Reklama

Dzielniejsza niż żołnierze RAF - Cichociemna Elżbieta Zawacka

24/12/2015 11:23

Elżbieta Zawacka była wyjątkowa pod każdym względem. Inteligentna, sprytna piękna i dzielna. Kiedy ruszała z misją, obcy żołnierze dziwili się, że dowództwo wybiera dziewczynę. Kiedy wracała - wątpliwości znikały.

Spośród trzasków i szumów na linii dało się wyłowić jedno krótkie zdanie. “Biała sukienka jest już gotowa”. Tak Związek Walki Zbrojnej dał znać “Zelmie”, że czas ruszać na akcję. W konspiracji dziewczyna odpowiadała za łączność i wywiad, ruszała na zachód z “lewymi” papierami, w torbach nosiła podrabiane znaczki żywnościowe, pieniądze i meldunki. Żadna kontrola nie była w stanie jej zatrzymać. Tam, gdzie nie dało się dotrzeć pociągiem - wskakiwała na barkę, a gdy płynąc już nie było można, dekowała się na melinie i czekała na samolot. Kiedy pierwszy raz skakała ze spadochronem podczas zrzutów nad okupowaną Polską, na ziemi ludzie przecierali oczy ze zdumienia “co ta kobieta tu robi?”. Elżbieta Zawacka opowiadała potem o takich sytuacjach “te nasze feministyczne sprawy”. W przerwach między akcjami uczyła na tajnych kompletach. Przeżyła sto lat, ale swoimi przygodami mogłaby obdzielić cały oddział żołnierzy.

 

Dziewczyna z głową do matematyki

 

Urodziła się w 1909 roku w pruskim Thorn, ale szkołę kończyła już w polskim Toruniu. Ojciec był urzędnikiem, a przez to, że w zgermanizowanym miescie  pracownicy państwowi nie mieli prawa używać języka polskiego także w domu - Zawacka konspirację miała we krwi.  Zawsze miała też słabość do “męskich” tematów. Z jednej strony były to nauki ścisłe, z drugiej - militaria. Na studia wybrała matematykę na Uniwersytecie Poznańskim, już na uczelni wstąpiła w szeregi Organizacji Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju. przed wybuchem II wojny światowej była nauczycielką w szkołach średnich na terenie górnego Śląska, a w ramach społecznej działalności uczyła młode dziewczyny przysposobienia obronnego.

 

Zawacka.jpg

 

Gdy Polska została zaatakowana przez Niemcy, brała czynny udział w kampanii wrześniowej, broniła Lwowa w szeregach Batalionu Pomocniczej Służby Wojskowej, po klęsce kampanii wróciła do Warszawy. Tam wstąpiła do konspiracji, gdzie zaczęła działać jako “Zelma”. Jak pisze Anna Herbich w publikacji zbiorowej “Wielka księga Armii Krajowej”:

“szybko dostrzeżono jej wybitne zdolności i Zawacka zaczęła kursować po Europie jako łączniczka. Podczas wojny ponad sto razy przekroczyła granicę III Rzeszy, oczywiście posługując się fałszywymi dokumentami.

 

Jej działania wymagały czegoś więcej niż odwaga i spryt. Oddanie dla ojczyzny miało swoją cenę. Choć jej udawało się umykać nazistowskim zwiadowcom, musiała poświęcić coś więcej niż tylko szansę na zbudowanie życia osobistego.

 

- Uważam, że miałam szczęśliwe życie. Pewnie, że przychodziły takie chwile, że się żałowało, że się nie ma własnej rodziny, dzieci własnych, ale tak się złożyło, że były sprawy ważniejsze - mówiła w archiwalnym nagraniu Zawacka. Koledzy mawiali, że była szalenie oddana sprawie, wręcz fanatyczna. Za swoje oddanie poniosła wysoką cenę. Po jednym z “wsypów”, Zelma cudem uniknęła aresztowania, niestety, w ręce gestapo wpadli członkowie jej rodziny, których następnie wywieziono do Auschwitz i zamordowano…

 

Sprawy ważne i Ważniejsze

 

Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie - mówił o niej Jan Nowak - Jeziorański i dodawał dalszą charakterystykę Zawackiej - Była surowa, poważna, trochę szorstka i bardzo rzeczowa.

 

Wspominana przez kuriera z Warszawy rzeczowość i zimna krew nie raz pomagała jej w trudnych sytuacjach. Gdy w 1942 roku wyruszała z misją skontaktowania się z rządem RP na uchodźstwie, czekało ją nie lada wyzwanie. Z fałszywymi papierami dotarła do Paryża, tam została zatrzymana przez kontrolę. Obawiała się, że to być może koniec, że odkryto jej prawdziwą tożsamość. Na szczęście dokumenty podrabiane przez Polaków z konspiracji były niemal idealne, w komendanturze nikt nie zorientował się z kim ma do czynienia.

 

yawacka2.jpg

 

Niestety, pojawił się nowy problem. Wcześniejsze drogi  kurierskie na wyspy zostały odcięte, ruszyła więc dalej, kombinując po drodze. Do Londynu przedarła się szlakiem prowadzącym przez Hiszpanię i Gibraltar. W stolicy Wielkiej Brytanii spotkała się z prezydentem Raczkiewiczem, przekazała wszystkie powierzone jej materiały. Spotkała się też z generałami Hallerem, Sikorskim i Sosnkowskim, aby uregulować “nasze feministyczne sprawy”. Mimo swojej odwagi i zasług, podobnie jak wiele innych kobiet, nie mogła być żołnierzem RP, gdyż prawo odmawiało tego tytułu kobietom.

 

Po twardych rozmowach reprezentantka wszystkich dzielnych ochotniczek wymogła zmiany. Gdyby nie działania Zawackiej nie moglibyśmy mówić o niej nie tylko jako o jedynej kobiecie wśród Cichociemnych, czy drugiej kobiecie w historii naszego kraju ze stopniem generalskim. Nie byłoby możliwe, by takie postaci jak “Mira”, czyli Maria Stanisława Wittek - pierwsza kobieta w historii, która dosłużyła się stopnia generała wojska RP - przechodziły do legendy nie tylko jako cywile, ale i wojskowi.

 

Nieustraszona i niepokonana

 

Wydawałoby się, że po takiej misji Zawacka na chwilę zwolni tempo. Zamiast jednak wrócić do ojczyzny, dołączyła do kursu  dla kandydatów do najbardziej elitarnego zespołu partyzanckiego - Cichociemnych. Szkolenie było szalenie wymagające, z ponad 2,5 tysiąca kandydatów ukończyło je ledwie 606 osób. Zawacka już jako Elisabeth Watson wyrusza z lotem “Neon 4” i zostaje zrzucona nad wsią Osowiec.  Choć była noc, a “ptaszkom”, jak nazywali Cichociemnych Polacy w ojczyźnie, groziło nie tylko zestrzelenie, ale też aresztowanie już na ziemi, Zawacka wspomina całą akcję, jako jedno z cudownych przeżyć. Po wylądowaniu przez pewien czas musi się ukrywać w zakonie sióstr Niepokalanek w Szymanowie, gdzie udaje jedną z postulantek.

 

Gdy wybucha Powstanie Warszawskie zrzuca habit i rusza do walki, pomaga przy ewakuacji rannych powstańców i cywili z rejonu oblężonego Starego Miasta.  Po upadku powstania już w stopniu majora Elżbieta Zawacka wyjechała do Krakowa, skąd nadzorowała pracę kurierów ruszających z Polski do Szwajcarii. Po wojnie przez dwa lata pracowała przy MON, potem jako nauczycielka. Właśnie w tej roli wróciła do rodzinnego Torunia.

 

Zawacka_Elzbieta2.jpg

 

Nie dane jej było spokojnie wykonywać pracy pedagogicznej. Włączyła się w struktury konspiracji antykomunistycznej Wolność i Niezawisłość. W 1951 roku została aresztowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i skazana za szpiegostwo. Za kratami spędziła cztery lata, po wyjściu na wolność postanowiła kontynuować pracę nauczycielską. W 1972 roku ponownie wróciła do Torunia, by zostać wykładowcą na UMK w Instytucie Pedagogiki i Psychologii. W latach osiemdziesiątych włączyła się w struktury Solidarności. Dzięki jej zaangażowaniu udało się nie tylko ocalić, ale też rozpropagować pamięć o bohaterach AK. Podjęte przez nią w 1986 roku działania zaowocowały powstaniem organizacji, która dziś znana jest jako Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.

Zmarła w Toruniu, dwa miesiące przed swoimi setnymi urodzinami - 10. stycznia 2009 roku.

Jej imię nosi kilka szkół, most drogowy w Toruniu, samą Elżbietę Zawacką uwieczniono też w monodramie, oraz na jednym z największych murali w naszym mieście. Teraz czas, by przypomnieć o naszej dzielnej Zelmie reszcie kraju, tym bardziej, że 2016 rok został ogłoszony Rokiem Cichociemnych!

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do