem.
Teraz będziesz miał czas, żeby obejrzeć te wydarzenia z trybun. Będzie Ci pewnie towarzyszyć refleksja, że rzeczywiście jest to miasto sportu z wieloma obiektami. Będziesz mieć poczucie, że to również dzięki Tobie i że dałeś z siebie wszystko?
Na wizerunek Torunia pracowało wiele osób. Jestem, byłem i będę zadaniowcem, ale takie poczucie spełnienia mam. Wiele rzeczy się wydarzyło. Oczywiście bez pomocy instytucji, prezydenta Torunia i przedstawicieli Wydziału Sportu i Turystyki na czele z Mariolą Soczyńską i wcześniej Jarosława Więckowskiego nic nie udałoby się zrobić. Jeszcze kilkanaście lat temu Toruń miał sport. Funkcjonowały tu różne kluby, organizowano sportowe wydarzenia ale dziś rzeczywiście sport bardzo się rozwinął.
Miasto zaczęło na ten wizerunek pracować. Rzeczywiście wam się trochę to udało. Na początku wątpiłem w to, bo jednocześnie Bydgoszcz ogłosiła, że jest miastem mistrzów sportu. Dlatego pomyślałem, że to trochę dęte. Przecież to miasto sportów motorowych, ale okazało się, że nie tylko.
To hasło powstało mniej więcej 10 lat temu w naszych głowach. Nie do końca wiem, kto je wymyślił. Spotkaliśmy się w zaciszu naszych gabinetów i była burza mózgów. W naszym kraju ludzie zrozumieli, że sport to dobre miejsce dla promocji. W naszym mieście także stworzył się dobry klimat i nie ma co ukrywać - stworzył go także prezydent. My musieliśmy zacząć budować obiekty, tworzyć programy i kreować wizerunek na zewnątrz. Myślę, że to się udało. W swoim pożegnaniu w mediach społecznościowych napisałem, że nikt nie może wątpić, że Toruń to miasto sportu, bo tak jest.
To prawda. Trudno się z tym nie zgodzić. Władze miasta są bardzo mocno zaangażowane w sport i tworzenie klimatu do jego rozwoju. Jest coś czego żałujesz albo coś co się Tobie nie udało?
Wydaje mi się, że większość projektów się udała. Oczywiście ze strony technicznej. Na pewno było wiele rzeczy, które się nie udały. Ale jeśli były to błędy w cyklicznych wydarzeniach, to na pewno niwelowaliśmy je w kolejnych latach. Jakichś większych wpadek nie przypominam sobie w Toruniu. Natomiast największe niepowodzenie było na pewno dwa lata temu w Warszawie.
Speedway Grand Prix na Stadionie Narodowym. Rzeczywiście brałeś w tym udział!
Tak. Na niepowodzenie tej imprezy złożyło się wiele czynników, ale może zapomnijmy o tym, bo następne lata pokazały, że umiemy uczyć się na błędach.
Ty byłeś wewnątrz tego wszystkiego, ale to Wojciech Stępniewski jako prezes Ekstraligi dostał największe baty od tych, którzy to pierwsze Grand Prix na Stadionie Narodowym komentowali.
Pamiętam także Speedway Grand Prix w 2010 albo 2011 roku w Toruniu. Przeszła ogromna burza z Bydgoszczy do Torunia. Zalała nam całe miasteczko kibica. Mieliśmy dzieci, które wyprowadzały zawodników. Te biedne dzieciaki stały w deszczu na środku Motoareny. Angielski promotor nie pozwolił ich ściągnąć. Robiliśmy wszystko, aby one tam nie stały. W końcu zeszły, a prezentacja wyglądała nieco inaczej. Następnego dnia ludzie postulowali, żebyśmy ja i Wojtek Stępniewski stali nago na następnych zawodach 24 godziny na dobę! Dlatego, tak jak mówię, zdarzały się błędy, ale większość była niezarejestrowana.
Całe szczęście (śmiech). W takim razie, co robisz teraz i jak wygląda Twój dzień bez sportu?
Mój dzień wygląda, jak do tej pory. Przyjeżdżam do pracy o 8:00 i zaczynamy od realizacji zadań. Centrum Wsparcia Biznesu musi obsłużyć szeroko pojętego inwestora zewnętrznego i wewnętrznego. Musimy promować tereny inwestycyjne i lokalny biznes, żeby on rósł w siłę. Ponadto pracujemy nad rynkiem pracy i zatrudnieniem.
W takim razie życzę Ci, żeby Toruń stał się teraz miastem biznesu!
Dzięki.
W siłowni Champion rozmawiał Tomasz Kaczyński.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie