
Pomimo, że wiele z nich oferuje kształcenie na wysokim, często światowym poziomie, szkoły niepubliczne często spotykają się z opinią, że są wylęgarnią bezrobotnych, gdzie wykształcenie to tylko kwestia pieniędzy. Niedawno, w drodze wyjątku publiczne wsparcie miała otrzymać Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, a sama zapowiedź wywołała medialno-polityczną burzę – czy słusznie?
Po wielu sukcesach i coraz częstszych dyskusjach o zmianie modelu finansowania kształcenia wyższego, niepubliczne uczelnie wciąż kojarzone są z kiepską jakością nauki i „kupowaniem” dyplomów przez każdego chętnego. Rzeczywistość nie przystaje do stereotypów - szkoły wyższe radzą sobie świetnie bez państwowego wsparcia. Zatrudniają renomowanych specjalistów, płacąc im z własnych środków i zdobywają wyróżnienia w skali krajowej i międzynarodowej. Dzięki temu dorównują lub wręcz przewyższają swoją ofertą i poziomem placówki państwowe.
Dotacja dotacji nierówna
Uczelnie niepubliczne dostają państwowe dofinansowanie wyłącznie na pomoc studentom i doktorantom, którzy są niepełnosprawni lub potrzebują pomocy materialnej. Nie ma natomiast mowy o uzyskaniu dotacji na cele majątkowe, czym w założeniu miałoby być 20 mln przekazanych na WSKSiM. Regulujące tę kwestię prawo o szkolnictwie wyższym „nie przewiduje podstaw prawnych do udzielenia dotacji na cele majątkowe dla uczelni niepublicznych”. Przeciwko poprawce, która przekazuje środki toruńskiej uczelni m.in. kosztem teatrów, zaprotestował nie tylko resort kultury, ale również sam o. Tadeusz Rydzyk. Rektor uczelni w wydanym oświadczeniu sprzeciwił się finansowaniu jego szkoły kosztem bardziej potrzebujących.
Placówki publiczne w całości utrzymują się z państwowych dotacji. Wyniki kształcenia nie mają znaczenia, a najważniejszym kryterium przy ustalaniu wysokości dotacji jest liczba studentów. Tu kryje się odpowiedź ma pytanie, czemu uczelnie kontynuują kształcenie na kierunkach mało perspektywicznych. W wielu wypadkach ich likwidacja oznacza po prostu utratę pieniędzy, ponieważ w obecnym modelu kształcenia „pieniądze idą za studentem”. Takie podejście skutkuje obniżaniem kryteriów rekrutacyjnych, a więc przyjmowaniem na studia osób, które przez wzgląd na zbyt niskie wyniki na maturze nie mogłyby na to liczyć.
Humaniści lepszego sortu
Uczelnie niepubliczne, co oczywiste, również zabiegają o jak największą liczbę studentów, ale mając na względzie swoją renomę, mogą im stawiać wyższe wymagania. W przypadku najlepszych walka o miejsce również toczy się między kilkoma czy kilkunastoma chętnymi. Wiele renomowanych uczelni wchodzi w sferę kształcenia, która w obliczu niżu demograficznego staje się źródłem coraz większych problemów – mowa o naukach humanistycznych i społecznych. Od lat słyszymy o nadprodukcji politologów, socjologów, czy dziennikarzy bez szans na zatrudnienie po zakończeniu studiów. Powielanie takich kierunków również na uczelniach niepublicznych na pierwszy rzut oka wydaje się zwiększać problem, ale to pozory. Kluczową rolę odgrywają warunki kształcenia.
WSKSiM w Toruniu, niezależnie od konotacji ideologicznych, jest dobrym przykładem uczelni, na której przyszli dziennikarze mogą zdobyć nie tylko wiedzę teoretyczną, ale nabyć doświadczenia pracując w zawodzie jeszcze przed obroną dyplomu. Szkoła prowadzi naukę na kierunkach dziennikarstwo i komunikacja społeczna (studia licencjackie i magisterskie), politologia (studia licencjackie i magisterskie), kulturoznawstwo (studia licencjackie), informatyka (studia licencjackie) i oferuje kilka kierunków podyplomowych, między innymi dla przyszłych rzeczników prasowych, z zakresu dyplomaci i relacji międzynarodowych czy pozyskiwania funduszy unijnych.
Dziennikarstwo tylko na WSKSiM
WSKSiM Od lat plasuje się w połowie stawki ogólnopolskiego rankingu uczelni niepublicznych „Perspektywy”, będącego najbardziej kompleksowym i prestiżowym zestawieniem szkół wyższych w Polsce. W skali województwa kujawsko-pomorskiego zajmuje miejsce trzecie, a w samym Toruniu drugie, tuż za Wyższą Szkołą Bankową.
Z tego samego rankingu wynika, że toruńska uczelnia jest ogólnopolskim prymusem pod względem warunków kształcenia. Studenci WSKSiM mają łatwy dostęp do wysoko wykwalifikowanych kadr wykładowców oraz bogatej bazy bibliotecznej, w tym do zbiorów elektronicznych, a uczelnia posiada wiele akredytacji Polskiej Komisji Akredytacyjnej z oceną wyróżniającą.
Mówiąc o certyfikatach, w tym roku WSKSiM jako jedyna uczelnia niepubliczna uzyskała ocenę wyróżniającą na kierunku dziennikarstwo i komunikacja społeczna, wydaną przez Polską Komisję Akredytacyjną. To również jedyne tego typu wyróżnienie dla kierunku o profilu praktycznym wśród wszystkich prowadzących je uczelni w Polsce, w tym również publicznych.
Psychologia tylko na SWPS
Kolejnym przykładem uczelni niepublicznej z krajowej czołówki jest Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej. Ranking „Wprost” z 2014 roku umieścił ją w pierwszej dziesiątce uczelni kształcących w obszarze nauk społecznych i filologii obcych, które zyskały największe uznanie pracodawców. Warto dodać, że była ona jedyną uczelnią prywatną we wspomnianym zestawieniu. Wśród uczelni niepublicznych, bez wskazania kierunku kształcenia, znalazła się na trzecim miejscu, po Akademii Leona Koźmińskiego oraz Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych. Dla chcących studiować psychologię, SWPS jest naturalnym wyborem nie tylko przez wzgląd na nazwę. W corocznym rankingu „Perspektywy” uplasowała się na trzecim miejscu w zestawieniu uczelni kształcących na kierunku psychologicznym. Wyprzedziły ją jedynie uniwersytety Jagielloński i Warszawski.
Warto dodać, że wszystkie wyżej wspomniane uczelnie za wyjątkiem Uniwersytetu Jagiellońskiego mieszczą się w Warszawie, co w oczywisty sposób ogranicza możliwość rekrutacji wielu studentom. SWPS pod tym względem stara się wychodzić naprzeciw chętnym z różnych zakątków Polski, oferując kształcenie w pięciu miastach: Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Katowicach i Sopocie.
Biznes tylko na Akademii Leona Koźmińskiego
Mówiąc o polskich uczelniach niepublicznych z sukcesami, nie sposób pominąć wspomnianej już Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Założona w 1993 roku uczelnia kształci na kierunkach ekonomicznych, humanistycznych i oferuje jednolite studia magisterskie w dziedzinie prawa. Uczelnia każdego roku plasuje się na wysokich pozycjach w rankingu Perspektyw. W 2015 jest zajęła pierwszą lokatę w zestawieniu uczelni niepublicznych oraz 24 na 80 wszystkich uczelni w Polsce ujętych w zestawieniu.
Krajowe wyróżnienia to jednak zdecydowanie za mało. Od 2009 Akademia Leona Koźmińskiego figuruje ww rankingu najlepszych uczelni biznesowych tworzonych przez „Financial Times”, przy czym w 2013 r. znalazła się w nim jako jedyna uczelnia z Polski. W 2015 roku uplasowała się na 45 pozycji w skali świata (publiczną SGH umieszczono na 82 miejscu) i zajęła pierwsze miejsce w rankingu dla Europy Środkowo-Wschodniej. Dodatkowo, Akademii Leona Koźmińskiego przyznano trzy najważniejsze akredytacje międzynarodowe- EQUIS, AMBA i AACSB, wyróżniające najlepsze uczelnie o profilu biznesowym.
Opisane szkoły są tylko przykładami potwierdzającymi ogromny potencjał uczelni niepublicznych, które radzą sobie świetnie bez rządowych dotacji. Można tylko przypuszczać, jak wiele mogłyby osiągnąć, gdyby otrzymały choćby ułamek dofinansowania, jakim cieszyć się mogą uczelnie państwowe. Przykładowo, Katolicki Uniwersytet Lubelski, który podobnie jak Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej jest jasno określony ideologicznie, obecnie otrzymuje na działalność ok. 170 mln zł rocznie. Uczelnie prywatne utrzymują się z bieżących wpłat, więc te pieniądze byłyby dodatkową inwestycją w ich rozwój. Mogłyby pomóc sfinansować badania specjalistyczne, realizację planowanych projektów, wyposażenie sal lub stypendia dla studentów, którzy ze względów finansowych nie mogą sobie pozwolić na naukę w szkole niepublicznej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie