Reklama

"Czuję się skrzywdzony". Uczelnia o. Rydzyka nie dla Marka Joppa z SLD

29/03/2017 16:21

Marek Jopp, szef toruńskiego SLD: potwierdziły się stereotypy, że uczelnia Rydzyka jest nietolerancyjna

O Marku Joppie w ostatnim czasie w mediach było głośno. Szef toruńskiego SLD chciał studiować na uczelni o. Tadeusza Rydzyka. Ostatecznie nie został przyjęty. Ale nie tylko ten temat poruszamy - poniżej rozmowa z Markiem Joppem

Oto Toruń: Jednak ominął Pana wykład, który miał poprowadzić minister środowiska Jan Szyszko...

Marek Jopp: Nie będę na żadnym wykładzie Pana ministra. Powiedziano mi, że nie mogę uczestniczyć w zajęciach, chociaż wcześniej dostałem decyzję, że zostałem przyjęty na studia...

... no właśnie. Na początku było zaskoczenie, że został Pan przyjęty?

Nie byłem zaskoczony. Doceniałem publicznie, że uczelnia, mimo stereotypów, które wokół niej krążą, zdecydowała się na przyjęcie osoby, która zdeklarowała, że jest osobą niewierząca. Uczelnia okazała się być tolerancyjna. Do czasu... Zmieniło się to, gdy po raz pierwszy chciałem uczestniczyć w zajęciach.

To już koniec tematu?

Nie pozostawię tak tej sprawy, bo poczułem się skrzywdzony. To dyskryminacja. Zapłaciłem przecież za cały pierwszy semestr, dopełniłem wszystkich formalności.

To jest prywatna uczelnia, i ja to rozumiem i szanuję, ale akurat ten kierunek, czyli polityka ochrona środowiska - ekologia i zarządzanie, na którym studiuje 30 osób jest dofinansowany ze środków publicznych. Chodzi tu o niebagatelną kwotę w wysokości 286 tys. zł, która została przyznana przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To środki nas wszystkich - wierzących, niewierzących, wierzących w innego boga, tacy są Polacy.

Czy spodziewał się Pan, że ta sprawa wywoła aż tak duże zainteresowanie ze strony mediów, także tych ogólnopolskich? Nawet serwis plotkarski Pudelek o tym napisał...

Absolutnie się tego nie spodziewałem. Na swoim profilu Facebookowym zamieściłem post o tym, że nie zostałem przyjęty na uczelnię, wcześniej się pochwaliłem decyzją, że zostałem przyjęty.

W wywiadzie dla jednego z ogólnopolskich portali internetowych powiedziałem, że nie oceniam szkoły, bo niektórzy wietrzyli w tym podstęp. Ja faktycznie złożyłem podanie, nie mogłem tylko załączyć zaświadczenia od księdza proboszcza z prostej przyczyny: jestem osobą niewierzącą. W dziekanacie powiedzieli mi jednak, żebym napisał oświadczenie, dlaczego nie posiadam tego typu opinii. I tak też zrobiłem. Efekt? Od uczelni dostałem decyzję pozytywną. Cieszyłem się, że zostałem przyjęty. Przed samymi zajęciami jednak okazało się, że nie mogę skorzystać z oferty finansowanej w dużej części ze środków publicznych.

Urywały się telefony od redakcji z prośbą o komentarz?

Nie będę ukrywał, że tak było.

Po tym, jak udzieliłem wywiadu dla portalu Onet.pl wiele osób zdecydowało się zapisać do tej szkoły. Można więc powiedzieć, że promowałem szkołę i chciałem przełamać pewne uprzedzenia. Niestety, ostatecznie potwierdziły się stereotypy o tym, że uczelnia jest nietolerancyjna. Szkoda.

To nie jedyna sprawa, w którą był Pan w ostatnim czasie mocno zaangażowany. Mam tu na myśli projekt uchwały dotyczący bezpłatnej komunikacji miejskiej dla uczniów Szkół Podstawowych. Nie udało się, radni na to się nie zgodzili...

Głosy były podzielone. Także radni PiS, którzy zagłosowali przeciw, obiecali, że będą pamiętać o tym projekcie i zgłoszą go nawet do przyszłorocznego budżetu miasta, żeby zostały zagwarantowane na ten cel środki. My nie poddajemy się. Nikt nie powiedział, że to jest zły projekt. Konieczne są jednak konsultacje.

Kwestie finansowe są istotne. Trzeba zwrócić uwagę na to, że w ostatnich latach w komunikację miejską w Toruniu zainwestowano setki milionów złotych. To jednak, jak wynika z przeprowadzonych badań, nie przełożyło się na wzrost liczby pasażerów korzystających z autobusów i tramwajów. Chcemy zachęcić mieszkańców Torunia do tego, by dzieci jeździły do szkoły tymi środkami transportu. Mam znajomych, którzy mówią mi, że ich dzieci jeszcze nigdy nie korzystały z MZK. Trzeba to zmienić.

Ważny jest też aspekt ekologiczny. Toruń nie jest wolny od smogu, o czym przekonaliśmy się zimą. Samochody, korki, spaliny - chcemy, by zanieczyszczeń w mieście było jak najmniej. Zbiorowa komunikacja to krok w dobrą stronę.

Zgody na darmowe przejazdy nie ma, SLD chce referendum?

Zastanawiamy się nad tym. Czekamy na konsultacje społeczne, które obiecał nam prezydent Michał Zaleski. Ja przypomnę, że pierwszą inicjatywa obywatelska, która przebiła się do świadomości mieszkańców, to była karta seniora. My w tym uczestniczyliśmy. Projekt został wprowadzony w życie.

SLD nie ma w Radzie Miasta takiej reprezentracji radnych, która mogłaby zgłaszać projekty uchwał, dlatego korzystamy z inicjatyw obywatelskich. Zbieramy podpisy wśród mieszkańców. Pod kartą seniora podpisało się ponad 800 osób, pomysł z bezpłatnymi przejazdami dla dzieci poparło 400 osób.

Przygotowujecie kolejne projekty uchwał?

Tak. Kolejny projekt, który przygotowaliśmy wspólnie z Nowoczesną, dotyczy dofinansowania procedury in-vitro w Toruniu. To jest nasze wspólne dziecko.

Uda się zrealizować ten cel w obecnej kadencji Rady Miasta?

Cały czas wierzę w naszych radnych. PO też deklaruje, że popiera tego typu rozwiązania.

Droga jest już przetarta. Pierwszym miastem, które wprowadziło dofinansowania na procedurę in-vitro była Częstochowa, następnie na ten krok zdecydowała się Łódź, a także Poznań i Bydgoszcz.

Mam nadzieję, że Toruń dołączy wkrótce do tych miast.

 

 

 

 

Aplikacja ototorun.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo otoTorun.pl




Reklama
Wróć do