
Krzysztof Wachowiak, jeden z najciekawszych działaczy kulturalnych młodego pokolenia. Autor, współorganizator wielu przedsięwzięć kulturalnych i właściciel popularnego klubu NRD.
Oto Toruń: Miasto rozmawia z Tobą o bezpieczeństwie na Starówce. Wiesz doskonale, jak wygląda to w Sopocie. Pytam dlatego, bo właśnie z tego miasta Toruń próbuje zaczerpnąć pewne inspiracje.
Krzysztof Wachowiak: Jeżdżę tam na imprezy i koncerty. Obserwuję, co tam się dzieje. To zupełnie inne miasto i z totalnie inną specyfiką. Zarządzenia, które tam powstały są wynikiem wieloletnich zaniedbań miasta i działalności specyficznych grup osób. Tam w wielu klubach kontrole sprawuje firma, która ma wiele zarzutów.
Jedna z tych osób, która jest zaangażowana w tę firmę siedzi teraz w więzieniu za kilka gwałtów. To była bardzo głośna sprawa w mediach ogólnopolskich. Po drugie Sopot to kurort i na Monciaku są tłumy w dzień i w nocy. Wyobraźmy sobie, że nocą po Starówce chodzi tyle osób co za dnia. U nas jest inny problem, wieczorami ulice są puste poza okolicą Rynku Staromiejskiego. W Sopocie jest mnóstwo młodzieży, która nie siedzi w klubach tylko przed nimi. To nie są toruńskie problemy.
Z drugiej strony jest Kraków, gdzie zdjęto ciszę nocną na terenie Starówki. Spowodowało to potężny wzrost ekonomiczny. Jednak nie jestem tego do końca zwolennikiem. Byłem w Krakowie i przerażały mnie angielskie i polskie wrzaski, śpiewy na każdym kroku. To miasto, które stało się dla Anglików miastem na wieczory kawalerskie. Czerpie ono na pewno z tego wielkie korzyści - więcej koncesji na alkohol, dodatkowe podatki, więcej taksówkarzy, więcej restauracji, więcej miejsc pracy i tak dalej. Handel nocny staję się potężną gałęzią zysków nie tylko dla prywaciarzy, ale również dla miast. Dostrzegają to metropolie takie jak Londyn czy Berlin, gdzie zostały powołane stanowiska burmistrza życia nocnego. Taka osoba jest łącznikiem między urzędnikami i światem życia nocnego. Wszyscy na tym korzystają. Jest tam bezpieczniej, przejrzyściej - każdy zna problemy i stanowisko drugiej strony. No bo skąd urzędnicy, generalizuję, mają wiedzieć jak wygląda życie nocne? Mogą je poznać z raportów policyjnych, gazet, a te z reguły opisują negatywne zjawiska, które zaistniały. To niezrozumienie jest dla mnie czymś naturalnym. Pokolenie moich rodziców bawiło się inaczej. Imprezy zaczynały się szybciej i kończyły wcześniej. W Polsce obecnie jest tendencja, że imprezy klubowe startują o 23 i kończą się o 5. Dla wielu starszych może to być szokujące.
W Toruniu był incydent śmiertelny, który skłonił nas do dyskusji o bezpieczeństwie w mieście. Uważam, że życie nocne w Toruniu jest dosyć bezpieczne. Nawet policja chwali się, że w Toruniu jest bardzo niski odsetek incydentów.
Właśnie te statystyki się pojawiają i wygląda na to, że u nas jest bezpieczniej niż np. w Bydgoszczy. Jeśli ta dyskusja będzie toczyć się dalej, to na czym trzeba się skupić?
Podstawowym rozwiązaniem jest system kamer, które bardzo często nie są cyfrowe. Jest wiele analogowych i nie ma tak zwanego Big Brothera. Na pewno złym rozwiązaniem jest zamykanie klubów o 3:00 w nocy. Mamy nagle na starówce 1000 pijanych osób na raz. Wtedy stworzymy problem. Ludzie będą źli, że są wyrzucani z klubu, będzie walka o taksówki, o miejsca z jedzeniem i tak dalej. Naturalny odpływ ludzi z miasta jest dobry.
Ponadto pojawia się teraz problem z ludźmi, którzy mają niechęć do osób o innym kolorze skóry. To też jest niebezpieczne i prowokuje różne sytuacje. Jak się na to zapatrujesz?
W Toruniu nie byłem świadkiem takiej sytuacji. We Wrocławiu to odczułem. Obok mnie były czarnoskóre osoby. Jacyś młodzi ludzie zaczepiali ich i źle się do nich odnosili.
Ciężko mi tłumaczyć ten absurd. Patrzę na historię i widzę, że kiedyś byliśmy krajem imigranckim. Mnóstwo ludzi z Polski wyemigrowało i wydaje mi się, że nie mamy świadomości, że tak właśnie było. Mogę polecić wszystkim książkę Floriana Znanieckiego - Chłop polski w Europie i Ameryce. Tam są amerykańskie statystyki. Jak Polacy się zachowywali, jak na początku potężny ich odsetek popełniał przestępstwa, jak Polska była traktowana jako dziki kraj. A jednak teraz jest etos Polaka, który pomógł stworzyć tę wielką ekonomicznie Amerykę. I słusznie! Ponadto studiowałem antropologię, dlatego jest mi to bliski temat. Wstręt do obcych jest od wieków znany i tłumaczony na miliony sposobów. To jest z punktu historii i wiedzy w tamtych czasach zrozumiałe, natomiast w XXI wieku już nie… Możemy sięgnąć nawet do ostatniej dekady i zobaczmy ile osób wyjechało do Anglii. Niesłychana jest ta niechęć do obcego, do koloru skóry, do narodowości i to również tych bliskich.
W mieście turystycznym, czyli w Toruniu takie nastroje powinny być łagodniejsze.
U nas poznałem dziewczynę, która jest Chorwatką, ale wygląda jak Turczynka. Ona organizuje życie w Toruniu dla Erasmusów. Powiedziała mi, że jest niesamowity odpływ studentów zagranicznych, którzy po pierwszym semestrze zmieniają studia, bo źle się w Toruniu czują. Pewnie ze względu na te incydenty, o których nie słyszymy. Werbalne i nieodnotowane przez policje, bo niezgłaszane. To jest cała polityka naszego kraju i zamiatanie tych spraw pod dywan.
A Ty to odczuwasz jako właściciel klubu NRD? Przecież przyjmujesz u siebie ludzi z różnych kultur i o innych poglądach. Widzisz, że atmosfera w kraju wpływa na funkcjonowanie nawet Twojego klubu?
NRD tego tak nie odczuwa. NRD jest postrzegane jako miejsce, gdzie każdy ma się czuć swobodnie, gdzie nie oceniamy go po tak prozaicznych cechach jak ciuchy, a co dopiero odcień skóry. Ale jestem również prezesem fundacji. Piszę wnioski, sprawdzam różne konkursy i ich wyniki. Weryfikuję kto dostaje pieniądze. Zmiana władzy przyczyniła się do tego, że wiele fajnych inicjatyw nie dostało kasy. Ciężar został przeniesiony między innymi na religię. Wydaje mi się, że religia dostaję pieniądze z każdej możliwej dziedziny - kultura, środowisko, sport i tak dalej. Uważam, że to jest mocna przesada. Jak grzyby po deszczu w 2017 roku powstały festiwale muzyki uświęconej…
Może Twoje wydarzenia powinny uwzględniać wątki kościelne.
No tak. Oczywiście, że by to pomagało, ale to byłaby hipokryzja. Dlatego mnie to boli. Mam swój slogan - w każdym mieście potrzebne są kościoły, ale również takie kluby jak NRD. Kultura jest bardzo szeroka i na każdy jej aspekt powinny iść pieniądze. Ta skala jest obecnie bardzo mocno zachwiana i śmiem podejrzewać, że będzie jeszcze bardziej. Bardzo mi się to nie podoba. Problem jest w tym, że obecny rząd ma tylko jeden punkt widzenia i uważa, że jest on słuszny, a wszyscy inni mają się dostosować. Taka jest retoryka i tak to czuję. Uważam, że dobry zarządca to taki, który nie musi wszystkich zjawisk znać i rozumieć, ale widzi że one służą dobremu. Tak było przy projekcie Steve Nash Turntable Orchestra. Poszedłem do Dyrektora Derkowskiego i powiedziałem mu o jakimś projekcie z dj, orkiestrą symfoniczną, wizualizacjami, czyli o projekcie, którego nie było na świecie. To dosyć abstrakcyjny temat. Tym bardziej, że nie stały za mną duże i uznane firmy. Wtedy byłem jeszcze osobą nieznaną. Ale Derkowski mi zaufał. Pewnie zaryzykował, ale to ryzyko i zaufanie cholernie zaprocentowało dla miasta, mieszkańców i artystów lokalnych. Wygenerowaliśmy coś więcej niż weekendowy event.
A jaka jest Twoja ocena kultury toruńskiej? Ona idzie, Twoim zdaniem, w dobrym kierunku?
Uważam, że idzie w dobrym kierunku. Rozwijamy się i widzę postępy, ale oczywiście bym chciał, żeby były szybsze, a akcent w niektórych miejscach przeniesiony. Moim zdaniem dobrze wyglądają statystyki. W czerwcu mieliśmy około 300 wydarzeń kulturalnych. Świetnie to wygląda na papierze. Ale to powoduje niesamowite rozdrobnienie i nie ma żadnego wydarzenia, które się wybija. Nie mamy w ogóle w Kujawsko-Pomorskim żadnego dużego festiwalu muzycznego. Ostatnio miałem okazje być na konferencji muzycznej w Tallinie dzięki Instytutowi Adama Mickiewicza. Można powiedzieć, że reprezentowałem Kujawsko-Pomorskie z racji ilości organizowanych koncertów, zespołów zagranicznych i polskich. To może śmiesznie zabrzmi, ale to trochę słabe, bo nie czuję się na tyle dużym graczem, żeby to mnie wysyłać.
Nie wielkość gracza, a jego zaangażowanie się liczy. Tak, jak mówisz jest dużo pieniędzy rozdrabnianych i potem nie ma kasy na zastrzyk, który pozwoliłby stworzyć coś większego. Oczywiście poza Sky Wayem.
Może też tak być, że w naszym mieście nie ma zapotrzebowania na coś takiego. To jest tylko pytanie retoryczne i znak zapytania.
Okazuje się, że Jordanki się sprawdziły. Przyjeżdżają tu ludzie z całej Polski.
Tak to fakt, ale to miejsce powinno wygenerować imprezę wokół której będą się rozwijać osoby z Torunia. Zawsze podziwiam festiwal Cammerimage z lat 90. Jak to możliwe, że to się udało? To teraz mamy dobrą infrastrukturę, która sprzyja tworzeniu festiwalu. Kilkanaście lat temu tego nie mieliśmy! Jak ci artyści byli nakłaniani do przyjazdu do Torunia? To jakiś fenomen. Teraz mamy sprzyjające warunki, bo mamy kilka fajnych obiektów. Powstała infrastruktura drogowa, hotelowa i lotnisko. Teraz mamy warunki techniczne do zrobienia czegoś dużego.
Przejdźmy na chwilę Twojego klubu, czyli NRD. Od początku ten klub miał bardzo dobrą prasę. Dziennikarze zawsze lubili NRD i ta reputacja klubu ciągle rosła. W jakim miejscu jest teraz ten klub? Gdzie chciałbyś być za pięć lat?
Wiecznie jestem niezadowolony. Dlatego ciągle rozwijam ten klub, poprawiam coś i zmieniam. Ale zdaje sobie sprawę, że są pewne granicę. Myślę, że jest pewien pułap, którego nie przeskoczę. Dlatego stworzyłem fundację i festiwal NADA, dzięki którym się rozwijam. Festiwal NADA pomógł zaistnieć w mediach ogólnopolskich. W środowiskach dziennikarskich klub został zauważony, bo jest to jedyna tego rodzaju inicjatywa w Kujawsko-Pomorskim.
Wiele rzeczy jest do zmiany i to odczuwam, ale to wszystko zależy od mieszkańców. Lubię to, że ciągle stawiamy na nowe alternatywne zespoły. A gdzie chciałbym być za pięć lat? To będzie klub, który może być jeszcze bardziej znany, ale ze względu na wielkość ma ograniczone możliwości. Możemy najwyżej wyjść „na zewnątrz”.
Nie stawiasz tylko na klub, ale również na rozwój siebie.
Klub stał się jednym z elementów. Udało nam się teraz nawiązać współpracę z Toruńską Agendą Kulturalną. Jako fundacja organizujemy alternatywną scenę letnią. W każdy czwartek są koncerty. Uważam, że to jest świetna rzecz. Przemyciliśmy na tę scenę młode zespoły, które rokują bardzo dobrze i mają świetną prasę ogólnopolską. To jest pewnego rodzaju mały fenomen, z którego bardzo się cieszę. Kasa urzędnicza idzie na nowe i aktualne zjawiska, które młodzież lubi. Frekwencje są świetne, co pokazuje, że to był bardzo dobry pomysł.
W restauracji hotelu Filmar rozmawiał Tomasz Kaczyński.
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jasne super tolerancyjny i otwarty na wszelkiej maści obcokrajowców klub NRD, od bardzo długiego czasu na zatrudnia dobrze znanego ze swoich rasistowskich i skrajnie nacjonalistycznych poglądów ochroniarza. Z pewnością studenci z egzotycznych krajów są mile przywitani juz na samym wejściu do tej ozy tolerancji na torunskiej starówce. to się nazywa hipokryzja.