Reklama

Suzanne Vega i Dwór pełen gwiazd. Rozmowa z Łukaszem Wudarskim

27/04/2017 08:01

Animator kultury, marketingowiec, współtwórca repertuaru Dworu Artusa w Toruniu. Z pozoru cichy i skromny, ale... gdy mówi o swojej pracy to z pasją, jakiej wielu mogłoby mu pozazdrościć. Łukasz Wudarski, kierownik działu artystycznego Dworu Artusa.

OtoToruń: Jak długo zajmujesz się tym, czym się zajmujesz i dlaczego zacząłeś to robić?
Łukasz Wudarski: Kulturą zajmuje się chyba od zawsze. W ogóle skończyłem bardzo dziwny kierunek-historię sztuki. Potem poszedłem w inną stronę. Zacząłem pracować w bibliotece. Książka i informacja naukowa tego typu myślenie mnie bardzo kręciło. Chciałem zająć się wyszukiwaniem informacji, bo wierzyłem, że to jest jakaś przyszłość, a okazało się, że to ślepy zaułek. Dziś masz Google i nie potrzebujesz człowieka, który będzie klikał, żeby pokazać ci informację w internecie. W bibliotece zacząłem pracować w dziale promocji. Potem, jak zacząłem pracować w Dworze Artusa, to odkryłem, że można robić super koncerty.

To, co mnie najbardziej kręci to robienie pewnej zmiany. Przychodzę do instytucji, która jest dość hermetyczna. Jest kojarzona z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną i to jest ważne oczywiście. Jednak ludzie kojarzyli Dwór Artusa tylko z klasyką i ą-ę - kultura! Wydaje mi się, że w ramach kontrastu można tam wprowadzać zupełnie coś innego. Czułem, że byłem w stanie to zmienić i chyba się udało. Ważne jest, żeby robić coś, w co się wierzy. Ważne jest też, żeby robić to z ludźmi, którzy mogą w tym pomóc. To jest mit, że to wszystko robi jedna osoba. Takie rzeczy robi się w zespole. To by się nie stało, gdyby nie Marek Pijanowski, który dał mi carte blanche, swobodę i pomoc. To było bardzo ważne, bo gdyby On kontrolował każdy mój ruch, to pewnie nic by z tego nie wyszło. Dlatego nie tylko mi, dobrze się z nim współpracuję, ale również całemu naszemu zespołowi. Myślę, że zespół czuje, że robimy coś innego i to sprawia, że jesteśmy głodni wciąż nowych wyzwań.

Kolejne takie wyzwanie przed Tobą. Jak się sprowadza takie gwiazdy do Torunia jak Katie Melua czy Suzanne Vega?

To kwestia ewolucji, rozwoju. Nie zaczęliśmy robić takich dużych koncertów od razu. Pracuję szósty rok w Dworze Artusa i wydaje mi się, że to szósty rok konsekwentnego uczenia się, jak robić duży koncert. Zaczynaliśmy od gwiazd, na które było nas stać. Justyna Steczkowska, Leszek Możdżer. To nie są gwiazdy światowego formatu, ale dla Dworu Artusa, instytucji, która zatrudnia 13 osób, to było duże wyzwanie finansowe. To było też wyzwanie mentalne. Musieliśmy się przekonać, że jesteśmy w stanie to zrobić i skalkulować bilety w tym sposób, żeby wydarzenie przyniosło zysk albo się zwróciło. Kiedy robiliśmy koncert Katie Melua, to podejmowaliśmy cholerne ryzyko.

Gdyby się nie udało, to kto by za to ryzyko zapłacił?

No pewnie ten, kto to wymyślił, czyli prawdopodobnie ja.

Zamknęliby cię do więzienia?

Pewnie nie. Ja mam nad sobą dyrektora, Marka Pijanowskiego i on byłby za to odpowiedzialny, ale ja też!

Ok, czyli gdyby ten koncert się nie udał, to byłaby nowa ekipa w Dworze Artusa.

Zdecydowanie. Myślę, że wtedy także nie dostalibyśmy mandatu, żeby coś więcej zrobić. W ogóle instytucje miejskie rzadko chcą organizować takie komercyjne koncerty. To nie tylko wyzwanie finansowe, ale organizacyjne.

Strasznie nam zależało, żeby zrobić to siłami lokalnymi. Żeby nie zatrudniać firmy z Poznania, która postawi scenę, zrobi oświetlenie i nagłośnienie. Oni robili to milion razy, a nasi nie. Chcieliśmy pokazać, że możemy bazować na naszych firmach. To taki mały patriotyzm lokalny.

Ponadto to nie jest tak, że pstrykasz palcami i gwiazda przyjeżdża. To długie godziny negocjacji, dogadywanie terminu, rozmowy o finansach i oczywiście wiele rzeczy niespodziewanych. Czuliśmy trochę, że robi to agencja angielska, a my jesteśmy tylko realizatorem. Jeśli chcesz, żeby w przyszłości robić jeszcze większe rzeczy, to musisz trochę się tej agencji dać zmanipulować.

Dużo się nauczyłeś dzięki temu wszystkiemu.

Pamiętam, że to był bardzo trudny koncert. Wstaliśmy o 6:00 rano i poszliśmy spać o 3:00 w nocy. W życiu nie byłem tak zmęczony. Odebrałem 50-60 telefonów. To było załatwianie tysiąca różnych rzeczy.

Była też głupia historia. Artyści wymyślili sobie, że chcą kupić bajgle. Gdzie można kupić w Toruniu bajgle?

Trzeba zadzwonić do piekarni.

Oczywiście zrobiliśmy to! Spytali się-jakie bajgle? O co wam chodzi?

Mogliśmy iść do Starbucksa, ale nie mamy go w Toruniu. W końcu się udało je załatwić, ale to było stresujące. Tego typu sytuacje wymagają  kreatywności. Fajnie, że stał za tym cały zespół.

Przed Tobą koncert Suzanne Vega. Myślisz, że będzie podobnie?

Wbrew pozorom to będzie mniej skomplikowane. Oczywiście SUZANNE VEGA to jest gwiazda, ale z tego, co wiemy, to jest zupełnie inny rodzaj współpracy. Suzanne Vega ma bardzo fajny managementw porównaniu z tym który opiekuje się Katie. Sama Katie Melua jest cudowną osobą, natomiast jej management wymusza pewne zachowania, które są bardziej angażujace. To jest takie budowanie statusu gwiazdy. Rozumiem to, ale..

Później ta gwiazda jest zaskoczona, jakie ma wymagania?

O to chodzi. Suzanne Vega to wyzwanie i stres, ale to nie to samo co w przypadku Katie.

W takim razie co mogłoby cię spiąć? Koncert, jakiej gwiazdy byłby stresujący?

Spełnienie moich marzeń to koncert U2. Bądźmy realistami. Takie koncerty produkują wielcy gracze jak Live Nation. Jednak zrobienie koncertu takiego zespołu jak np. Apocalyptica w Toruniu jest prawdopodobne. Tego typu gwiazdy mogą u nas wystąpić. Musimy mierzyć siły na zamiary a Apocalyptica jest osiągalna także pod względem finansowym. Nie stać nas na artystę, który kosztuje milion euro a U2 czy Sting biorą właśnie takie honoraria. Do tego trzeba wyprodukować ten koncert. Duża rzecz.

Tak więc Apocalyptica…?

Rzuciłem coś, co jest realne. Bardzo bym chciał nad tym popracować. To jest do załatwienia. Podjęcie rozmów jest w naszym zasięgu.

Pracujesz teraz nad realizacją kolejnej edycji "Koncertów pod Gwiazdami". Jacy artyści będą w tym roku?

Program jest już zamknięty. Otwiera go Suzanne Vega, potem jest jeszcze kilka ciekawych koncertów. Staraliśmy się, żeby trafiły one do różnych środowisk. Poza tym będą dwa koncerty pod daszkiem, czyli na Jordankach i w Dworze Artusa.

Koncerty pod Gwiazdami to będzie Suzzane Vega, Amigos Acusit, Marek Piekarczyk, Hey z Kasią Nosowską, Wojtek Mozolewski z gośćmi-np. z Vieniem. Będzie to takie otworzenie się Dworu Artusa na hip-hop. Mnie się wydaje, że nie możemy budować wieży z kości słoniowej. Nie może to być zamknięty budynek.

To może disco-polo?

Bez przesady. Aż tak nie. Jakiś czas temu robiliśmy badania socjologiczne i one dały nam odpwiedzi na wiele pytań w tym także na to pytanie, które zadałeś. Ujmę to tak: Mamy piękny sufit w Dworze Artusa i wyznacza on jakieś granice.

Sufit wyznacza granice. Muszę sobie to zapisać (śmiech).

Nie lubię składać obietnic bez pokrycia. Jeżeli mówię o zespole Apocalyptica, to wiem, że mogę to zrobić. Może nie w tym roku, ale może za dwa lata? Będę nad tym pracować.

Powodzenia!

Rozmawiał Tomasz Kaczyński.

 

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do