
Chciał być piłkarzem, tenisistą i żużlowcem. Potem poszedł na Prawo na UMK, bo wymyślił sobie, że zostanie policjantem. W 2009 roku w końcu trafił na swoją największą pasję, czyli kulturystykę. Dziś jest jednym z największych profesjonalistów w Polsce i osiąga wielkie sukcesy. Poznajcie Arnolda Swarzeneggera z naszego miasta, Radka Smyka.
Oto Toruń: Pan jest kulturystą i trenerem w klubie Champion, ale z wykształcenia jest Pan prawnikiem!
Radosław Smyk: Tak. Poszedłem na UMK, ponieważ pierwotnie chciałem zostać policjantem.
Policjantem?
Chciałem zostać chyba każdym! Chciałem być policjantem - wydział dochodzeniowo-śledczy i takie sprawy. Dlatego wybrałem Prawo i specjalizację - kryminalistyka. Już na studiach wiedziałem, że policjantem nie będę.
Dlaczego?
Wtedy zacząłem interesować się profesjonalnie kulturystyką. Kształciłem się na trenera i zdecydowałem, że to będzie moja droga. Ale nie żałuję, że poszedłem na studia. Wiadomo, jakie jest życie. Dzisiaj jestem trenerem, a, odpukać, noga się powinie i będzie problem. Jeżeli skończyłbym AWF, to mogę zostać tylko w sporcie.
Aplikacja?
Nie. Kończyłem tylko magisterkę.
A temat pracy magisterskiej?
Doping i jego implikacje kryminalistyczne.
Przejdźmy do wątku sportowego. Doping w kulturystce jest wszechobecny. Stykał się Pan z tym?
W każdym sporcie jest doping. Kulturystyka jest najbardziej z tym kojarzona. Jest namacalny widok - gościu z wielkimi mięśniami. Natomiast było zestawienie Międzynarodowej Federacji Antydopingowej, w której kulturystyka była na piątym albo na szóstym miejscu. Najśmieszniejsze było to, że przed kulturystyką był tenis.
Faktycznie w tenisie wychodzi teraz wiele spraw.
Pytałem się tenisisty - jak to możliwe, że u Was jest aż tak duży doping? Powiedział mi, że to łatwo zrozumieć. Jeżeli na Australian Open jest 40 st. C, to jaki normalny organizm wytrzyma kilka godzin gry w słońcu?
Doping to nie tylko nabieranie siły i masy mięśniowej, ale również poprawianie refleksu i tak dalej.
A Pan brał doping?
Nie. Byłem badany i wszystkie badania zawsze potwierdzały, że tego nie robiłem. Podczas Mistrzostw Europy byłem przesunięty z czwartego na drugie miejsce, bo moi dwaj rywale stosowali niedozwolone środki.
Z tym przesunięciem wiąże się ciekawa historia.
Bardzo ciekawa. Wylatywałem na zawody Arnold Classic, czyli zawody Arnolda Swarzeneggera. Kupiłem sobie prasę. Patrzę jakiś nagłówek z moim nazwiskiem i przeczytałem. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że mam medal Mistrzostw Europy. Szkoda, że w taki sposób.
Wtedy leciał pan na zawody organizowane przez Arnolda Swarzeneggera, czyli takie marzenie każdego kulturysty.
Tak. Każdy chce stanąć na deskach w USA, czyli w takiej kolebce kulturystyki. Chciałem zobaczyć to wszystko od kuchni. To bardzo fajna sprawa.
Wróćmy na chwilę do przeszłości. Chciałeś być także żużlowcem!
Tak. Kiedy miałem zdać egzamin na licencję żużlową, to odpuściłem na rzecz szkoły. Skończyliśmy sezon i kto chciał zostać w szkółce, to musiał kupić swój własny sprzęt.
A miałeś talent?
Nie. Janek Ząbik nawet przebąkiwał, że z tego nic nie będzie, ale była to miłość mojego życia. Potem przeniosłem się na kilka treningów do Grudziądza. Tam klub dawał sprzęt, ale to było przed klasą maturalną. Musiałem wybrać - matura czy sport. Nie dało się tego pogodzić ze względu na dojazdy pociągiem i tak dalej. Druga sprawa to brak talentu. Dlatego nie chciałem tego ciągnąć na siłę. Jednak po kilku latach powróciłem do tego sportu typowo amatorsko. Z racji startów i profesjonalizmu, nie pozwalam sobie na to często, bo mam pewne zobowiązania sponsorskie i nie chcę ryzykować.
Masz cały czas styczność z żużlem. Najpierw trenowałeś braci Pulczyńskich, a potem przeprowadziłeś metamorfozę Jacka Gajewskiego.
Tak. Udało mi się fajnie popracować z Jackiem Gajewskim i udało się zbić jego wagę. Ponadto bardzo poprawiła się jego motoryka i ruchliwość. Stał się naprawdę zwinnym człowiekiem. Jednak wrócił do żużla, bo rozpoczął się sezon i trochę to zaprzepaścił.
Pomagasz też zawodnikom?
Od dwóch lat jestem trenerem od przygotowania fizycznego toruńskich zawodników i zaplecza juniorskiego. Wciąż mam kontakt z Kacprem Gomólskim, który już nie jeździ w Toruniu.
W takim razie kiedy kulturystyka stała się numerem jeden w Twoim życiu?
Punktem kulminacyjnym był 2009 rok. Poznałem trenera Arka Szyderskiego. To właśnie jemu zawdzięczam wszystkie sukcesy. Nigdy nie zapomnę początków. Podszedłem do Arka, kiedy ważyłem 92 kg., ale tam nie było grama mięśni. Taka ulana parówka sobie przyszła i spytała - czy mogłaby wystartować w zawodach? Arek spojrzał i powiedział, żebym się puknął w głowę. Wtedy faktycznie zrzuciłem do 75 kg. Jakiś zarys sylwetki i geny od Bozi były. Zaczęły się debiuty. Pojechałem na zawody i zdobyłem drugie miejsce. Chciałem na tym poprzestać. Jednak zadzwonił do mnie Arek i zaproponował mi występ w Mistrzostwach Pomorza. Pojechałem tam i wygrałem. Pojawiła się lampka, że jest dobrze. Potem pojechałem na Mistrzostwa Polski. Byłem sceptyczny i pomyślałem - mam pojechać tam podawać ręczniki? Po jakimś czasie zdecydowałem się i… zdobyłem srebrny medal, a prasa nawet pisała, że to ja powinienem zdobyć złoty krążek.
A co jest najdroższe w tym sporcie?
Tak naprawdę wszystko. Jedzenie to najdroższa rzecz. Trzymanie diety to duże koszta. Do tego dochodzą suplementy i wyjazdy. Takie zawody Arnolda Swarzeneggera w USA musimy opłacać sobie sami.
2009 rok, czyli właśnie od tego roku trzymasz tak rygorystyczną dietę? Ludzie mają problem, żeby wytrzymać miesiąc.
Ja nie miałem z tym problemu. Natomiast zaczął się w tym sezonie. Pod koniec myślałem o podjadaniu. Trzeba sobie uzmysłowić, że mogłem zapomnieć nawet o dodatkowym jabłku. Tyle ile jest obliczone, to tyle trzeba zjeść. Fajnie się wszystkim wydaje, ale to nie jest łatwe. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę i wykluczyć imprezy.
Z alkoholu też zrezygnowałeś?
Oczywiście. Teraz mam taki okres, że mogę sobie na to pozwolić, bo mam przerwę między sezonami. Nie rozumiem ludzi, którzy na siłę chcą utrzymać formę. Jestem teraz poza sezonem i nie interesuję mnie to, czy mam kaloryfer na plaży czy nie. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie. Nie będę przez cały rok zajeżdżał organizmu. Muszę doprowadzać mięśnie do elastyczności i pracować z fizjoterapeutą. Właśnie w tym okresie, jak mam ochotę na pizzę i lody, to jem. Jeżeli zaczynam okres przygotowawczy, to będą pewne odstępstwa od diety, ale od 1 grudnia, czyli na trzy miesiące przed zawodami, odchodzi wszystko.
Pracujesz na siłowni Champion, na co dzień pracujesz z masą chłopaków, którzy widzą w Tobie autorytet. Ta praca to dla Ciebie spełnienie?
Dokładnie. Pracuję w miejscu, które kocham. Przychodzę do pracy z uśmiechem na twarzy. Robota sprawia mi wiele radości i funu. Mam to niebywałe szczęście. Ponadto nawiązywanie kontaktu z ludźmi nie jest dla mnie problemem. Nie jestem osobą skrytą, więc wszystko się dobrze łączy.
Osoby, przychodzą tu ćwiczyć. Jest wiele siłowni, dla których chodzi się tylko dla lansu. Tu mamy szczęście, że przychodzą osoby, które chcą coś osiągnąć. Jestem zdania, że jeśli ktoś przychodzi na trening i wydaje pieniądze, to trzeba ćwiczyć, a nie siedzieć. Trzeba sobie to uświadomić i pracować w sposób efektywny. Cieszę się, że podobno motywuję ludzi, bo zdobyłem tytuł motywatora roku.
A ile jeszcze potrwa Twoja kariera? Ile trwa kariera kulturysty?
Tak naprawdę można startować tak długo jak są chęci, fundusze a przede wszystkim zdrowie. Mamy przecież też kategorie MASTERS (śmiech).
Na koniec powiedz o swoich wyzwaniach sportowych na najbliższy czas.
Nie ukrywam, że najważniejsze zawody to Arnold Classic w marcu 2018 roku. To jest mój cel i chciałbym zrobić te przygotowania troszeczkę inaczej. Nie będę miał okresu wstępnego i uczestniczył w zawodach mniejszej rangi. Dlatego chcę wstrzelić się z formą życiową na Arnold Classic
I wygrać te zawody!
Tego nie powiedziałem, ale wiadomo, że każdy zawodnik jedzie wygrać. Jeśli uda się być w pierwszej trójce, to będę mega, mega, mega spełniony i szczęśliwy. Dla mnie najważniejsze, żeby poprawiać formę z roku na rok.
I tego Ci życzymy.
Dzięki. Chciałbym serdecznie podziękować moim najbliższym, mojemu trenerowi Arkowi Szyderskiemu oraz wszystkim moim sponsorom za nieocenioną pomoc. To wszystko zawdzięczam im.
Na siłowni Champion rozmawiali Tomasz Kaczyński i Filip Sobczak.
Chcesz być na bieżąco z informacjami z Torunia i okolic? Polub nas na Facebooku
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
natural hahahaah
Radzio nie bądź hipokrytą !!!! Jesteś miły chłopak ale Szyder Twój wzór to chodząca Toruńska apteka :D Każdy kto Cię zna wie ile sprzętu ładujecie ;) spoko Twoje zdrowie ale bez jaj !!! Nie brałeś bo byłeś badany HAHAHA poważnie ? każdy wie jak wyglądają takie badania i że odpowiednio wcześnie oczyszcza się organizm. Nie odbieram Ci ciężkiej pracy, brawo za to dla Ciebie! ale dawki koksów walisz spore i to od lat, niestety taki sport. W kulturystyce nie ma "naturali". :(
Ototorun czemu kasujecie niewygodne komentarze???? Niestety prawda jest smutna, każdy kto to zna wie ile sprzętu ląduje, pewnie zupa od zastrzyków już boli ;)
Każdy wie, że w kulturystyce stosuje się duże dawki "soku". To normalne w sporcie, tym bardziej sylwetkowym. Ale one dają tylko ok. 1%. Cała rerszta to ciężka praca i suplementy firmy QNT
Ludzie weźcie się do pracy, ruszcie tytek bo nie macie pojęcia o tym sporcie, bo najprościej opluwać ciężko pracujących na swój sukces, a samemu nic nie robić.
Radzio.. chyba raczej Administrację zaocznie kończyłeś a nie Prawo ? No ale ładniej to wygląda w artykule :D Aplikacja ? "Nie dziękuję" :D Ja Ciebie pamiętam tylko z pojemnikiem z kurczakiem i ryżem między zajęciami na zaocznej Administracji. Ale fajnie, że zdobyłeś tego mgr
Fajnie się czyta ten wywiad. W końcu coś innego w Toruniu niż tylko piłka nożna,koszykówka czy żużel. Natomiast komentarze niektórych ludzi są rozbrajające. Wszędzie dookoła sami fachowcy odnośnie dopingu. Mogę się założyć, że osoby komentujące sami biorą środki dopingujące a wypowiadają się jak jakby byli święci z zakonu. Baa...mało tego- jestem pewien, że są to dużo większe dawki niż osoby uprawiające sport wyczynowo. Moim zdaniem w każdym sporcie jest doping i koniec kropka. Z resztą- jakbyście zdobyli tyle co Radek w sporcie to możecie się wypowiadać na różne tematu związane z uprawianiem sportu....
Oj Radziu, Radziu... Z Ciebie taki prawnik, jak z koziej dupy trąba. Skończyłeś administrację zaoczną, więc nie mogłeś nawet marzyć o starcie na aplikację. Mgr administracji to też duży sukces, ale przez takie wywiady brzmisz jak Beata Kempa - też twierdzi, że jest prawnikiem, mimo tego, że skończyła administrację. A co do sterydów, itp.... Gdyby światło zgasili w Championie, to byś świecił jak latarnia :D
Ale "hejcicie"
Chyba ktoś tu komuś zazdrości... Weźcie się ludzie do roboty, bo hejtować każdy potrafi. Torunianin odnosi sukcesy na arenie międzynarodowej a Wy czepiacie się. Żenada z Waszej strony!
skończył prawo? haha taki z niego prawnik jak ze mnie kulturysta:), czyli żaden, tak na przyszłość droga redakcjo zweryfikujcie chociaż część informacji zanim opublikujecie to w sieci
SKRENTNY>>>>>SZYDER>>>>>>>MACIEK Z PRZED SKLEPU CHODZĄCY NA SIŁKĘ I APLIKUJĄCY SPORADYCZNIE MAŁE DAWKI TEŚCIA>>>>>SMYK
Natural ? Badania ? jak to ? Chcesz nam wszystkim tutaj wmówić że jesteś naturalny ? Czyli możesz się poddać w każdym momencie badaniom publicznie ? druga kwestia to bycie trenerem ? jakim ty jesteś trenerem ? masz odpowiednie wyksztalcenie do tego czy opierasz się tylko i wyłącznie na tym co Arkadiusz Szyderski próbował na tobie ? prawdopodobnie gdyby nie twój trener to nikt by o tobie nawet nie usłyszał a ciągłe stanie w cieniu kogoś innego jest tym twoim sukcesem ? Ładnie się uśmiechasz i to wspaniale wygląda ale to wszystko jest tak fałszywe i naciągane jak twoje bycie Prawnikiem.
Żenujące są Wasze komentarze. Śmiać mi się chce jak czytam takie opinie. Czy Wy ludzie myślicie, że jakiś sportowiec przyzna się do stosowania dopingu ? Logiczne, że nie. Swoją drogą głupie pytanie ze strony redakcji. Wiadomo, że każdy zawód ma jakieś tajemnice... Nie znam Radka osobiście ale wydaje się być mega pozytywnym gościem i robienie mu teraz koło dupy jest słabe. A już podpisywanie się anonimowo i hejtowanie to śmierdzi gimbazą :)
RADEK PRAWDA BOLI, NA CHAMPIONIE JEST WIELU LEPSZYCH KULTURYSTÓW OD CIEBIE. PRZYKŁADÓW NIE TRZEBA DALEKO SZUKAĆ, CHOCIAŻBY PAN AREK "SZYDER" SZYDERSKI, KTÓRY MIMO WIEKU TRZYMA ŚWIETNĄ FORMĘ. NO I JEST JESZCZE PAN SKRENTNY. ALE WIERZYMY W CIEBIE RADEK ,CIĘŻKA PRACA, OSTRY KOKS I DAMY RADE, I TAK JESTEŚ JUŻ DUMĄ TORUNIA, POZDRO
Champion to ogólnie najlepsza siłka w Toruniu bo pracują tutaj najlepsi trenerzy )