
Piotr Całbecki zasiada w fotelu marszałka województwa już 11 rok. W trakcie rządów starał i stara się prowadzić politykę konsolidacyjną. Do tej pory, zdaniem wielu, wychodziło mu to całkiem nieźle. Jednak teraz staje przed trudnym wyzwaniem i być może nie będzie miał nawet narzędzi, żeby mu się przeciwstawić. Zapraszamy na rozmowę z marszałkiem województwa, Piotrem Całbeckim.
Oto Toruń: Za nami święto naszego województwa. Jak pana okiem wyglądała ta impreza?
Piotr Całbecki: Jestem zadowolony. Podczas finałowego koncertu na Jordankach ludzie bawili się świetnie, podobnie było podczas wielu innych imprez. Myślę, że doroczne świętowanie weszło nam w krew i wszyscy na nie czekamy. Wiem, że dobrze przez mieszkańców regionu oceniane są zarówno wydarzenia oficjalne – dla mnie szczególnie ważna jest zawsze uroczysta msza święta w intencji województwa – jak i te nieoficjalne, rodzinne, zabawowo-edukacyjne, ludyczne, masowe: koncerty, potańcówki, pikniki, festyny, astrofestiwal, wystawy, imprezy sportowe, happeningi.
Jednak najlepszym pomysłem była Fiesta Balonowa. Kto wpadł na taki pomysł?
Zgłosili się do nas ludzie, którzy latają takimi balonami. Pomysł wydał nam się świetny, dopracowaliśmy szczegóły. Cieszę się, że fiesta wzbudziła zainteresowanie mieszkańców województwa. Jestem przekonany, że impreza będzie rosła i z roku na rok do Torunia będzie zjeżdżać coraz więcej baloniarzy.
Tak, a balony kojarzą się z Włocławkiem. Ale brakowało akcentów bydgoskich.
Nad Brdą też się fajnie bawiono. Świetne były imprezy na Wyspie Młyńskiej – festyn „Bajkowa Bydgoszcz”, znakomity koncert orkiestr dętych z gwiazdą rapu L.U.C. i, będący ukłonem w kierunku bardziej wysublimowanych gustów, koncert w amfiteatrze Opery Nova. W tym roku centralnym miastem święta był Włocławek, Bydgoszcz będzie nim w przyszłym roku.
Teraz chciałbym poruszyć sprawę absolutorium. Sześciu radnych PiS było przeciw. To jest efekt politycznego sporu?
Nie chcę tego oceniać. To był bardzo dobrze zrealizowany rok budżetowy. Sprawnie realizując zadania województwa uzyskaliśmy nadwyżkę 100 milionów złotych.
Na przykład, ucyfrowienie województwa rozkłada się na pięć lat.
Przygotowujemy się do niego od kilku lat, ale są czynniki niezależne od nas, mam tu na myśli m. in. zmianę przepisów dotyczących wdrażania regionalnych programów operacyjnych. Dlatego niektóre zadania przesunęły się w czasie. Podobnie jest m. in. z drogami. Tu nie da się niczego precyzyjnie zaplanować. Już rok temu mówiliśmy, że mogą być przesunięcia, ponieważ czekamy na zatwierdzenie przez Brukselę, a wcześniej ministerstwo, naszego planu spójności komunikacyjnej.
Inwestycje kolejowe? Realizują je Polskie Linie Kolejowe. Oni wciąż nie wiedzą, w którym momencie rozpocząć ich realizacje.
Moglibyśmy mnożyć takie przykłady. Powiem jeszcze o zdrowiu - nowa ustawa wprowadza zatwierdzanie inwestycji medycznych przez wojewodę i Narodowy Fundusz Zdrowia. Musieliśmy długo czekać na wdrożenie tych przepisów. Wcześniej jeszcze były krajowe ramy strategiczne w zakresie ochrony zdrowia, które musiała zatwierdzić Bruksela.
Czyli nie udało się tego inaczej rozwiązać?
Wszyscy wiedzą, że nie zasypujemy gruszek w popiele. Najwięcej dyskusji budzi ostatnio sprawa Regionalnego Programu Operacyjnego. Nie kontraktacja, a certyfikacja wydatków publicznych, czyli rzeczywiste ich wykorzystanie, to wskaźnik, który właściwie odzwierciedla wykorzystanie środków. Chciałbym przypomnieć, że według wyliczeń Ministerstwa Finansów najefektywniej w Polsce wdrażaliśmy unijne środki pomocowe perspektywy 2007-2013.
Województwo Kujawsko-Pomorskie nie ma zarzutów o działalność zarządu. Jesteśmy dobrze postrzegani. Dlatego pytam, czy ten konflikt z Warszawy przenosi się do nas? Mamy rządzących i totalną opozycję?
Oczywiście, że napięcia z Warszawy przenoszą się do regionów, jestem o tym przekonany. Zresztą nie jest to choroba drążąca tylko PiS, choć tę partię w sposób szczególny. Nasi koledzy nie zawsze mogą mówić, co myślą i czują. Myślę, że często głosują wbrew sobie. Trudno zrozumieć, dlaczego podnoszą rękę, kiedy chcemy wybudować jakąś drogę w województwie, ale są przeciwni uchwale budżetowej, której przyjęcie jest niezbędne, żeby tę inwestycję sfinansować. To czysto polityczne decyzje, niepotrzebne na gruncie samorządowym. To powoduje napięcia, choć na co dzień całkiem nieźle ze sobą współpracujemy.
Zawsze staram się prowadzić politykę konsolidacyjną, nie we wszystkich samorządach jest taka kultura współpracy. U nas tę kulturę oceniano nieco niżej wyłącznie ze względu na konflikt Toruń-Bydgoszcz, w którym nie było żadnych podziałów partyjnych. Dziś ten podział zdecydowanie złagodniał i oby dalej tak było.
Łagodnieje?
Tak. Dostrzegam zmianę. Nie ma już takich obszarów konfliktowych.
Może to jest efekt mobilizacji przeciwko PiS?
Myślę, że tak, choć problem dotyczył zasadniczo podziału środków naszego RPO. Otworzyliśmy taką białą księgę i napisaliśmy w niej, jaka jest natura wydatkowania tych funduszy. Problem osłabł. Teraz, kiedy wdrażamy nową perspektywę, zadbaliśmy o to, żeby nie było wątpliwości co do transparentności tego procesu, nie można nam zarzucić stronniczości.
Czy pan Marszałek dostrzega zagrożenia w tym, co chce zrobić władza, czyli scentralizować władze?
Poważnie obawiam o przyszłość funkcjonowania naszego kraju w sytuacji, gdy podważa się zaufanie do samorządów i odbiera im kompetencje. Mieszkańcy nie utożsamiają się silnie z samorządami województw, jednak proszę sobie wyobrazić, że to gminom odbiera się ważne kompetencje, tak jak samorządom wojewódzkim odbiera się prawo do decydowania w sprawie budowy obiektów sportowych i zarządzania budżetem ochrony środowiska i próbuje odebrać kompetencje związane z zarządzeniem melioracją i ochroną przeciwpowodziową. Niszczy się to, co zostało wypracowane przez 25 lat. Samorządy mają swoje słabości i potrzebują zmian, ale nie przeprowadzanych w taki sposób. Zawsze można coś poprawić, ale nie można odbierać ludziom tego, co jest prawdziwym dorobkiem przemian ustrojowych. Przecież Polska była europejskim liderem tych przemian.
Jednak Andrzej Walkowiak z PiS twierdzi, że to jest normalny proces służący usprawnianiu państwa, żeby pieniądze były lepiej wykorzystywane.
Nie wiem na czym miałaby polegać pozytywna różnica jeśli chodzi o zarządzanie tymi samymi pieniędzmi przez wojewodę zamiast przez urząd marszałkowski. Ja tej różnicy nie widzę. Im na niższym szczeblu, czyli bliżej ludzi, podejmowane są decyzje, tym większa jest transparentność. To sami mieszkańcy powinni decydować, na co wydawać pieniądze. Dzisiaj np. demoluje się regionalne izby obrachunkowe i wprowadza system odgórnego powoływania prezesów. To jest totalne zaprzeczenie idei samorządności. Oczywiście, zawsze istniały i muszą istnieć instytucje kontrolne. Każdą uchwałę sejmiku może uchylić wojewoda, działają służby specjalne i Najwyższa Izba Kontroli. Tłumaczenie, że to wszystko nie działa, że prowadzone są działania poza systemem kontroli jest kompletnym nieporozumieniem, mówieniem nieprawdy.
Rozmawiał Tomasz Kaczyński.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie