
Od 1966 roku 21 marca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Walki z Dyskryminacją Rasową. Z tej okazji rozmawiamy z Michałem Musielakiem, organizatorem niedawnej manifestacji w Toruniu - Solidarni przeciwko rasizmowi, działaczem partii Razem.
W sobotę 18 marca odbyła się na toruńskiej starówce manifestacja - Nie dla rasizmu. Skąd pomysł?
Jesteśmy solidarni przeciwko rasizmowi. Nasze pikiety odbywają się w całej Polsce i na całym świecie. Chcemy pokazać, że rasizm nie jest w Polsce powszechnym poglądem. Pokazujemy tą lepszą twarz polskiego społeczeństwa. Uważamy, że ludziom z krajów ogarniętych wojną należy pomagać, a nie zamykać przed nimi drzwi. Ta część społeczeństwa jest bardzo liczna. Manifestujemy i pokazujemy, że na rasizm nie ma zgody.
Robicie to nie tylko w teorii, ale także w praktyce.
Robimy coś pomiędzy pikietą a happeningiem. Przygotowaliśmy potrawy z kuchni bliskowschodniej, ponieważ chcieliśmy przedstawić ludziom kulturę, której nie ma co się bać. To są tacy sami ludzie jak my! Edukujemy ludzi i pokazujemy, jak wygląda taka kuchnia, ale puszczamy również muzykę z tamtych rejonów. Nie chcemy tylko manifestować, ale robić radosne wydarzenia z muzyką.
Frekwencja pokazuje, że ludzie nie chcą walczyć z rasizmem.
W sobotę w Toruniu padało, więc jest to zrozumiałe. Nie nastawialiśmy się na wielką manifestację. Chodziło nam o to, aby zrobić poczęstunek i coś w formie happeningu. W całym kraju te manifestacje były i będą bardzo liczne.
Toruń to miasto, w którym jest rasizm? Spotykacie się z nim?
Myślę, że generalnie rasizm jest niestety czymś mocno obecnym w polskim społeczeństwie. Można przytoczyć niedawny przykład, gdzie na starówce zostali zaatakowani turyści bodajże z Turcji. Przez ponad pół godziny, a może nawet dłużej byli poniżani bez żadnej reakcji. Takie rzeczy się zdarzają w Toruniu i w całej Polsce. Uważam, że te zdarzenia są coraz liczniejsze i są bagatelizowane przez władze. Mam poważne obawy, że polski rasizm będzie coraz bardziej powszechny. Moim zdaniem w siłę rosną także tak zwane bojówki neofaszystowskie i pozwalają sobie na coraz więcej.
Część społeczeństwa twierdzi, że takie sytuacje, jak ta na toruńskiej starówce, to tylko wyjątki.
Dziesiątki jednostkowych wydarzeń składają się na szerszy obraz. Można sobie zobaczyć statystyki - ilość ataków na tle rasistowskim i religijnym wzrasta w Polsce, więc nie mogę się zgodzić z tą częścią społeczeństwa. Co więcej politycy cynicznie wykorzystują uchodźców, żeby wzbudzić negatywne nastroje w społeczeństwie i ugrać kilka punktów procentowych w sondażach. To jest skandaliczne. Nie można na nienawiści wobec innych uprawiać polityki.
Pewnie taka jedna akcja niewiele da. Trzeba robić to częściej, a może nie tylko manifestacje, ale również akcje edukacyjne?
Sobotnie wydarzenie jest jednorazowe, ponieważ dziś, 21 marca jest dzień przeciwko rasizmowi. Generalnie tak - na manifestacji były obecne środowiska, które zajmują się tym na co dzień, aby rozpowszechniać postawy tolerancyjne i otwarte. To nie jest ani pierwsza ani ostatnia demonstracja. Byliśmy już w kilku miastach i myślę, że nie raz będziemy gdziekolwiek się da.
Tolerancja w naszym mieście jest niezwykle ważna ze względu na to, że Toruń to miasto akademickie i przez kilka miesięcy w roku przebywają u nas studenci z innych państw - erasmusi.
Tak. Szczególnie zależy nam, aby ci wszyscy goście poczuli się w naszym mieście bezpiecznie. Nie chcemy, żeby oni musieli się bać. W Polsce ataki na ludzi o innym kolorze skóry, czy o innym wyglądzie są coraz powszechniejsze. My chcemy właśnie, żeby wszyscy erasmusi, turyści czy ktokolwiek czuł się nie tylko w Toruniu, ale w całej Polsce bezpiecznie.
Podczas manifestacji nie szczędziliście gorzkich słów przeciwko politykom.
Jest taka strona internetowa zero-tolerancji.pl, na której dokumentujemy wszystkie przypadki, w których urzędnicy i przedstawiciele rządu występują wspólnie z ugrupowaniami neofaszystowskimi ramię w ramię przy okazji patriotycznych wydarzeń czy innych uroczystościach. Tym samym legitymują obecność neofaszystów w mainstreamie. Co więcej rasiści ubrani w garnitury dostali się do obecnego sejmu. Jest to pewien sojusz środowisk rządowych ze skrajną prawicą. Chcą na tym ugrać kilka punktów procentowych, ale konsekwencją jest brutalizacja życia publicznego.
Przykłady tej brutalizacji?
Mówiłem na pikiecie, że kilka dni temu bojówki ONR zaatakowały fizycznie działaczy partii Razem w Lublinie. Poturbowali ich, zabrali flagi i transparenty. To są standardy, które pamiętamy z lat 30. Wtedy bojówki ONR atakowały swoich przeciwników. Niestety jest na to przyzwolenie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie