
Ciao Ciao Bambina to najsłynniejsze włoskie piosenki w autorskiej interpretacji musicalowego aktora z Rzymu, z towarzyszeniem zespołu muzycznego, jak również podróż przez historię włoskiej piosenki. 10 września o 18.00 w Dworze Artusa spektakl "Ciao Ciao Bambina". W głównej roli Nicola Palladini.
Oto Toruń: My Polacy kochamy włoskie samochody, włoską kuchnię, włoskie piosenki. Włochy niezależnie od zmieniających się trendów wciąż mają wysokie notowania w Polsce Jak Pan sądzi dlaczego włoskie piosenki, włoska kultura czy choćby kuchnia są tak popularne w Polsce ?
Nicola Palladini: Wiadomo, że tereny dzisiejszych Włoch to kolebka kultury. Chyba każdy, gdy myśli o kulturze średniowiecza, renesansu, czy baroku od razu myśli: Leonardo da Vinci, Dante, czy Fra Angelico. W XX wieku to Fellini, Rossellini, Mastroianni, Loren. Upraszczając- to również dobre wino, fabryka Fiata, Toskania, zabytki, talerz wybornego spaghetti i pizzy. W Polsce czasem mam wrażenie, że jest więcej pizzerii niż lokali z kuchnią polską. Polacy niewątpliwie kochają Włochy, a fakt, że Polska- zamknięta na świat przez lata komunizmu- akurat z Republiką Włoską kontakty handlowe i kulturalne utrzymywała- na pewno się do tej sytuacji przyczynił. Dla Polaków Włochy były chyba trochę takim oknem na świat, miejscem, gdzie było o wiele więcej luzu, możliwości. Same lata 60 we Włoszech to czas wielkiego rozwoju pod względem ekonomicznym i kulturalnym. Polscy artyści- Czesław Niemen, Anna Geman- nagrywali we włoskich wytwórniach, uczestniczyli w konkursie w San Remo... a do Polski przyjeżdżał właśnie Marino Marini i uczył Polaków tańczyć Twista. Przy okazji Polacy mogli trochę „liznąć" włoskiej mody, gdyż Marino Marini znany był z tego, że zawsze prezentował się nienagannie w swoich świetnie skrojonych garniturach. Marino Marini występował w Polsce z polskimi muzykami, między innymi ze słynnym „Kwartetem Warszawskim", a jego koncerty zapowiadał niezapomniany Lucjan Kydryński, który po prostu jeździł z Marinim w trasę. Polacy poznawali dzięki Mariniemu niedostępne na co dzień w radio, czy jeszcze mało wtedy popularnej telewizji, rytmy.
Nota bene- dzięki uprzejmości wspomnianego „Kwartetu Warszawskiego" mogliśmy wykorzystać w wideoprojekcjach spektaklu oryginale zdjęcia Marino Mariniego z czasów jego polskiego tournée, między innymi z Częstochowy, czy Warszawy. Z perspektywy 2017 roku, gdzie mamy powszechny dostęp do youtube, internetu, czy nawet możemy w każdej chwili polecieć samolotem na czyjś koncert na drugi koniec świata, trudne jest do pojęcia, że wtedy – ponad 50 lat temu- przyjazd piosenkarza z innego kraju, który odwiedza ze swoją twórczością kilkanaście miast polskich- to było naprawdę coś!
Włosi cieszą się też zainteresowaniem polskich kobiet. Tak się przynajmniej mówi. To mit czy rzeczywiście coś w tym jest ? Chyba dobrze jest być Włochem w Polsce ? Czy lepiej może być Włochem z polskimi korzeniami w Polsce. Pana Mama była Polką.
Urodziłem się, wychowałem, a także całe swoje dorosłe życie spędziłem we Włoszech.Do Polski przyjeżdżałem na krótki okres podczas wakacji, więc absolutnie nie mogę nawet powiedzieć, że język polski był moim drugim językiem. Tym był zdecydowanie język angielski. Oczywiście miałem świadomość polskiej tradycji, czy zwyczajów, ale nie mogę powiedzieć, że konwersacja po polsku była dla mnie komfortowa. Przyjechałem do Polski po dłuższej przerwie w 2010, na castingu do musicalu „CABARET". Zdecydowałem się na taki krok, ponieważ akurat do głównej roli Mistrza Ceremonii nie było wymogu perfekcyjnej znajomości języka polskiego. Z czasem, codzienna praca przy innych produkcjach w teatrach na terenie Polski tę perfekcyjną znajomość języka polskiego na mnie wymogła.
Co do kobiet, w dzisiejszych czasach to raczej mit. Bardzo mnie śmieszył film włoskiego reżysera Carlo Verdone „Un sacco bello" (1980), gdzie główny bohater organizuje ze swoim przyjacielem wspólny wyjazd na wakacje-podryw samochodem sportowym do Krakowa. Oczywiście gwarancją sukcesu miał być dla podróżników wielki zapas rajstop. Nasz bohater nigdy nie dojechał do Krakowa, ale we Włoszech jeszcze dziś wszyscy mówią, że Polki to piękne kobiety.
Jak to się stało, że związał Pan swoje artystyczne losy właśnie z Polską ? Pracował pan w teatrach we Włoszech, chociażby w Rzymie, Mediolanie i w Bolonii. Potem teatry w Łodzi, Poznaniu, Słupsku, Wrocławiu i Koszalinie. Całe życie na walizkach, ale od jakiegoś czasu głównie w Polsce. Chyba już Pan tu zostanie....
Trzeba zacząć od tego, że we Włoszech jest zupełnie inny system teatralny, mam na myśli organizacje pracy. Teatry są tylko budynkami do wynajęcia dla produkcji, która chce zorganizować dany event, spektakl dramatyczny, koncert czy musical. Nie ma teatrów „etatowych", gdzie aktor znajdzie zatrudnienie na dłuższy czas. Do tego castingi do musicali są dość trudne, na przesłuchaniu może się pojawić nawet 1500 chętnych na kilka ról. W moim przypadku skończyły się tournée dwóch musicali, w których grałem i zacząłem się rozglądać się za przygodą poza granicami Włoch. Jak już wcześniej wspomniałem, znalazłem ogłoszenie do musicalu CABARET w Polsce. Miała to być przygoda na chwilę, a zmieniła moje życie. Zaproponowano mi kontrakt na 3 lata i znalazłem w Polsce „swoje miejsce". Sukcesywnie zacząłem grać w różnych miastach, w różnych produkcjach aż do momentu, kiedy poczułem potrzebę, żeby stworzyć coś własnego i razem z Małgorzatą Wojtulewicz napisaliśmy „Ciao Ciao Bambina".
Spektakl „Ciao Ciao Bambina" inspirowany jest życiem i twórczością Marino Mariniego. Jego piosenki rzeczywiście są w Polsce bardzo popularne. Z pokolenia na pokolenie przenosi się znajomość takich hitów jak „Nie płacz, kiedy odjadę", „Volare", „Marina" ? Co takiego odnalazł Pan w tym artyście, co pozwala Panu wcielać się w jego role tak dobrze? Bo chociaż nie widziałem jeszcze tego spektaklu, to wiem, że recenzje ma znakomite.Marino Marini odbył w Polsce 5 tras koncertowych w latach 1960-61. To był wielki, niezaprzeczalny sukces i chyba nigdzie nie był tak kochany przez publiczność, jak w Polsce. Występował w największych salach widowiskowych, jak choćby Sala Kongresowa w Warszawie, czy krakowska „Hala Wisły". Dodatkowo, na fali swojej ogromnej popularności tutaj, Marino napisał razem z Wandą Sieradzką „Nie płacz, kiedy odjadę", która sam zaśpiewał i nagrał po polsku. Do dziś jest według mnie w Polsce uznawana za jedną z najbardziej romantycznych piosenek o miłości, zna ją chyba rzeczywiście każdy.Na występy naszego spektaklu przychodzi kilka pokoleń- od tych, którzy byli na koncertach Mariniego, aż po wnuki, które słyszały te piosenki od dziecka w domu i również się zakochali w muzyce włoskiej. Dla mnie to czysta przyjemność wcielać się przez półtorej godziny w jego postać i przeprowadzić widza przez jego życie i karierę opowiadając rożne ciekawostki, na mój własny sposób...Praca aktora to nie jest kopiowanie danego artysty, ale próba odtworzenia tego, co Marino robił najlepiej...był sobą i próbował zaczarować widownię energią, muzyką, rytmem i zabawą.
Co jest najtrudniejsze dla Pana jako aktora w tym spektaklu? Chyba, że nie ma w nim nic trudnego i to czysta przyjemność wcielać się w rolę ambasadora włoskiej piosenki, bo tak o Marinim mówiono w Polsce w latach sześćdziesiątych . Proszę sobie wyobrazić, że moi rodzice mieli adapter na , którym od czasu do czasu odtwarzali tzw. pocztówki z muzyką tego artysty. To były w naszym kraju wielkie hity
Nawet Pan sobie nie wyobraża, ile osób po spektaklu przychodzi do mnie, żeby opowiedzieć mi, że np. byli na koncercie Mariniego, ze posiadają jego zdjęcia, płyty, nagrania. Opowieści oczywiście są pełne emocji. Lubię słuchać tych ludzi, bo wystarczy patrzeć w ich oczy i widzieć jaką radość dało im przeżycie, posłuchanie jeszcze raz piosenek swojej młodości. Czasami to ja chciałbym poprowadzić wywiad z tymi ludźmi i zarejestrować te wszystkie historie, aby móc puszczać je potem w trakcie spektaklu. Może to być pomysł na cos nowego.
Jak zachęciłby pan mieszkańców Torunia do tego, żeby przyszli na spektakl ?
Jeśli Państwo chcą spędzić prawie dwie godziny, słuchając świetnej muzyki, oglądając piękne wideoprojekcje i do tego dowiedzieć się więcej o Królu włoskiej piosenki w Polsce to nie można przegapić okazji, aby wybrać się w podróż przez życie i karierę Marino Mariniego!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie